W branży ogrodniczej zaczyna brakować gotówki i coraz trudniej skłonić dłużników do spłaty należności – informują producenci i właściciele hurtowni. Według szacunków hurtowni GardenFlora, ok. 10 proc. przeterminowanych należności w ogóle nie udaje się odzyskać. Co zrobić, żeby przeciwdziałać zatorom płatniczym?
Tekst: Michał Gradowski
Z sondażu przeprowadzonego przez Business Center Club wynika, że dla ponad 60 proc. firm, które wzięły udział w badaniu, zatory płatnicze są dużym problemem w prowadzeniu działalności biznesowej. Odsetek płatności opóźnionych o 90 dni wynosi w Polsce prawie 10 proc., średnia w Europie to niecałe 3 proc.
Zatory, zdaniem niemal połowy ankietowanych przedsiębiorców, powodują konieczność ograniczenia płac oraz zatrudnienia. Co trzecia badana firma z powodu zatorów płatniczych jest natomiast zmuszona do podnoszenia cen produktów i usług oraz ma zaległości wobec Skarbu Państwa. Do konsekwencji niepłacenia w terminie ankietowani BCC zaliczyli także: konieczność zaciągania nowych kredytów i zwiększania kosztów działalności, ograniczenie sprzedaży i dalszego rozwoju oraz pogorszenie sytuacji w całej branży, bo jedna przeterminowana płatność pociąga za sobą następną. Tak powstaje efekt domina.
Zatory w ogrodnictwie
Na pieniądze najdłużej czeka się w branżach budowlanej i reklamowej. Problem zatorów płatniczych w coraz większym stopniu dotyczy także branży ogrodniczej. W tym roku widać wyraźne pogorszenie sytuacji w regulowaniu należności, na rynku zaczyna brakować gotówki – mówi Jakub Chwieduk, właściciel hurtowni GardenFlora. Podobnego zdania jest Jarosław Mokrzecki, dyrektor handlowy w firmie Agrimpex: – Z racji spowolnienia gospodarczego w ciągu kilku ostatnich miesięcy w branży ogrodniczej jest mniej pieniędzy w obiegu. Widoczny jest także proceder „żonglowania płatnościami”, czyli traktowania długów jak kredytu obrotowego – mówi. Nawet jeśli wzrost liczby przeterminowanych należności jest niewielki, to zdaniem producentów coraz trudniej wymusić spłatę długu. – Wzrost liczby płatności nieuregulowanych w terminie w porównaniu z poprzednim sezonem to ok. 3-4 proc. W zeszłym roku dużo łatwiej było jednak odzyskać wszystkie należności – mówi Joanna Surowiec, kierownik działu handlowego w firmie Marolex. – Niektóre punkty handlowe z założenia płacą w terminie, innym regularnie trzeba przypominać o zobowiązaniach – dodaje.
Kryzys czy celowe działanie?
Według danych „Dziennika Gazety Prawnej”, istnieje silna zależność między kondycją firm a terminowością w opłacaniu należności. Ponad 58 proc. firm nie reguluje należności, będąc w bardzo złej kondycji finansowej. Przy czym 35 proc. to opóźnienia powyżej 4 miesięcy. Dla porównania firmy w dobrej kondycji opóźniają płatność 14,5 proc. faktur.
Zaległości w płatnościach w branży ogrodniczej są zwykle spowodowane niewłaściwą oceną zapotrzebowania na konkretny asortyment. Podejmowanie decyzji o wielkości zatowarowania w branży tak silnie uzależnionej od warunków atmosferycznych wymaga bowiem dużej wiedzy i doświadczenia.
Trudno na podstawie obrotów z poprzedniego sezonu ocenić zapotrzebowanie na takie produkty, jak preparaty do zwalczania ślimaków czy narzędzia do odśnieżania. Zdaniem producentów działających w branży ogrodniczej, detaliści często wybierają marki, które mają słabą pozycję na rynku, a ich rozpoznawalność nie gwarantuje sprzedaży na odpowiednim poziomie.
Zgubna pazerność
Bogdan Gruca, właściciel firmy Kwiaton, zaleganie z płatnościami tłumaczy jednak nie brakiem znajomości rynku, ale pazernością właścicieli niektórych sklepów ogrodniczych. Liczne rabaty, promocje, nagrody rzeczowe i wycieczki związane z zakupem dużych partii towaru sprawiają, że w oczach detalistów oferta danego producenta jest bardzo opłacalna. – W rzeczywistości wielkość zamówienia znacznie przekracza zapotrzebowanie oraz możliwości finansowe wielu z nich – mówi Bogdan Gruca. Jego zdaniem problem zatorów płatniczych zaczyna się od koncernów, które, chcąc jak najszybciej sprzedać towar, oferują go w promocyjnych cenach z długimi terminami płatności i niejako wywierają presję na hurtowniach i sklepach, aby jednorazowo przyjęły go jak najwięcej. Jeśli firmy działające w branży ulegają jej, zaczyna się problem z regulowaniem należności, bo okazuje się, że wielkość zatowarowania często przekracza popyt w tym zakresie. Z przykrością muszę stwierdzić, że czasy, kiedy detalista dwa razy w tygodniu przyjeżdżał do hurtowni i robił zakupy za 5 tys. zł, już minęły – wyjaśnia Bogdan Gruca.
