Droga przez mękę

Zgodnie z Ustawą o nawozach i nawożeniu z 2007 roku producent podłoży musi udowodnić przydatność swoich produktów w toku żmudnej i długotrwałej procedury. Przy wprowadzaniu podłoży na rynek nie wystarczy już tylko deklaracja producenta

Tekst: Michał Gradowski, Anna Walczak

Od 2007 roku życie producentów podłoży nie jest już takie jak wcześniej. W ustawie o nawozach i nawożeniu wprowadzono wtedy przepisy dotyczące środków wspomagających uprawę roślin, w tym także podłoży. Od tego czasu na wprowadzenie na rynek każdego nowego podłoża trzeba uzyskać pozwolenie  Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW). – Istotną przesłanką uregulowania tego obszaru była chęć potwierdzenia skuteczności danych produktów w zakresie np. uprawy specjalistycznych roślin – mówi Iwona Chromiak z biura prasowego MRiRW. Na decyzję MRiRW wpłynęły też liczne sygnały o przypadkach stosowania środków z zawartością substancji, które mogą negatywnie oddziaływać na zdrowie ludzi, zwierząt i środowisko, osadów ściekowych, dodatków chemicznych itp. – Sam proces certyfikowania nie zagwarantuje dotrzymywania standardów jakościowych zadeklarowanych przez producentów podłoży, za to bardzo utrudnia im prowadzenie działalności – uważa Maciej Pieniążek, doradca zarządu firmy Hollas.

Żmudne procedury
Procedura uzyskania pozwolenia jest długa i skomplikowana. Próby podłoża torfowego pobiera do analiz pracownik Stacji Chemiczno-Rolniczej. Następnie analizy fizyko-chemiczne oraz biologiczne wykonuje się w Instytucie Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Skierniewicki Instytut Ogrodnictwa (IO), na podstawie wyników tych badań opiniuje przydatność podłoża do uprawy wskazaną przez producenta roślin. Pod uwagę są brane parametry podłoża zadeklarowane przez producenta oraz wyniki wykonanej ponownie analizy właściwości fizycznych. Opinia zostaje wydana przez stosowne Oddziały IO – Warzywnictwa, Roślin Ozdobnych, Sadownictwa, w zależności od zadeklarowanego przez producenta przeznaczenia podłoża. Po uzyskaniu wszystkich potrzebnych, pozytywnych opinii IO, producent podłoża składa wniosek do MRiRW o wydanie pozwolenia na dopuszczenie podłoża do handlu.
Cała procedura teoretycznie powinna trwać ok. 5 miesięcy, ale w praktyce (szczególnie ostatni etap w ministerstwie) często się przedłuża, czasem do kilku miesięcy, a nawet roku. – Ministerstwo zgłasza wiele uwag, najczęściej formalnych. Bywa, że dokumenty są odsyłane do wyjaśnienia. Powodem napotykanych na tym etapie trudności są bardzo nieprecyzyjne przepisy. Mam tu na myśli szczególnie problematyczną kwestię nazewnictwa produktów – mówi Maciej Pieniążek. – Taki stan rzeczy w praktyce utrudnia działalność przedsiębiorców. Krajowi producenci podłoży nie są w stanie odpowiednio szybko reagować na zmieniające się wymagania rynku – dodaje. Warto podkreślić, że problemy te nie dotyczą importerów podłoży, którzy działają na naszym rynku w oparciu o regulacje obowiązujące w państwach importerów.

Koszty, kary i donosy
Koszt uzyskania pozwolenia, czyli przejścia przez wszystkie wspomniane wyżej etapy, to według producentów wydatek od 4 do 7 tys. zł. Sankcje za niedopełnienie tych formalności są dotkliwe. Za brak zezwolenia na wprowadzanie do obrotu produktu grozi kara w wysokości 100 proc. kwoty należnej ze sprzedaży oraz wycofanie produktu z rynku. – Kara ta obejmuje nie tylko zyski ze sprzedaży produktu bez pozwolenia, lecz także wartość całego uzyskanego obrotu – wyjaśnia Maciej Pieniążek. Za niewłaściwe oznaczenie produktu oraz inne uchybienia, np. różnice między nazwą produktu na opakowaniu z nazwą widniejąca w zezwoleniu MRiRW,  grozi kara grzywny.
Zapisy Ustawy o nawozach i nawożeniu są także wykorzystywane w walce konkurencyjnej. – W naszej firmie mieliśmy trzy kontrole z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Dwie z nich były skutkiem donosów. Wiemy też o jednym przypadku donosu zbiorowego wśród przedsiębiorstw sprzedających podłoża – jedna z firm złożyła doniesienie o nieprawidłowościach w działaniu kilku konkurencyjnych podmiotów – mówi Maciej Pieniążek.

 

REKLAMA