RAMP: podwoiliśmy obroty i liczymy na więcej

Zarządzanie rodzinnym przedsiębiorstwem to motywacja sama w sobie. Nasi rodzice rozwinęli firmę i wprowadzili ją na pewien poziom, a my nie możemy zmarnować tego potencjału. Produkty marki RAMP są dobrej jakości, wykonane z tworzyw gwarantujących ich wytrzymałość i funkcjonalność. Klient w Polsce – po latach preferowania produktów importowanych z Azji – ostatecznie to docenił, podobnie jak nasi kontrahenci z innych krajów europejskich, których co roku przybywa – mówi Zuzanna Mierzejewska, wiceprezes zarządu firmy RAMP

 

Rozmawia: Michał Gradowski

 

Gdyby miała Pani wskazać jedną rzecz, którą najbardziej lubi Pani w branży ogrodniczej, to co by to było?

Najbardziej w branży ogrodniczej podoba mi się to, że angażuje ludzi z pasją. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś – prowadząc na przykład centrum ogrodnicze – nie kochał roślin czy ogrodu. Można więc powiedzieć, że jest to biznes, na którym nie tylko się zarabia, ale staje się on także naszym hobby, częścią naszego życia. To z kolei sprawia, że w tej branży spotykamy ludzi szczęśliwych i życzliwych. Wszelkie imprezy targowe czy takie wydarzenia, jak Forum Branży Ogrodniczej to wyjątkowe spotkania z ludźmi, którzy wzajemnie się szanują, a często także wspierają. Tego nie ma np. w branży AGD, w której również działamy.

 

Przetwórstwo tworzyw sztucznych to kategoria, która wymaga dużego doświadczenia i know-how, ale też ma ona ciągle konkurencję w postaci produktów importowanych z Dalekiego Wschodu. Jaka jest aktualna sytuacja na rynku i czy konsumenci w swoich wyborach przestali już definitywnie kierować się tylko ceną? 

To prawda. Bywały lata, w których trudno było mierzyć się z dystrybutorami produktów z Azji. Maszyny i urządzenia do przetwórstwa tworzyw sztucznych są stosunkowo drogie, a to jeszcze nie wszystko, bo do kosztów producenta należy doliczyć również narzędzia, czyli formy, dzięki którym powstają detale/elementy – ich cena często jest porównywalna z kosztem zakupu maszyn. Znacznie łatwiej jest więc zaimportować gotowy produkt, niż zainwestować w halę produkcyjną. My postanowiliśmy jednak rozwijać rodzimą produkcję, pomimo głosów, które często można było usłyszeć na rynku – że to się nie opłaca lub że nasze produkty są zbyt drogie w porównaniu z importem. Przetrwaliśmy ten okres, ponieważ produkty marki RAMP są dobrej jakości, wykonane z tworzyw gwarantujących ich wytrzymałość i funkcjonalność. Klient w Polsce ostatecznie to docenił, docenili to również nasi kontrahenci z innych krajów europejskich. Dziś dla dużego klienta z Niemiec czy Holandii jesteśmy wiarygodnym dostawcą, spełniającym wysokie wymagania jakościowe, utrzymującym wysokie standardy pracy i etyki, a cenowo nasza oferta niewiele już odbiega od produktów z Państwa Środka, gdzie coraz szybciej rosną płace i koszty produkcji. Dodatkowym atutem produkcji w Polsce dla klienta z Europy jest też możliwość dopasowania wielkości produkcji do popytu uzależnionego np. od pogody, bez konieczności zamawiania wielkich ilości na magazyn. Przy tak kapryśnej aurze, z jaką ostatnio mieliśmy do czynienia w sezonie wiosennym czy letnim, to istotny element wpływający na decyzje zakupowe naszych kontrahentów. Można więc śmiało postawić tezę, że obecnie klient/kontrahent bardziej kieruje się „wygodą” w zamawianiu towarów niż ich ceną. Oczywiście wpływają na to również preferencje klientów ostatecznych, którzy przestali stawiać cenę na pierwszym miejscu.

 

Jakie trendy handlowe można zaobserwować na rynku produktów do nawadniania? Czy w związku z poszukiwaniem rozwiązań minimalizujących nakłady pracy wzrasta popyt na systemy podziemne?

W ostatnich latach faktycznie zaobserwowaliśmy rozwój sprzedaży podziemnych systemów podlewania – częściowo lub zupełnie zautomatyzowanych. To kolejny naturalny krok w tej dziedzinie. Kiedyś podlewaliśmy wiadrem, a potem były parciane węże – u nas z języka niemieckiego nazywane szlauchem – łączone kawałkiem rurki przez zacisk z drutu lub blaszki. Do tego typu węża wprowadziliśmy nasze pierwsze łączniki z obejmami metalowymi, a następnie nastała era węży z polichlorku – wtedy udoskonaliliśmy nasze złączki, wyposażając je w część z nakrętką (przyłącze), co dawało możliwość podłączenia węża do kranu oraz część z gwintem, co jako dwuzłączka w łatwy sposób łączyło dwa węże ze sobą. Na początku lat 90. rozpoczęliśmy z kolei produkcję złączek – wówczas nazywanych automatycznymi, a dziś szybkozłączami – przeszły one kilka unowocześnień, natomiast samo podlewanie doczekało się całej gamy zraszaczy i pistoletów/końcówek zraszających, przez co stało się znacznie prostsze. Dziś jednak wymagania użytkowników znów weszły na wyższy poziom – ogród ma się podlewać sam, a woda ma trafiać do korzenia i nie ulegać zmarnowaniu przez nadmierne parowanie. Te wymagania spełniają zautomatyzowane systemy podziemne, które moim zdaniem w najbliższych latach staną się prawdziwym hitem sprzedażowym. Drugą tendencją w rozwoju asortymentu do nawadniania będą moim zdaniem systemy balkonowe i tarasowe – mikropodlewanie kropelkowe – tu jedynym problemem jest źródło wody, zwłaszcza w przypadku balkonów w budownictwie wielorodzinnym. Osobiście znam jednak osoby, które zrobiły sobie taką instalację – wyprowadzając niewielki kran na zewnątrz – i z powodzeniem korzystają z takiego systemu podlewania.

