Czas na centrum ogrodnicze XXL

Coraz większa liczba właścicieli centrów ogrodniczych staje przed ważną decyzją dotyczącą rozbudowy swoich obiektów. Rozrastająca się sieć zagranicznych marketów, odważne posunięcia konkurencji oraz – co najważniejsze – świetna rynkowa koniunktura wyraźnie sugerują, by nie czekać

 

Tekst: Paweł Boroń

 

Jeśli stoisz w miejscu, to się cofasz. To stare porzekadło staje się szczególnie aktualne, gdy spojrzeć przez pryzmat jego znaczenia na te dziedziny aktywności, które wyjątkowo intensywnie się rozwijają. Taką jest branża ogrodnicza, która na początku nowego roku po rewelacyjnie zakończonym sezonie jasno weryfikuje to, które z działających na rynku podmiotów za nią nadążają, a które skazują się na regres. – Nawet w czasach kryzysu, o którym się tyle mówi, trzeba umieć powziąć ryzyko – mówi Grzegorz Pintal, właściciel centrum ogrodniczego Garden w Gorzowie Wielkopolskim. – Tym bardziej, jeśli jest się w takiej sytuacji, jak my. Od dwudziestu lat prowadzimy swoją działalność i po prostu nadszedł moment, w którym stwierdziliśmy, że trzeba zrobić następny krok – dodaje.

 

Rozbudowa? Ale, po co?!
Inwestycja w rozwój nigdy nie powinna być domeną tylko początkujących firm albo tych, którym w logo zaświeciła bessa. Wręcz odwrotnie. To od najprężniej funkcjonujących przedsiębiorstw w najbardziej rozwiniętych branżach oczekuje się dalekowzroczności i szczególnego nacisku na progres. Dlatego decyzja dotycząca powiększenia centrum ogrodniczego nie powinna być odwlekana zwłaszcza w przytoczonych wyżej okolicznościach. Koniunktura sprzyja, konkurencja się nie ogląda, więc nie ma na co czekać. – Ekspansja dużych zagranicznych sieci jest olbrzymia i jeśli w porę nie podejmie się odpowiedniej decyzji, wkrótce może okazać się, że jest już za późno – mówi Grzegorz Pintal. – Tym bardziej, że w tej branży firmy są pozostawione samym sobie. Nie udało się zrealizować planów utworzenia spółek czy stowarzyszeń i każdy musi dbać o siebie i szacować własne ryzyko – dodaje.
Paweł Kolasa z Galerii Ogrodowej Zielone Centrum sam zdecydował się na rozbudowę placówki, wcześniej odpowiednio wysondował rynek. – Wiele firm może zbudować sobie centrum ogrodnicze jednak nie jest to kwestia jedynie możliwości finansowych – mówi. –  Istota trudności inwestycji w tej branży polega na posiadaniu jednocześnie zespołu ludzi mających wiedzę ogrodniczą, doświadczenie, pasję i do tego zaplecze w postaci efektywnej organizacji gwarantującej dostęp do nowoczesnych form pozyskiwania kapitału – podpowiada.
Nie tylko udane prosperity branży, odważne posunięcia konkurencji czy zagrożenie ze strony zagranicznych marketów powinny mobilizować do myślenia o restrukturyzacji. Okazuje się, że zaczyna oczekiwać tego sam rynek. – Jeśli chodzi o wielkości zamówień, staramy się elastycznie wspierać klientów – mówi Maciej Krajewski z firmy KiK Krajewscy – Możemy dostarczyć błyskawicznie niemal każdą ilość towaru, jednak zdarza się, że w ścisłym sezonie, w sklepie, brakuje niektórych podłoży ogrodniczych. To się nasila gdy odbiorcy nie mają zwyczajnie miejsca na placu, by zmieścić proponowaną im ilość towaru – dodaje. Producenci od lat edukują konsumenta, którego status materialny również się polepsza. Nie jest przy tym żadną tajemnicą, że widmo kryzysu, o którym znów mówi się coraz częściej akurat dla sektora gospodarki, jakim jest ogrodnictwo działa in plus. Klienci oszczędzają, ograniczając się do wydatków na przydomowe przyjemności. Efekt? Konsument odpowiednio wyedukowany i skory zainwestować wybiera się do centrum ogrodniczego, oczekując oferty bogatszej, niż miało to miejsce kiedykolwiek dotychczas! I przed takim wyzwaniem staną centra ogrodnicze w całej Polsce w zbliżającym się sezonie. – Bezpośrednią przyczyną tego, że zdecydowaliśmy się rozbudować swoje centrum ogrodnicze była potrzeba podniesienia poziomu standardu obsługi klienta oraz konieczność wydłużenia okresu handlowego – mówi Andrzej Brylak, właściciel centrum ogrodniczego Ogród Marzeń w Swarzędzu. – Chciałem móc zatrudniać wykwalifikowana kadrę przez dwanaście miesięcy w roku a nie tylko przez, powiedzmy, osiem. To, że należało podnieść standard obsługi klienta oraz wydłużyć okres handlowy wynikało oczywiście z tego, że musieliśmy pokonać poprzeczkę postawioną przez sieciowe markety.

 

Zastanów się trzy razy
Rozbudowa centrum ogrodniczego Majewscy w Legnicy poprzedzona była długimi kalkulacjami. Firma za fundament działalności obrała sobie solidny plan rozwoju. Zwiększenie powierzchni centrum szło tam w parze z szeregiem modernizacji oraz inwestycji w szkolenia dla pracowników. W kwietniu bieżącego roku planowane jest zakończenie rozbudowy centrum ogrodniczego Garden w Gorzowie Wielkopolskim. – Decyzja o rozbudowie naszego centrum nie została podjęta pochopnie – mówi Grzegorz Pintal, właściciel – Przygotowywaliśmy się do tego przez cztery lata, planowaliśmy oraz prowadziliśmy monitoring rynku, podpatrywaliśmy jak to przebiegało u innych firm, wyciągając w ten sposób odpowiednie wnioski dla siebie. Decyzja o rozbudowie nie powinna być w żadnym wypadku podejmowana zbyt szybko. To bardzo indywidualna sprawa i należy ją poprzedzić gruntowną analizą – radzi Grzegorz Pintal. Ważne jest zatem, aby oprzeć się presji i dokładnie przeanalizować swoją rynkową sytuację w kontekście ewentualnej rozbudowy w przyszłości. – Rozrost każdego centrum w Polsce to indywidualna sprawa uzależniona od położenia obiektu, liczby mieszkańców w bezpośrednim otoczeniu, tego jakim obszarem przedsiębiorca dysponuje czy od jego możliwości finansowych – mówi Henryk Kryszewski z belgijskiej firmy Defroche zajmującej się rozbudową centrów ogrodniczych. – Jeżeli projekt ma być realizowany w miejscowości, która ma dwanaście czy piętnaście tysięcy mieszkańców, to nie możemy tam postawić placówki o powierzchni dwóch tysięcy metrów – dodaje.
W Polsce nie ma dwóch takich samych, niezależnych centrów ogrodniczych. Rozwój i rozrost każdego z prosperujących to efekt indywidualnej polityki firmy i wnikliwych analiz.


Skąd wziąć środki?
Rozbudowa centrum ogrodniczego kosztuje. – Inwestycja nasza, uwzględniając wartość działki, szacowana jest na ok. 9 milionów, a rozpatrywana jako pojedynczy model biznesowy powinna się zwrócić w ciągu 10 lat – mówi Paweł Kolasa z Galerii Ogrodowej Zielone Centrum. – Warto jednak pamiętać, iż wiele zależy od czynników zewnętrznych, koniunktury, rozwoju rynku oraz planowanej strategii budowania sieci takich obiektów, co wiązać się powinno z korzyściami płynącymi z efektu skali – dodaje. Skąd wziąć tego rodzaju środki? Galerii Ogrodowej Zielone Centrum udało się pozyskać unijne dofinansowanie, jednak Paweł Kolasa przyznaje, że nie było łatwo. – Fundusze unijne to środki które trafiają do firmy po rozliczeniu dotacji i niestety przed przystąpieniem do realizacji inwestycji należy mieć zapewnione finansowanie 100% jej wartości – mówi. – Realizacja tego typu inwestycji z wykorzystaniem funduszy dotacyjnych jest trudna. Próby uzyskania dotacji do tego projektu zajęły nam ponad dwa lata. Bo albo są to programy adresowane do producentów rolnych i ogólnie mówiąc obszaru rozwoju terenów wiejskich, albo programy wspierające innowacyjność. Niełatwo znaleźć innowacyjność w tego typu projekcie, jednak jak zwykle dzięki pracy zespołowej wewnątrz firmy udało nam się znaleźć pomysł na innowacyjność w tym biznesie – dodaje Paweł Kolasa. Galeria Ogrodowa Zielone Centrum dokonała emisji akcji na giełdę, dzięki czemu Spółce udało się zorganizować wymagane środki.
Najpowszechniejsza opcją jest postaranie się o kredyt. – Udało nam się zdobyć kredyt na rozbudowę centrum, dzięki temu mieliśmy dodatkowe środki na tak dużą inwestycję – potwierdza Grzegorz Pintal. Choć w aktualnej sytuacji gospodarczej banki niechętnie udzielają kredytów, odpowiedni biznes plan poparty bardzo rozwojowym charakterem branży może poskutkować – dodaje. Kredytu także nie bał się Andrzej Brylak, właściciel centrum ogrodniczego Ogród Marzeń w Swarzędzu. – Decydując się na rozbudowę swojego centrum skorzystałem z kredytu inwestycyjnego – mówi. – W mojej opinii banki nie robią kłopotów, jeśli kredytobiorca może się wylegitymować odpowiednim zabezpieczaniem – konkluduje Andrzej Brylak. Również Henryk Kraszewski z Deforche zwraca uwagę na trudności związane z pozyskaniem środków unijnych oraz powszechność kredytów bankowych. – Rozbudowę centrów najczęściej blokuje brak pieniędzy na inwestycje – mówi. – Właściciele szukają środków w programach dofinansowań Unii Europejskiej, ale pozyskanie ich tą drogą jest bardzo trudne. Trzeba spełnić dużo obostrzonych warunków. Najczęściej zatem pukają do banków. Z naszego doświadczenia wynika, że chcący rozbudować swoje placówki głównie wspierają się środkami pozyskanymi z kredytów.
Innym, wykorzystywanym przez właścicieli centrów ogrodniczych sposobem amortyzacji kosztów jest leasingowanie nieruchomości. Temu wątkowi można by poświęcić osobny artykuł. Tu warto nadmienić, że najlepszym i najbardziej spopularyzowanym w innych branżach jest zwrotny leasing nieruchomości. Polega on na tym, że  przedsiębiorca sprzedaje swoją nieruchomość firmie leasingowej, po czym… bierze ją w leasing. W ten sposób, leasingobiorca może w dalszym ciągu korzystać z nieruchomości, a po wygaśnięciu umowy nic nie stoi na przeszkodzie, aby ponownie stał się jej właścicielem.

 

Ważny i konieczny krok
Inwestycja w rozwój, konkretnie nawet w rozbudowę centrum ogrodniczego stanie się w bliższej bądź dalszej przyszłości warunkiem koniecznym stabilnego funkcjonowania każdej placówki w Polsce. Indywidualną sprawą właścicieli jest tylko czas. Im prędzej zacznie się o tym myśleć i analizować, tym łatwiej przyjdzie podjąć decyzję w momencie, gdy stanie się to konieczne. – Właściciele centrów ogrodniczych w Polsce chcą rozbudowywać swoje placówki – mówi Henryk Kryszewski. – Co ich powstrzymuje? Z jednej strony widmo kryzysu, o którym mówi się już od kilku lat. Niestety, choć są to głównie przekazy medialne i oficjalnie mówi się o tym, że ogrodnictwo w kryzysie radzi sobie wyśmienicie każdy przedstawiciel tej branży ma gdzieś z tyłu głowy czarny obraz naszego rynku. Zauważam jednak, że w ostatnim czasie wracają do nas partnerzy, z którymi rozmawialiśmy jeszcze dwa czy trzy lata temu. Wtedy nie potrafili się zdecydować na rozbudowę. Dziś jesteśmy na etapie uruchamiania kolejnych kroków.

 

Centrum ogrodnicze jest dla klientów
Paweł Kolasa z Galerii Ogrodowej Zielone Centrum

Ostateczny kształt Zielonego Centrum i pomysł na stworzenie terminu Galerii Ogrodniczej jako nowej kategorii w handlu artykułami ogrodniczymi wziął się z obserwacji potrzeb naszych klientów. Ludzi o zamiłowaniach ogrodniczych i ludzi o niezwykłym poczuciu estetyki. Nieobojętnych na to, co widzą dookoła, w jakich warunkach mogą robić zakupy i to, z kim mogą porozmawiać o swoich pasjach. Poza tym, aby zaspokajać te potrzeby wyższego rzędu, należy stworzyć odpowiednie warunki. Klimat w Polsce jest taki, że przez większą część roku jest zimno, pada deszcz, często wieje wiatr, więc handel musi być pod dachem, jeśli ma być całoroczny. Poza tym, odnosząc się do estetyki, dużą wagę przyłożyliśmy do wykończenia obiektu. Oprócz nowoczesnej i ultra lekkiej konstrukcji budynku całą aranżację wnętrza wykonaliśmy, współpracując z polską firmą z Gdańska, która ma bardzo ciekawe pomysły w tym zakresie.

 

Rozbudowa, to krok konieczny
Andrzej Brylak, właściciel centrum ogrodniczego Ogród Marzeń w Swarzędzu

Nie możemy jeszcze mówić, że nasze posunięcie, czyli rozbudowa centrum okazało się inwestycją zakończoną sukcesem. Na to jest jeszcze za wcześnie. Z pewnością jednak był to krok konieczny i postawiony w dobrym kierunku i zdecydowanie poleciłbym taki krok wszystkim tym, którzy myślą o rozbudowie, ale jeszcze się nie zdecydowali. Musi to być oczywiście decyzja bardzo rozważna i nie może być podjęta ad hoc, gdyż taką inwestycję warunkuje bardzo dużo różnych czynników.

 

Dobre, bo polskie
Henryk Kryszewski,  Deforche

Jeśli właściciel centrum zdecyduje się na rozbudowę, wie że chce i wie, czego chce, wówczas wtedy po kontakcie z nami może liczyć na gruntowne wsparcie merytoryczne w zakresie tego, co można zrobić, w jakim zakresie i jakimi środkami. Istniejemy na rynku już niemal dziewięćdziesiąt lat, mamy zatem olbrzymie doświadczenie, posiadamy swoją produkcję – jesteśmy przy tym bardzo elastyczni, dostosowujemy się do środków, jakimi dysponuje klient. Polskie, rodzime centrum ogrodnicze ma klimat, którego nie podrobi żaden sieciowy market. Pamiętajmy, że w dużych sieciówkach jest olbrzymia rotacja pracowników, tego rodzaju markety nigdy nie odzwierciedlą atmosfery naszych placówek. Dlatego warto w nie inwestować, żeby oprzeć się zagranicznej konkurencji i wychodzić naprzeciw klientom, którzy o wiele chętniej odwiedzają polskie centra.

 

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: