Kilka dużych centrów ogrodniczych blisko miasta, ale poza jego granicami oraz rozdrobniony rynek w samej Łodzi. Tak można scharakteryzować zieloną branżę w tej metropolii – kolejnym mieście, które odwiedziliśmy w ramach cyklu raportów prezentujących rynek ogrodniczy
Tekst: Michał Gradowski
Łódź to po Zielonej Górze, Wrocławiu, Krakowie, Toruniu i Gdańsku kolejne miasto, które wzięliśmy pod lupę. Tereny zielone zajmują tutaj 2,4% powierzchni, czyli łącznie prawie 1,9 tys. ha. Władze miasta dbają o wygląd parków i zieleńców oraz – poprzez organizowanie i współorganizowanie wielu imprez kulturalnych i sportowych – zachęcają do spędzania w nich wolnego czasu. Jak na tym tle wygląda kondycja zielonego biznesu? Rynek detaliczny jest rozdrobniony, dobrze rozwijają się punkty handlowe korzystające z dobrej lokalizacji, takie jak Centrum Ogrodnicze Tracz położone w pobliżu Ogrodu Botanicznego. W tym sezonie bardzo popularne są tam drzewa i krzewy owocowe oraz rośliny rabatowe i domowe, sprzedawane w dwóch osobnych tunelach foliowych. Nastroje właścicieli sklepów położonych na drogach wylotowych z miasta są mniej optymistyczne. Problemy dotyczą zwłaszcza konkurencji ze strony marketów remontowo-budowlanych. Jest ich w Łodzi wyjątkowo dużo. Po dwa sklepy mają tutaj sieci OBI, Praktiker oraz Leroy Merlin. W Łodzi działają także aż trzy placówki Castorama, szwedzki market Jula oraz Ikea.
W jakim sklepie ogrodniczym w Łodzi można kupić unikatową mieszankę nasion traw, skomponowaną według pomysłu właściciela sklepu, inżyniera ogrodnictwa z wykształcenia? Jaki asortyment można kupić w sklepie o oryginalnej nazwie „Zielonym do góry”? Odpowiedź na te i wiele innych pytań w sierpniowym numerze „Biznes Ogrodniczego”.