 

Oferta firmy RAMP to nie tylko produkty do nawadniania i narzędzia ogrodnicze, ale też sprzęt do sprzątania czy koszyk na owoce ze Świadectwem Jakości Zdrowotnej, który był hitem sprzedażowym dwa lata temu. Czy rozwój oferty w przyszłości obejmie także inne kategorie produktowe? 

Tak, będziemy rozwijać tę kategorię. W Polsce wciąż jest duże zapotrzebowanie na dobry sprzęt do sprzątania – tu widzę na razie sytuację podobną do tej z ubiegłych lat w branży ogrodniczej – a więc, niestety, zalanie sklepów i marketów DIY tanimi mopami i wiadrami z Dalekiego Wschodu. W tej branży ciągle jeszcze cena odgrywa najważniejszą rolę. Mamy co prawda paru graczy z drogim, dobrym sprzętem, ale na rynku brakuje asortymentu ze średniej półki cenowej – to miejsce zamierzamy zagospodarować.

 

Ostanie lata w firmie RAMP upłynąły pod znakiem inwestycji w park maszynowy oraz hale produkcyjne i magazynowe. W jaki sposób te inwestycje zwiększyły możliwości firmy? Czy plany rozwoju obejmują coraz większą aktywność poza branżą ogrodniczą?

Od 4 lat nasza spółka odnotowuje dynamiczny rozwój zarówno w branży ogrodniczej, w której podwoiliśmy obroty, jak i w innych dziedzinach przemysłu – mam tu na myśli głównie branżę AGD, ale nie tylko. Wyspecjalizowaliśmy się w produkcji z trudnych tworzyw technicznych spełniających np. wymogi niepalności. Detale zlecane nam do produkcji przez naszych kooperantów cechują też często wysokie wymagania estetyczne/wizualne, dlatego doposażyliśmy zakład w różnego rodzaju urządzenia pomiarowe, co zapewnia nam w takich „tematach” przewagę konkurencyjną. Dość mocno rozwijamy również narzędziownię – dziś to osobne przedsiębiorstwo wykonujące formy także na zlecenia zewnętrzne.

 

W jakich krajach poza Polską można obecnie kupić produkty marki RAMP i jakie są plany rozwoju dystrybucji za granicą?

Na rozwój eksportu na pewno wpłynęła nasza obecność jako wystawcy na targach ogrodniczych spoga+gafa w Niemczech, ale również na Gardenii w Poznaniu. Dzięki temu nasze produkty można kupić w sklepach w Niemczech, Czechach, na Słowacji i Węgrzech, a także na Litwie, w Estonii, Rosji czy na Białorusi. Miło nam też było zobaczyć, jak grabiami marki RAMP – MasterGarden – sprzątane są parki w Kolonii.

 

Firma RAMP była jednym z organizatorów Rodzinnych Warsztatów Ogrodniczych. Czy uwagi i spostrzeżenia konsumentów wpływają na działania firmy w skali makro?

To bardzo ważne wydarzenie w branży ogrodniczej. Budowanie pozytywnej świadomości marki odgrywa długofalowo bardzo istotną rolę w marketingowych działaniach spółki. Natomiast – dzięki bezpośrednim rozmowom z użytkownikami naszych narzędzi czy złączek – wiemy, co poprawić lub na co zwracają uwagę konsumenci. Mogę tu powiedzieć, że mamy do czynienia z prosumentem, o którym na przedostatnim Forum Branży Ogrodniczej mówił Jarosław Olewicz. Dzięki tym opiniom mamy większą wiedzę na temat potencjalnych kierunków rozwoju firmy.

 

Gdzie i w jaki sposób szuka Pani motywacji i dystansu do pracy? Jakie są Pani ulubione sposoby na spędzanie wolnego czasu?

Zarządzanie firmą rodzinną, jaką jest RAMP, to już motywacja sama w sobie. Wiemy, jak wiele wysiłku kosztowało utrzymanie spółki, jak ciężko czasem bywało. Nasi rodzice rozwinęli firmę i wprowadzili ją na pewien poziom, my teraz nie możemy tego zmarnować. Bardzo ważne jest dla nas także to, że rodzice są z nas dumni, że cenią i respektują nasze decyzje biznesowe. Dla mnie to najważniejsza motywacja. Jest nią także to, że w przyszłości spółkę być może przejmą nasze dzieci – też chcemy, aby były z nas dumne.

 

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: