Lejemy wodę zawodowo

Na kilka naszych pytań – o sytuację na rynku i preferencje klientów – konkretnie odpowiedział Sebastian Fotyniuk, właściciel firmy Zielony Krajobraz

Rozmawia: Michał Gradowski

Czym zajmuje się firma Zielony Krajobraz?
Jesteśmy importerem, producentem i dystrybutorem systemów nawadniających do ogrodów, sadów, plantacji czy szklarni. W naszej ofercie można znaleźć takie produkty jak: spryskiwacze obrotowe, statyczne, linie kropelkowe, taśmy kroplujące, elektrozawory, kolektory, przewody, dysze do spryskiwaczy czy zamgławiacze. Jesteśmy bezpośrednim importerem amerykańskich systemów nawadniających i koparek łańcuchowych do kopania rowków pod nawadnianie, a także autoryzowanym dystrybutorem firmy Oase, w ofercie której można znaleźć akcesoria do budowy oczek wodnych, stawów kąpielowych czy kaskad.

Jak w ostatnich latach kształtuje się popyt na asortyment do nawadniania? Czy w kategorii produktów do nawadniania możemy mówić o jakichś przełomowych innowacjach?
Świadomość klientów rośnie, choćby ze względu na susze, których doświadczamy i o których sporo mówi się w mediach już drugi rok z rzędu. Automatyczne systemy nawadniające stały się już standardem przy nowych inwestycjach, bo optymalizują zużycie wody i gwarantują oszczędność czasu. Co do innowacji – technika podlewania nie zmieniła się znacząco na przestrzeni ostatnich kilku lat. Większe, otwarte tereny zieleni podlewane są z reguły przy użyciu dużych, rotacyjnych zraszaczy turbinowych, mniejsze trawniki czy zakamarki w ogrodzie podlewa się najczęściej statycznymi zraszaczami parasolowymi, a linie kroplujące w prywatnych ogrodach wykorzystywane są z reguły do podlewania rabat. O większej liczbie nowości możemy mówić w przypadku sterowników. Coraz więcej modeli ma opcję sterowania przez Internet, a dzięki łączności z siecią komunikują się z najbliższą stacją meteorologiczną i na podstawie danych pobieranych z tego źródła obliczają optymalny czas nawadniania. Chodzi tu nie tylko o deszcz, bo czujniki opadów są standardem już od wielu lat, ale np. o dane dotyczące nasłonecznienia.

Czy możliwość wygodnego sterowania systemem nawadniania z telefonu czy tabletu mocno wpływa na decyzje klientów? Czy to raczej tylko gadżet?
Dla niektórych klientów to tylko gadżet, bo rzeczywiście systemem nawadniania wystarczy zarządzać kilka razy w roku, dostępu do niego nie musimy mieć w telefonie, w kieszeni, stale pod ręką. Ale fakt, że dzięki inteligentnym sterownikom znacząco ograniczamy zużycie wody mocno trafia do większości klientów. W zależności od wielkości ogrodu, pogody i zaawansowania systemu te oszczędności mogą wynieść od kilkunastu do kilkudziesięciu procent w skali roku.
Dodatkowo to ogromne ułatwienie dla firm wykonujących i pielęgnujących ogrody – np. kiedy klient chce zwiększyć nawadnianie w wybranej sekcji ogrodu, ale nie potrafi tego zrobić samodzielnie i prosi firmę o pomoc, jej pracownik nie musi jechać na miejsce, ale może to zrobić zdalnie.
Poza tym, jeśli sterownik wyposażany jest w czujnik przepływu wody, szybko wykryje nienormatywne zużycie wody spowodowane np. przez uszkodzony zraszacz. Wtedy otrzymamy komunikat o uszkodzeniu w danej sekcji, a niektóre sterowniki automatycznie ją wyłączą, ograniczając do minimum nadmiarowe zużycie wody.
Warto wspomnieć także o sterownikach takich jak Tempus® Air, które nie wymagają okablowania. Samo rozwiązanie nie jest nowością, ale nowością jest jego dostępność. Kiedyś takie zdalne sterowniki były bardzo drogie, dziś cena jest już bardzo przystępna, a w wielu przypadkach zastosowanie tego rozwiązania pozwala nawet zredukować koszty – np. przy dużych obiektach, kiedy trzeba by wydać kilkanaście tysięcy złotych na same kable. Takie sterowniki doskonale sprawdzają się także przy inwestycjach, które wymagają współpracy z konserwatorem zabytków.

Jak pandemia i wojna wpłynęły na dostępność i ceny asortymentu do nawadniania?
Większość naszego asortymentu to produkty importowe ze Stanów Zjednoczonych, a koszty frachtu w ostatnim czasie wzrosły kilkukrotnie. Rosną także ceny tworzywa i wielu innych surowców. Opóźnienia czy mniejsze w stosunku do zamówień dostawy stały się normą, ale nasi klienci tego nie odczuwają, bo jako dystrybutor kilku marek (są wśród nich Irritrol, K-Rain, Hunter, Toro, Rain-Bird, Orbit, Rain) zawsze możemy zaproponować alternatywę. Wzrost cen w naszej kategorii kształtuje się na poziomie ok. 15-25%. Towar to obecnie dobra lokata kapitału, więc jeśli tylko ktoś dysponuje powierzchnią magazynową, stara się zamawiać większe partie asortymentu.

Jak duże jest zainteresowanie oferowaną przez Zielony Krajobraz koparką łańcuchową? W jakim stopniu usprawnia ona pracę przy budowaniu systemów nawadniania?
Koparkę Trench ZK sprzedajemy już od kilkunastu lat. Jako jedyni oferujemy ją także w wypożyczalni – a to najlepszy dowód, że sprawdza się w trudnych warunkach. Pozwala ona w kilka godzin wykonać pracę, na którą 2-3 osoby potrzebowałyby nawet 2 dni. Dzięki rowkom wielkości 10 cm pozwala też ograniczyć straty, powoduje mniej uszkodzeń gleby czy trawy.

Jakie są Wasze prognozy dotyczące rozwoju rynku w najbliższych latach?
W ostatnich latach cały czas borykamy się z problemami: pandemia Covid-19, zaburzenia w łańcuchach dostaw, wojna, wzrost kosztów transportu – choć laniem wody zajmujemy się zawodowo, nie będę tutaj opowiadał o możliwych scenariuszach, bo bardzo trudno cokolwiek prognozować. Jesteśmy jednak nastawieni pozytywnie, bo sprzedaż systemów nawadniania systematycznie wzrasta, a w naszej firmie to co roku nie mniej niż kilkanaście procent, a są i takie lata, w których wzrosty wynoszą kilkadziesiąt procent.
Angażujemy się też, we współpracy z uczelniami, w szkolenia dla przyszłych architektów krajobrazu. Wielu z nich to później nasi stali klienci.

REKLAMA