Stanisław Stepaniuk – dyrektor Oddziału MHR w Zamościu

Czas burzliwych zmian i restrukturyzacji firm państwowych mamy już za sobą. Obecnie wieloma spółkami skarbu państwa zarządza się nowocześnie, dzięki czemu relikty przeszłości idą w zapomnienie. Co decyduje o ich sile? Zdaniem Stanisława Stepaniuka, dyrektora Oddziału Małopolskiej Hodowli Roślin w Zamościu, są to wieloletnia tradycja i kompetentna kadra. Ale czy tylko?

 

Rozmawia: Michał Mazik

 

Największą wartością Małopolskiej Hodowli Roślin – HBP Spółka z o. o., jak sam Pan powiedział, są wieloletnia tradycja i idące w parze z nią doświadczenie. Kiedy właściwie powstało to przedsiębiorstwo?
Dokładnie za rok o tej porze świętować będziemy 140-lecie powstania! To chyba wystarczający argument, by uważać się za firmę z tradycjami. Czas największych zmian przypadł jednak na lata 90., kiedy to do spółki włączone zostały Centrale Nasienne z Tomaszowa i Zamościa. W 2008 roku doszło do kolejnej fuzji – Oddział Zamość wchłonął Przedsiębiorstwo Hodowli Roślin i Nasiennictwa w Lublinie. Rok później do MHR – HBP zostały przyłączone Nasiona Kobierzyc. Obecnie jesteśmy spółką strategiczną skarbu państwa, nieprzewidzianą do prywatyzacji, i możemy poszczycić się pozycją lidera wśród polskich hodowców roślin rolniczych, posiadamy bowiem  największą liczbę odmian.

Przedsiębiorstwo charakteryzuje się bardzo złożoną strukturą, a jakie miejsce w tej strukturze zajmuje Oddział Centrala Nasienna Zamość?
To prawda, struktura przedsiębiorstwa jest bardzo rozdrobniona, wpływa to jednak korzystnie na określenie specjalizacji poszczególnych jednostek. Jeśli chodzi o sam Oddział Zamość, to dysponuje on aż ośmioma zakładami, a przy siedmiu z nich powstały centra ogrodnicze, o których powiem nieco później. Posiadamy również dwa zakłady produkcyjne – w Ulhówku liczący 500 ha gruntów rolnych oraz Zakład Hodowlano-Produkcyjny w okolicach Nałęczowa, gdzie oprócz produkcji towarowej prowadzona jest również hodowla twórcza i zachowawcza roślin rolniczych. Hodowla i produkcja to nie wszystko. Poszczególne zakłady zajmują się również sprzedażą, a ich wyniki świadczą o dobrej kondycji firmy. Oddział w Zamościu zatrudnia 115 pracowników, a więc 30 proc.  kadry całej spółki. Uważam, że poza doświadczeniem i tradycją przedsiębiorstwa liczy się przede wszystkim kapitał ludzki, w który nieustannie inwestujemy. Organizujemy  bowiem szkolenia, pokazy, nie wspominając już o godziwym wynagrodzeniu i sprzyjającej pracy atmosferze. Dzięki wzajemnemu zaufaniu i poczuciu wspólnoty przedsiębiorstwo bardzo dynamicznie się rozwija, oferując przy tym coraz wyższą jakość produktów oraz oferowanych usług.

Jaki jest plan inwestycyjny na najbliższe lata Pana Oddziału? Jakie projekty zostały już zrealizowane?
Nasze plany inwestycyjne są bardzo ambitne. Obecnie jesteśmy na etapie kończenia projektu modernizacji magazynu nasiennego w Kraśniku, gdzie przerabiane i konfekcjonowane będą zebrane nasiona, zarówno te wyprodukowane przez zakłady, jak i kupowane od kontrahentów. Unowocześniono wszystkie osiem zakładów, które działają w obrębie Oddziału Zamość. I tak w Zakładzie Produkcyjno-Nasiennym w Ulhówku (powiat Tomaszów Lubelski) od dwóch lat funkcjonuje nowa linia do przerobu oraz zaprawiania nasion, a w Zamościu odnowiona została linia do przyjęcia i przerobu nasion traw. Jeszcze w tym roku zakończone zostaną prace nad rozbudową Magazynu Nasiennego w Tomaszowie Lubelskim.

