Kontrola skarbówki. Bo tankował w niedzielę

Nasilają się kontrole skarbowe u przedsiębiorców, którzy dokonali zakupu paliwa w weekend. Fiskus kwestionuje zaliczanie takich zakupów do kosztów, twierdząc iż tankowanie w soboty i niedziele służy jedynie prywatnym celom przedsiębiorcy

Osoba prowadząca działalność gospodarczą ma prawo zaliczyć do kosztów wydatki związane z zakupem paliwa do samochodu, jeśli wydatek ten poniesiony został w celu osiągnięcia przychodu, jak również w celu zachowania albo zabezpieczenia źródła tego przychodu. Ustawa nie nakłada przy tym żadnych ograniczeń co do miejsca i czasu tankowania, jak również nie narzuca przedsiębiorcy, w jakim terminie powinien zatankowane paliwo wykorzystać.
Tymczasem, jak podaje Instytut Samar, władze skarbowe zaczęły przeprowadzać intensywne kontrole u zmotoryzowanych przedsiębiorców, bazując na założeniu, iż weekendowe tankowanie firmowego samochodu jest oszustwem podatkowym.
Sprawdzane są w szczególności jednoosobowe działalności gospodarcze, ale również pracownicy większych firm, którzy korzystają z samochodów służbowych.
Wychodząc z założenia, iż sobota i niedziela są dniami wolnymi od pracy, skarbówka kwestionuje zaliczanie do kosztów zakupy paliwa dokonywane w weekendy. Według fiskusa takie weekendowe tankowanie służy prywatnym celom przedsiębiorcy i nie może stanowić kosztu firmy.

Przedsiębiorcy ponoszą więc konsekwencje karno-skarbowe na podstawie absurdalnego wnioskowania urzędników. Nie chodzi już nawet o to, że paliwo zatankowane w sobotę czy niedzielę może być wykorzystywane również w kolejnych dniach tygodnia.  Ważniejsze jest co innego. Otóż wszczynanie kontroli skarbowych na podstawie niedzielnych tankowań obnaża sposób myślenia polskiego urzędnika. Nasz urzędnik nie wyobraża sobie bowiem, iż ktokolwiek mógłby pracować w weekendy. On po prostu nigdy tego nie robił i nie wyobraża sobie, aby ktoś mógł odbywać podróż służbową poza przedziałem czasowym „poniedziałek – piątek, w godzinach 7-15”. Jest to dla niego sytuacja całkowicie abstrakcyjna i nie do pojęcia. Dlatego oczywistym jest dla niego zależność, że jeśli ktoś wykorzystuje samochód w sobotę, to na pewno robi to w celach rekreacyjnych. Taki sposób postrzegania rzeczywistości jest charakterystyczny nie tylko dla urzędników skarbówki, ale również dla urzędników ZUS, którzy potrafią unieważniać umowy o pracę, kwestionując właśnie możliwość wykonywania obowiązków służbowych w weekendy.

Jeśli jednak przyjmiemy do wiadomości, iż tok myślenia i postrzegania rzeczywistości przez urzędników jest taki a nie inny, to powinniśmy domagać się, aby był on spójny i konsekwentny. Jeśli bowiem niemożliwe jest, aby praca mogła być wykonywana w weekendy, to za te dni wolne od pracy przedsiębiorca nie powinien być również obciążany obowiązkowymi daninami, które są, z tytułu wykonywania tej pracy, nakładane.
Dotyczy to w szczególności składek ZUS, które płacone są za wszystkie dni miesiąca, niezależnie od tego ile dni przedsiębiorca rzeczywiście przepracuje.
Przypomnijmy, iż składki ZUS płacone są z tytułu wykonywania działalności gospodarczej. Jeśli władze stoją na stanowisku, iż w weekendy działalność ta nie jest wykonywana, to w tych dniach tytuł do ubezpieczenia nie istnieje. Jeśli tytuł do ubezpieczenia nie istnieje, to składki za te dni nie powinny być naliczane. Jeśli władze państwowe stoją na stanowisku, iż rzeczywista praca przedsiębiorcy może być wykonywana wyłącznie od poniedziałku do piątku, to logika nakazuje, aby składkami ZUS obciążać przedsiębiorcę tylko i wyłącznie za dni robocze.
Postulujemy zatem, aby w następnej kolejności skarbówka przeprowadziła kontrolę w ZUS-ie, kwestionując zasadność naliczania składek za dni wolne od pracy. 

 

Źródło: zus.pox.pl

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: