Jakie trzy produkty stosuje najczęściej w swoim domu i ogrodzie? Jakich produktów brakuje na rynku ogrodniczym? I czy konsumenci rzeczywiście potrzebują tych wszystkich nawozów, stymulatorów i środków ochrony roślin? Między innymi na te pytania odpowiedział nam Dominik Strzelec, ambasador marki AGRECOL
Kim jest Dominik Strzelec na co dzień?
W pierwszej kolejności jestem mężem i ojcem trójki wspaniałych dzieci. A w życiu zawodowym jestem logistykiem, ogrodnikiem i projektantem zieleni. Można mnie określić jako człowieka wielu talentów, niezwykle aktywnego, pozostającego w ciągłym ruchu. Prowadzę też liczne programy rozrywkowe, takie jak np. „Polowanie na ogród”. Uwielbiam sprawiać przyjemność innym i poprawiać ich jakość życia, co czynię poprzez projektowanie i budowanie ogrodów – oaz spokoju i wypoczynku. Pasjonują mnie nowoczesne technologie, motoryzacja, podróże oraz przede wszystkim – ogrody! „Jakość i styl” to moje główne motto w działaniu.
Na czym polega rola Ambasadora marki? Jak ocenia Pan współpracę z firmą AGRECOL? Dlaczego zdecydował się Pan na zostanie ambasadorem akurat firmy AGRECOL, a nie innej marki ogrodniczej?
Rolą ambasadora marki jest godne reprezentowanie firmy zgodnie z misją i wizją produktową. Współpraca prowadzona jest na wysokim poziomie i jestem z niej zadowolony. AGRECOL to marka produktów do pielęgnacji, nawożenia i ochrony roślin, którą sam od lat stosuję. Starannie dobrany skład produktów przekłada się na ich wysoką skuteczność. Poza tym przemawiają do mnie misja firmy, identyfikacja wizualna produktów i podejście do klienta.
Czy utożsamia się Pan z podejściem AGRECOL do pielęgnacji roślin, zgodnie z którym nacisk kładzie się w pierwszej kolejności na produkty naturalne i dbałość o środowisko?
Oczywiście, że tak! W dobie wszechobecnego skażenia środowiska potrzebujemy ekologicznych i wytworzonych z dbałością o naszą planetę produktów do pielęgnacji i ochrony roślin.
Jakie trzy produkty stosuje Pan najczęściej w swoim domu i ogrodzie?
Po pierwsze, nawozy do roślin kwitnących w płynie i kapsułkach, bo są wygodne i praktyczne. Po drugie, środki do pozbywania się chwastów z trawnika, jak np. herbicyd „Mlecz”. Bez niego to bym miał łąkę, a nie trawnik. I po trzecie, nawozy do trawnika: wiosną super wieloskładnikowy, a jesienią specjalny bez azotu.
Okiem praktyka: czy rośliny można pozostawić samym sobie? Czy konsumenci rzeczywiście potrzebują tych wszystkich nawozów, stymulatorów i środków ochrony roślin?
W dzisiejszych czasach, przy deficytach wody, stepowieniu terenów naszego kraju oraz postępujących zmianach klimatycznych pozostawienie roślin ogrodowych samym sobie skończyłoby się katastrofą. Połowa kwiatów by uschła, drzewka owocowe zaczęłyby przypominać muzeum chorób i szkodników, a trawnik zmieniłby się w chwastnik. Nieliczne rośliny odporne na suszę, choroby i szkodniki jakoś by sobie poradziły, ale bez nawozów mogłyby szybko przestać wyglądać tak spektakularnie.
Komu poleciłby Pan markę AGRECOL?
Markę AGRECOL poleciłbym wszystkim pasjonatom i entuzjastom ogrodnictwa. Zarówno tym zapracowanym, którzy raz do roku podsypią nawozem długodziałającym i prysną Miedzianem, jak i tym, którzy mają w składzikach połowę dostępnego na rynku asortymentu ogrodniczego.
Co sądzi Pan o nowościach w ofercie firmy AGRECOL – biopreparacie na ćmę bukszpanową ĆMA-LIMIT oraz serii produktów na bazie wyciągów i ekstraktów z roślin – Canacare, Sylicare, Pokrzywa Spray? Czy to całe bycie EKO nie jest tylko chwilową modą?
ĆMA-LIMIT to produkt długo przeze mnie wyczekiwany. Skuteczny, biologiczny preparat na ćmę bukszpanową, którego nie strach użyć w ogrodzie przydomowym. Nowa seria preparatów na bazie ekstraktów z roślin to jednak coś, co ciągle jeszcze testuję i nie mogę się jeszcze wypowiedzieć. Jeśli jednak okażą się tak dobre, jak się wydają – mogą odnieść spektakularny sukces na rynku. Niezależnie od tego czy obecna „moda na eko” za kilka lat zniknie, czy nowo powstałe produkty pozostaną na rynku na dziesięciolecia – środowisko i konsumenci z pewnością na tym zyskają. Osobiście przyznam, że marzy mi się świat, w którym „eko” to nie tylko trend, lecz swoisty chleb powszedni i dominujący styl życia.
Jakich produktów brakuje na rynku ogrodniczym?
Osobiście nie odczuwam znacznych deficytów w tym sektorze, chociaż więcej BIO i EKO produktów do ochrony roślin by nie zaszkodziło.
Chciałby Pan coś jeszcze dodać na koniec?
Ogród to zieleń, to rośliny, to styl i cała sztuka kompozycji. Eklektyzm w ogrodzie to droga na skróty, która – jeśli nie jest poprzedzona głębszym namysłem – przynosi fatalne rezultaty. Często mniej znaczy więcej.