Wspomniał Pan o inwestycjach w centra ogrodniczo-nasienne. Czy to nowa strategia rozwoju przedsiębiorstwa?
Rzeczywiście, spółka coraz większą uwagę skupia na tworzeniu własnej sieci sprzedaży detalicznej w postaci centrów ogrodniczych, które powstały przy zakładach związanych z przerobem nasion w Zamościu, Hrubieszowie, Biłgoraju, w Kraśniku i w Tomaszowie. Na razie trudno jeszcze mówić o strategii rozwoju ukierunkowanej w stronę detalu, jednak z całą pewnością jesteśmy zainteresowani kontynuowaniem tych działań.
Centra ogrodnicze, o których mowa, jeszcze kilka lat temu pełniły funkcję punktów nasiennych, ten wyraźnie sprecyzowany profil ograniczał ich potencjał sprzedażowy do
terminu siewów, czyli do wiosny i jesieni. Pozostałe miesiące były martwe, dlatego zdecydowaliśmy się na rozszerzenie asortymentu o produkty szkółkarskie, donice, ceramikę, narzędzia ogrodnicze, karmę dla zwierząt i chemię ogrodową.
Również i w tym przypadku atutem naszych placówek jest obsługa i fachowe doradztwo. Właśnie na te dwa czynniki wskazują klienci, którzy chętnie odwiedzają nasze centra.

Jedną z dziedzin działalności firmy jest hodowla traw i produkcja mieszanek  gazonowych. Jaki udział w skali całego przedsiębiorstwa ma sprzedaż tego asortymentu? Jak kształtuje się popyt na tę grupę produktów?
Popyt na trawy gazonowe ciągle wzrasta kosztem sprzedaży nasion warzyw. Mieszkańcy zarówno miast, jak i wsi większą uwagę zwracają na wygląd i estetykę otoczenia. Nasza hodowla ma na celu przystosowanie traw do polskich warunków klimatycznych i glebowych. Zwracamy uwagę, aby przyrost masy i intensywność kolorów były dopasowane do potrzeb odbiorcy.
Na podstawie analizy rynku stwierdzić mogę, że wzrost zainteresowania mieszankami traw gazonowych dobrze wróży tej kategorii produktów. Sięgają po nie i właściciele małych,  i dużych ogrodów. Równie ważną grupą odbiorców są klienci instytucjonalni, stosujący odporne na zasolenie mieszanki do obsiewania poboczy dróg. Ma to związek z dużą liczbą inwestycji drogowych na terenie nie tylko Lubelszczyzny, ale i całej Polski. Poprawianie infrastruktury drogowo-pieszej sprzyja dużemu zapotrzebowaniu na tego typu mieszanki.
Warto wspomnieć, że około 42 proc. nasion traw eksportujemy na rynek europejski:  wschodni i zachodni. Jako firma działająca w kraju należącym do UE nie mamy problemu ze sprzedażą gotowych produktów i czystych odmian traw do krajów członkowskich.
Jesteśmy hodowcą takich traw, jak: życica trwała, życica wielokwiatowa, tymotka łąkowa, kostrzewa łąkowa, kostrzewa owcza, kostrzewa czerwona, wiechlina łąkowa czy mietlica pospolita. Dysponujemy doborem mieszanek traw gazonowych  „Skarpa”, która nadaje się do zadarniania skarp, gdyż przeciwdziała erozji, dzięki czemu cieszy się dużą popularnością. W zależności od specyfiki terenu możemy dobrać odpowiednie produkty. Należy wymienić mieszankę uniwersalną szerokim zastosowaniu, z bardziej specjalistycznych – mieszankę sportową, która jest odporniejsza na udeptywanie, mieszankę „Park”, która znosi zacienienie, czy mieszkankę „Oaza Roztocza” na gleby suche. Wielu klientów decyduje się na mieszankę „Kwiecista Łąka”, bo nie wymaga ona częstego koszenia, jest więc łatwiejsza w pielęgnacji, a jej skład gatunkowy powoduje wyrastanie kwiatów polnych.

W kraju dużo mówi się o konieczności tworzenia powiązań nauki z biznesem. Jak to wygląda w Pana firmie? Czy Małopolska Hodowla Roślin korzysta z wiedzy placówek naukowych?
Współpracujemy z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie. W tej chwili w Oddziale Zamość odbywają staż cztery osoby z tej uczelni, chcemy bowiem wspólnymi siłami zastosować osiągnięcia nauki. Współpraca z placówkami naukowymi to praktyka, która się rozwija, jest dotowana przez Europejski Fundusz Społeczny Program Operacyjny Kapitał Ludzki – Priorytet VIII. Małopolska Hodowla Roślin wyszła temu naprzeciw i podpisała umowy o staże oraz stypendia dla naukowców. Można więc powiedzieć, że dysponujemy wiedzą pracowników naukowych i stosujemy powiązania nauki z biznesem. Dodatkowo moi pracownicy mają możliwość uzupełnienia wiedzy merytorycznej. Współpracę tę z satysfakcją rozwijamy od kilkunastu lat, bo wierzymy, że kapitał ludzki jest najważniejszy.

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: