Choć przygotowywał się do pracy w dyplomacji, postawił na własny biznes i branżę ogrodniczą – sprzedaż części i podzespołów do urządzeń ogrodniczych, których jakość gwarantuje własnym nazwiskiem. O rozwijaniu firmy, ekspansji na rynkach zagranicznych i roli serwisu w skutecznej sprzedaży sprzętu ogrodniczego opowiedział na Adam Pełka, właściciel Euro Trade Group, dystrybutora marki NORDKRAFT
Rozmawia: Michał Gradowski
Jakie były początki Euro Trade Group, firmy specjalizującej się w sprzedaży części, podzespołów i akcesoriów m.in. do urządzeń ogrodniczych i leśnych? Skąd pomysł akurat na taką działalność?
Kiedy byłem jeszcze na studiach (na kierunku stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Jagiellońskim) kolega, którego ojciec prowadził firmę handlową, poprosił mnie o pomoc – wyjazd do Chin w charakterze tłumacza i osoby pomagającej w negocjacjach. Zebrałem tam sporo doświadczeń, a po studiach w grę wchodziły dwie drogi – dyplomacja (miałem już za sobą praktyki w ambasadzie i konsulacie) albo biznes. Wybrałem własną firmę, bo gwarantowała większą niezależność.
Początkowo postawiłem na sklep detaliczny z elektronarzędziami i sprzętem ogrodniczym. Chciałem rozwijać także sprzedaż hurtową urządzeń ogrodniczych, ale większość firm, z którymi rozmawiałem o potencjalnej współpracy, była zainteresowana raczej częściami zamiennymi niż samym sprzętem. I tak zrodził się pomysł na firmę Euro Trade Group, która powstała w 2009 r. oraz markę NORDKRAFT, która jest obecnie zastrzeżonym znakiem towarowym.
Nasza siedziba mieści się w Myszkowie koło Częstochowy, a nasze centrum logistyczne zlokalizowane jest pod Warszawą. Od początku istnienia firmy systematycznie się rozwijamy. Co roku sprzedajemy więcej części, generujemy większy obrót, mamy stabilną pozycję na rynku. To umacnia mnie w przekonaniu, że kombinacja pracowitości, determinacji i uczciwości popłaca.
Co wyróżnia Pana firmę, jakie są jej największe atuty?
Na rynku jest kilka firm specjalizujących się w sprzedaży części zamiennych do sprzętu ogrodniczego, my postawiliśmy na części do urządzeń z półki economy, dostępnych powszechnie w sklepach sieci DIY czy w sklepach internetowych.
Działamy w całej Polsce, specjalizujemy się głównie w sprzedaży hurtowej, zaopatrujemy punkty, które zajmują się serwisem, ale też sprzedażą sprzętu.
Szeroki asortyment, atrakcyjny stosunek jakości do ceny i najszybsza dostawa na rynku – to nasze główne atuty. Składając u nas zamówienie do godz. 17 kontrahent otrzyma zamówienie następnego dnia. Inne firmy oferują podobną usługę przy złożeniu zamówienia do godz. 12 – my jeszcze podnieśliśmy tę poprzeczkę, bo czas jest w branży ogrodniczej bardzo ważny. Niewielu klientów serwisuje urządzenia przed sezonem, więc wraz z nadejściem wiosny następuje spiętrzenie napraw. Rozkręcona kosiarka w serwisie oczekuje na części, klient niecierpliwie czeka, żeby skosić trawnik, a my błyskawicznie przychodzimy z pomocą.
Nie mamy określonego minimum logistycznego, można u nas kupić nawet jedną cześć, a przy zamówieniu o wartości netto powyżej 300 zł bierzemy też na siebie koszty wysyłki. W zależności od wielkości magazynu serwisowego nasi klienci mogą decydować, jakie zapasy części są im w danym momencie potrzebne.
Jak w kilku zdaniach można by scharakteryzować markę NORDKRAFT, którą dystrybuuje Euro Trade Group?
To dobre jakościowo części w przystępnej cenie. Gwarantuję to swoim nazwiskiem. Przed pandemią co najmniej trzy razy w roku jeździłem do Chin, aby osobiście nadzorować produkcję, a przed wysyłką dokonywać ostatecznej kontroli jakości. Dzięki temu dokładnie wiem m.in. jaka mieszanka tworzyw została użyta do produkcji obudowy lub czy starter agregatu jest przystosowany do urządzeń pracujących w warunkach zimowych. Właściciele serwisów, montując nasze części czy podzespoły, wiedzą, że nie podejmują niepotrzebnego ryzyka.
Przerwanie łańcucha dostaw spowodowane pandemią wywołało spore zamieszanie na rynku, wiele firm miało problemy z dostępnością maszyn. Jak wyglądała sytuacja w przypadku części zamiennych?
Ostatnie dwa lata były czasem skokowych wzrostów kosztu frachtu morskiego, a czas produkcji znacząco się wydłużył. Kiedyś było to ok. 30-45 dni, a w okresie pandemii na wyprodukowanie danej części trzeba było czekać nawet dwukrotnie dłużej. W naszym przypadku zaprocentowały jednak osobiste kontakty biznesowe i liczne wyjazdy do Chin z poprzednich lat. Pomimo trudności na rynku nie mieliśmy problemów z dostępnością towaru.
Coraz więcej producentów i dystrybutorów oferuje usługę dość sprawnego odbierania i naprawiania/wymieniania maszyn na gwarancji. Czy prowadzenie serwisu w punkcie sprzedaży ciągle jest zatem niezbędnym warunkiem sukcesu w handlu sprzętem ogrodniczym?
Rzeczywiście usługi tego typu są coraz bardziej rozwinięte, jednak posiadanie serwisu w miejscu sprzedaży jest ciągle kluczowe. Klient czuje się bezpieczniej, pewniej, serwis jest relatywnie blisko jego miejsca zamieszkania, a bezpośredni kontakt pozwala uzyskać fachową poradę – klient może np. zapytać o dostępność części zamiennych czy cenę części eksploatacyjnych.
W kategorii sprzętu do pielęgnacji ogrodów niemal co roku pojawiają się nowe marki o atrakcyjnej cenie i wątpliwej jakości, które szybko znikają z rynku. Czy to norma czy raczej wyjątek?
Jest wiele mitów dotyczących jakości importowanych urządzeń, ale wiele zależy tutaj od importera. Jeżeli nacisk położony jest przede wszystkim na cenę – zwykle odbywa się to kosztem jakości. Na wielu targach obserwowałem negocjacje, które dotyczyły tylko finalnej ceny urządzenia, a nie podzespołów, które zostaną użyte do jego wyprodukowania. Tak było kiedyś, teraz tak bywa, ale nie jest to wcale regułą. Coraz więcej polskich importerów, którzy mają swoje marki i dbają o klientów, utrzymują odpowiedni poziom jakości, choć oczywiście wady produkcyjne czy usterki zdarzają się także w przypadku renomowanych producentów. Jeśli firma myśli o rozwoju marki własnej w dłuższej perspektywie, to nie może pozwolić sobie na słabą jakość, choćby ze względu na koszty napraw gwarancyjnych.
Jeszcze do niedawna serwisy można było podzielić na te, które serwisują wszystkie urządzenia i te, które z założenia nie naprawiają chińskich sprzętów. Aktualnie, przy sporym nasyceniu rynku urządzeniami z Chin i dużej dostępności części zamiennych, serwisy raczej nie chcą rezygnować z tego potencjalnego źródła przychodów.
Z jakimi markami kompatybilne są części i podzespoły dostępne w ofercie Pana firmy? Jaka jest różnica w cenie pomiędzy oryginalnymi częściami, a produktami marki NORDKRAFT?
Większość części dostępnych w naszej ofercie przeznaczona jest do sprzętu ogrodniczego z segmentu economy, ale w asortymencie Euro Trade Group są też części do takich marek jak Briggs&Stratton, Honda, Stihl czy Husqvarna.
Różnica w cenie to nawet kilkadziesiąt procent – tyle wynosi np. w przypadku oryginalnego filtra do silnika Briggs&Stratton, który też pochodzi z Azji w porównaniu z naszym filtrem.
Jak duża część zamówień składana jest online?
Zamówienia składane na naszej platformie online stanowią 99,5% wszystkich zamówień. Można też je składać drogą mailowa lub telefoniczną – wielu naszych klientów lubi do nas zadzwonić, żeby zapytać, co słychać, chwilę porozmawiać i przy okazji złożyć zamówienie.
Jakie są plany na rozwój Euro Trade Group w perspektywie najbliższych kilku sezonów?
Systematycznie dokonujemy weryfikacji asortymentu i poszerzamy ofertę. Od ubiegłego roku rozpoczęliśmy też sprzedaż na innych rynkach europejskich i nad jej rozwijaniem będziemy się skupiać w najbliższych miesiącach. Nasza strona jest dostępna także w językach angielskim, hiszpańskim, niemieckim, czeskim i słowackim, realizujemy kampanie marketingowe z myślą o klientach z zagranicy.
W naszym asortymencie można znaleźć części do urządzeń spalinowych i elektrycznych. Przyglądamy się też rozwojowi segmentu urządzeń akumulatorowych, choć zapotrzebowanie na części w tej grupie produktów jest na razie niewielkie.
Jakie są Pana sprawdzone sposoby na znalezienie dystansu do pracy, jak najchętniej spędza Pan wolny czas?
Kocham podróżować. Często bywam w Hiszpanii, dobrze czuję się w Szwajcarii, regularnie odwiedzam Norwegię, gdzie mam rodzinę. Wspaniałe wspomnienia przywiozłem z Australii, którą zwiedziłem kilka lat temu. Kolejnym planem jest wyjazd od Stanów i Ameryki Południowej. Większość moich wyjazdów to krótkie, niskobudżetowe wypady z małym plecakiem. Często biorę też komputer, żeby móc pracować zdalnie, ale na dłuższych urlopach staram się całkowicie odciąć od pracy, aby w pełni wypocząć, zregenerować organizm oraz nabrać dystansu.
Czy ma Pan w sobie coś z „gadżeciarza” i – widząc np. nowy model kosiarki – ma Pan ochotę ją rozkręcić i obejrzeć wszystkie części? Czy może raczej dominuje chłodna, biznesowa analiza?
Jako humanista z wykształcenia – poza stosunkami międzynarodowymi na UJ
studiowałem też podyplomowo marketing w Szkole Głównej Handlowej i psychologię na Akademii Górniczo-Hutniczej – budując firmę musiałem od zera zdobywać wiedzę techniczną. Kupowałem kosiarki, pilarki czy kosy i rozkręcałem je na części, by później w Chinach móc przy linii produkcyjnej precyzyjnie wyjaśnić, czego oczekujemy. Dziś nie jest to już konieczne, ale ciągle każdą wizytę w supermarkecie zaczynam od działu ogrodniczego, nawet jeśli celem były zakupy spożywcze. Wszystko to, co sobie zaplanuję staram się robić z pełnym zaangażowaniem. Świadomie postawiłem na branżę ogrodniczą i jest mi w niej bardzo dobrze.
Jak w Pana opinii wojna może wpłynąć na polską gospodarkę?
Z pewnością czeka nas wzrost inflacji w kolejnych miesiącach, a w dłuższej perspektywie możemy się też spodziewać wzrostu podatków w związku z większymi wydatkami budżetu na obronność i programy pomocowe. Trudno w tej chwili o rzetelne prognozy. Uważam, że powinniśmy zachować daleko idącą ostrożność i rozważność, ale jednocześnie dalej intensywnie pracować i rozwijać nasze firmy, aby moc pomagać ludziom w potrzebie.