Co dalej z NOMI?

Po kłopotach Praktikera uwagę branży ogrodniczej przyciągnęła sieć NOMI, która złożyła wniosek o upadłość układową. Sąd zgodził się na przeprowadzenie pod jego nadzorem układu z wierzycielami, a w ramach ograniczenia kosztów zapadła już decyzja o zamknięciu sklepów NOMI w Koszalinie i Kielcach

Sieć NOMI SA 15 listopada złożyła wniosek o możliwość zawarcia pod nadzorem sądu układu z wierzycielami. Sąd wniosek zaakceptował, więc sytuacja firmy jest już stabilna i NOMI nadal prowadzi swoją działalność. Jakie były główne powody jej problemów finansowych? Przede wszystkim kryzys na rynku artykułów budowlanych na przełomie 2012 i 2013 roku. Pomimo restrukturyzacji prowadzonej w 2013 roku ubezpieczyciele chroniący przed ryzykiem nieterminowej spłaty zobowiązań na rzecz dostawców NOMI cofnęli spółce limity ubezpieczeniowe, a jeden z banków finansujących spółkę kredytem obrotowym zażądał jego spłaty. Zdaniem przedstawicieli firmy, sprzedaż asortymentu ogrodniczego nie miała najmniejszego wpływu na te kłopoty. – Przejściowe trudności firmy wynikają z załamania koniunktury na rynku artykułów budowlanych. Artykuły ogrodnicze w dwóch ostatnich latach sprzedawały się bardzo dobrze. To segment, który się rozwija i w przyszłości będziemy kładli na niego jeszcze większy nacisk. Decyzje dotyczące spółki NOMI nie będą miały wpływu na dział ogrodniczy w naszych sklepach – mówi Beata Turska, Category Manager w firmie NOMI.
Plan spółki zakładający jak najszybszą spłatę należności obejmuje m.in. redukcję kosztów prowadzenia działalności oraz zmniejszenie liczby sklepów. Obecnie jest ich 28. – Decyzja, które sklepy sieci NOMI zostaną zamknięte, podejmowana będzie na bazie bieżącej i przewidywanej rentowności finansowej oraz w zależności od możliwości prawnych związanych z zapisami w umowach czynszowych – mówi Edyta Stępniewska, dyrektor e-commerce i marketingu w firmie NOMI. – Została już jednak podjęta decyzja o zamknięciu sklepów NOMI w Koszalinie i Kielcach – dodaje.
 

REKLAMA