Zakupy na wielką skalę i zatowarowania przedsezonowe mają negatywny wpływ na funkcjonowanie sklepów i centrów ogrodniczych. Następuje zawężanie oferty, a zimą placówki detaliczne są pełne nietrafnie dobranego towaru w dużych ilościach, którego nikt nie kupuje. Z nadmiarem towaru, z powodu niewielkich możliwości jego sprzedaży, najgorzej radzą sobie mniejsze sklepy. Tracą płynność finansową, co często doprowadza do kłopotów, a czasami nawet upadłości – dodaje. Od 2-3 lat producenci rzeczywiście starają się jak najwcześniej sprzedać jak najwięcej towaru. Jeszcze kilka lat temu rozmowy na temat zatowarowania zaczynały się późną zimą, teraz już w połowie września – komentuje Marcelin Kilian, kierownik Centrum Ogrodniczego Dom i Ogród w Tarnowie. – Jeżeli jednak ktoś analizuje sprzedaż w swoim centrum na bieżąco, to jest w stanie w dużej mierze przewidzieć popyt i dostosować do niego wielkość zamówienia. Warunki handlowe, które proponują producenci przy wczesnym zatowarowaniu, są z reguły najkorzystniejsze, trzeba jednak posiadać odpowiednią powierzchnię i doliczyć koszty związane z długim magazynowaniem. Jeżeli kalkulacja tych czynników wypada korzystnie, warto skorzystać z takiej oferty – dodaje.
Często jednak nieterminowe regulowanie należności nie wynika ze złej sytuacji firmy, ale jest sposobem na pozyskanie taniego kredytu obrotowego. Według najnowszych danych Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, które od 2007 roku wraz ze Związkiem Banków Polskich monitoruje rozmiary zjawiska zatorów płatniczych, blisko 70 proc. ankietowanych firm pozytywnie oceniło zdolność kontrahentów do regulowania bieżących zobowiązań. Według badania firmy Dun & Bradstreet, Polska jest jednym z trzech europejskich krajów, obok Hiszpanii i Portugalii, o najniższej moralności płatniczej.
Zbrodnia i kara
Jak firmy z branży ogrodniczej starają się walczyć ze zjawiskiem zatorów płatniczych i jaka metoda jest najbardziej skuteczna? Podobnie jak w przypadku państwowego wymiaru sprawiedliwości najlepiej działa szybka i nieuchronna kara. – Nasz wewnętrzny system windykacji należności i blokad dla nierzetelnych kontrahentów jest rygorystyczny, ale bardzo skuteczny. Reagujemy zaraz po upływie terminu płatności. Pierwszym krokiem jest zawsze bezpośredni kontakt z kontrahentami, kolejny to pisemne wezwanie do zapłaty. W przypadku gdy obie metody zawodzą, odbieramy towar – mówi Joanna Surowiec. – Poza tym kontrahent, który nie ureguluje należności, nie otrzyma kolejnej partii towaru, a w przypadku powtarzających się opóźnień przechodzimy na gotówkowy system sprzedaży– wyjaśnia Joanna Surowiec.
Wcześniejsze reagowanie na zaległości płatnicze w swojej hurtowni wprowadził też Jakub Chwieduk: Po 7 dniach wysyłamy wezwanie do zapłaty. Ten środek skutkuje w przypadku ok. 10 proc. dłużników. Po 30 dniach przekazujemy sprawę do radcy prawnego. Monit od prawnika kończy się zapłatą należności w ok. 70-80 proc. przypadków. Pozostałe sprawy trafiają do sądu – ściągalność płatności jest jednak niewielka, na poziomie ok. 20 proc. – mówi właściciel hurtowni Garden Flora.
Wysłanie jednego wezwania do zapłaty przez kancelarię prawną to koszt ok. 100 zł. Jeśli należność nie zostanie uregulowana, kancelaria kieruje sprawę do sądu, a dług odzyskany przez komornika jest powiększany o koszty sądowe i honorarium dla kancelarii.
Nieuczciwego płatnika można też zgłosić do jednego z trzech działających w Polsce Biur Informacji Gospodarczej (BIG) – InfoMonitora, Krajowego Rejestru Długów (KRD) oraz Rejestru Dłużników ERIF. BIG-i badają wiarygodność kontrahentów i prowadzą rejestry dłużników. Można do nich zgłaszać długi o wysokości od 500 zł po 60 dniach od powstania zaległości.
Ulga na złe długi
Jedną z głównych konsekwencji zatorów płatniczych jest konieczność zapłacenia podatków od pieniędzy, których przedsiębiorca nie otrzymał. Obowiązek podatkowy powstaje po wystawieniu faktury, a nie po uzyskaniu należności za dostarczone towary czy wykonane usługi. W ostatnich kilku miesiącach pojawiły się propozycje, aby zmienić ustawy podatkowe i wprowadzić do nich zasadę rozliczaniu podatku VAT dopiero po zapłaceniu faktury. Zdaniem Ministerstwa Finansów, wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby jednak sprzeczne z prawem unijnym. Już teraz można jednak wystąpić do Urzędu Skarbowego z wnioskiem o zwrot podatku VAT za faktury, które nie zostały zapłacone. To bardzo skuteczna metoda wywierania nacisku na dłużników, bo działania Urzędu Skarbowego obejmują także ich.
Tak zwana ulga na złe długi daje możliwość pomniejszenia podatku należnego w sytuacji, gdy kontrahent nie uregulo¬wał należności. Z ulgi na złe długi można skorzystać, jeśli dłużnik nie był w chwili zawierania transakcji w trakcie postępowania upadłościo¬wego lub w trakcie likwidacji, a wierzytelności zostały uprzednio wykazane w deklaracji jako obrót opodatkowany i nie zostały zbyte.
Nieściągalność długu musi się jednak uprawdopodobnić, co oznacza, że wierzytelność nie została uregulowana w ciągu 180 dni od upływu terminu jej płatności. Konieczne jest też powiadomienie dłużnika o zamiarze skorygowania podatku i brak jego reakcji (czyli niespłacenie należności) przez 14 dni. Jak mówią przedstawiciele firm z branży ogrodniczej, ta metoda jest bardzo skuteczna, bo Urząd Skarbowy zaczyna interesować się wtedy także dłużnikiem. W przypadku nieuregulowania należności w terminie 14 dni od dnia otrzymania zawiadomienia, dłużnik jest zobowiązany do odpowiedniego pomniejszenia podatku naliczonego podlegającego odliczeniu lub w przypadku jego braku, do odpowiedniego powiększenia podatku należnego o kwotę podatku wynikającą z nieuregulowanych faktur – mówi Krzysztof Łukasik, kierownik Referatu Czynności Sprawdzających w Urzędzie Skarbowym Kraków-Podgórze.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Zgodnie ze starą maksymą przypisywaną Hipokratesowi – lepiej zapobiegać niż leczyć – wiele firm działających w branży ogrodniczej stara się przeciwdziałać zatorom płatniczym.
W przypadku wystąpienia problemów z terminowym regulowaniem należności producenci przy kolejnym zatowarowaniu często ograniczają ilość sprzedawanego towaru. Zdaniem firm, które stosują tę metodę, mniejszy obrót nie jest w tym przypadku stratą, bo ogranicza się ryzyko i koszty związane z obsługą ewentualnej wierzytelności. Sposobem na ograniczenie zatorów płatniczych byłaby też lepsza wymiana informacji między działającymi w branży firmami. Są placówki detaliczne, które kupują towar i z założenia nie zamierzają za niego zapłacić w terminie. W przypadku problemów w jednej hurtowni zmieniają ją na inną, później na kolejną itd. Brakuje przepływu informacji między hurtowniami, dane o złej sytuacji pojawiają się dopiero wtedy, gdy w sprawę zaangażowany jest komornik – mówi Jakub Chwieduk.
W warunkach silnej konkurencji między hurtowniami i producentami nie zawsze jednak wszystkim uczestnikom rynku zależy na wymianie informacji.
– Zapobieganie zjawisku zatorów płatniczych jest bardzo trudne, ponieważ nie posiadamy wewnętrznej bazy kontrahentów niewypłacalnych i spójnej polityki związanej z obsługą takich odbiorców. Niewypłacalne punkty zawsze znajdą hurtownię lub producenta, który, nie mając wiedzy o tym, że dana firma jest zadłużona u innych dostawców, będzie kredytował jej zakupy – mówi Joanna Surowiec.
Sposobem na przeciwdziałanie zatorom płatniczym może być też korzystanie z usługi tzw. faktoringu. To umowa, na mocy której wyspecjalizowana firma faktoringowa zajmuje się stałym monitoringiem wierzytelności oraz windykacją należności. W zamian za sprzedanie wierzytelności firmie zostaje wypłacona zaliczka, więc przedsiębiorca nie musi czekać na uregulowanie faktury.
Możne też zlecić sprawdzenie wiarygodności potencjalnego kontrahenta jednej z wielu wywiadowni gospodarczych. Duże przedsiębiorstwa działające w branży ogrodniczej współpracują z takimi firmami na stałe i na bieżąco sprawdzają kondycję finansową swoich kontrahentów. Mniejsze firmy mogą skorzystać z ogólnodostępnych danych. Spółki mają obowiązek składania rocznych sprawozdań finansowych w sądzie rejestrowym, a spółki giełdowe są zobowiązane do upubliczniania raportów okresowych.