Jak zbudować rozpoznawalność w szkółkarskim zagłębiu?

Początki szkółki założonej w Końskowoli przez Joannę i Bogdana Piechów sięgają 1988 r., a aktualnie znajduje się ona w okolicy Kurowa i zajmuje ok. 40 ha. To rodzinna firma, która od lat uczy miłości do zieleni, a jej właściciele szukają inspiracji w czasie licznych podróży. Podglądanie „ogrodniczego świata” pomogło zarówno w produkcji wysokiej jakości materiału roślinnego, jak i we wprowadzaniu do oferty ciekawych roślin. W prace związane z prowadzeniem Szkółki Piech zaangażowało się następne pokolenie – Agnieszka Piech-Szumowska z mężem Michałem

Rozmawia: Andrzej Antoszczuk, właściciel sklepu ogrodniczego Sosenka

Produkowanie roślin w rejonie Końskowoli nie jest specjalną sztuką. Robi to z sukcesem bardzo wiele szkółek małych, średnich i dużych. Wypracowanie własnej, rozpoznawalnej marki to już większe wyzwanie. Jakie były początki i jak trudna to była praca?
Agnieszka Piech-Szumowska: Od samego początku prowadzenia szkółki mieliśmy dosyć mocno sprecyzowane zasady i cele, jakimi się kierowaliśmy. Wiedzieliśmy, że małymi krokami można osiągnąć sukces. Dla nas nie było nim stworzenie dużej czy rozpoznawalnej firmy, co stanowiło niejako efekt uboczny. Najważniejsze było wyprodukowanie dobrych jakościowo roślin, stworzenie ciekawej oferty i obsłużenie klienta w taki sposób, w jaki sami chcielibyśmy być potraktowani. To ludzie zwrócili nam uwagę, że nasze rośliny się wyróżniają, że klienci lubią do nas wracać, że czują się uczciwie potraktowani robiąc u nas zakupy.

Czy wstąpienie w szeregi Związku Szkółkarzy Polskich pomogło zarówno w pozyskaniu klientów, jak i zbudowaniu pozycji na rynku?
Do ZSzP wstąpiliśmy w 2000 roku. Wejście do Związku było docenieniem naszej pracy, ale też siłą napędową do dalszych działań. W tamtych czasach, bez możliwości reklamy jaką daje obecnie Internet, jedynym kanałem pokazania się szerszej publice była wystawa oraz obecność w branżowych pismach. Dzięki obecności w Związku mieliśmy nie tylko kontakt z branżą, ale też możliwość brania udziału w konferencjach, wystawach polskich i zagranicznych oraz wycieczkach. Wszystkie te działania przełożyły się na rozwój szkółki i umocnienie pozycji na rynku.

Jak na przestrzeni lat zmieniał się profil produkcji w szkółce?
Przez pierwsze dwie dekady prowadzenia szkółki byliśmy znani głównie z produkcji roślin iglastych oraz krzewów liściastych, niewielkich ilości drzew owocowych oraz róż. Ale widzieliśmy, że nastaje inna moda, moda na „lżejsze” ogrody. Zrezygnowaliśmy z uprawy roślin owocowych i róż, zostawiając pole do popisu lokalnym szkółkom specjalizującym się tylko w tych gatunkach. W 2012 roku zaczęliśmy stopniowo wprowadzać do oferty trawy i byliny, które doskonale odnalazły się zarówno w ogrodach prywatnych, jak i w miastach. Mając w ofercie rośliny iglaste, krzewy oraz byliny, uznaliśmy, że drzewa alejowe doskonale uzupełniłyby ofertę. Pierwsze partie drzew spotkały się z tak wielkim zainteresowaniem, że kontynuujemy ten kierunek do dziś. Dbamy o bogactwo asortymentu, o nowości w ofercie, ale też utrzymanie sprawdzonych odmian, którym ufają klienci. Można powiedzieć, że każdy rynek (obsługujemy zarówno rynek polski, jak i zagraniczny) ma swoje preferencje co do gatunków czy odmian. Wiemy, jakie kolory cieszą się popularnością w ogrodach, a na jakie jest małe zapotrzebowanie. Do trendów w ogrodzie też należy podchodzić ostrożnie – produkcja jest długofalowa, jeden słaby sezon danej rośliny nie decyduje o jej wykluczeniu z oferty.

Skąd pomysł na produkcję iglaków szczepionych – w gruncie, w dużych seriach i w dość bogatym asortymencie?
W tamtych czasach moda na zimozielone ogrody dominowała, zapotrzebowanie na duże, okazałe szczepione rośliny było ogromne. Produkcja w gruncie znacznie ułatwiała osiągnięcie docelowego wyglądu rośliny, szybciej niż w pojemniku, choć przygotowanie takiej rośliny do sprzedaży wymaga większej ilości zabiegów i czasu. Dodatkowo zróżnicowanie gatunków nie pozwala na zastosowanie uniwersalnej metody uprawy, ale urozmaicenie asortymentu sprawiło, że zarówno klient krajowy, jak i klienci z Europy i Azji, znajdowali u nas rośliny w większym rozmiarze, których poszukiwali.

Które rośliny lub grupy roślin wprowadzone do oferty w ostatnich latach są prawdziwym hitem sprzedażowym, na które ciągle rośnie popyt?
Ciężko jednoznacznie to określić, bo każdy sezon jest nieco inny, ale niezmiennie dobrze sprzedają się drzewa w formach kolumnowych, np. graby 'Beeckman’ czy 'Lucas’, cisy (preferowane odmiany tworzące zwarte żywopłoty), bezobsługowe trawy, odporne w naszych warunkach, sprawdzone odmiany hortensji bukietowych.

Jakie czynniki miały wpływ na rozszerzenie oferty i wprowadzenie do produkcji nowych grup roślin?
Zmiana trendów. Ogród ma być przyjemny dla wielu zmysłów użytkownika. Zaczęliśmy zwracać uwagę nie tylko na rośliny, które zapewnią prywatność, ale też stworzą cień, przebarwią się, przyciągną zapylacze. A dodatkowo klienci poszukują roślin „bezobsługowych”, odpornych i stosunkowo niedrogich.

Jaka jest struktura sprzedaży w szkółce?
Nasi klienci to głównie klienci hurtowi, zdecydowana większość z nich to właściciele centrów ogrodniczych oraz projektanci lub wykonawcy ogrodów i nasadzeń miejskich. Ostatnie lata to prawdziwy boom na rośliny, zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. Ten rok jeszcze się nie skończył, jest inny niż poprzednie, ale pomimo trudnej sytuacji na arenie międzynarodowej, na rośliny nadal jest popyt. Mamy nadzieję, że to efekt wzrostu świadomości społeczeństwa w kwestii globalnych korzyści płynących z otaczania się roślinami.

Czy stała obecność na wystawie Zieleń to Życie przynosi określone korzyści, czy udaje się jeszcze zdobywać nowych klientów?
Zieleń to Życie to wydarzenie, na którym spotykamy się z ludźmi z branży – od producentów, przez sprzedawców, po projektantów czy wykonawców. To także możliwość poznania i zaprezentowania roślinnych nowości szerszej publice (w 2020 roku zgłoszona przez nas parocja perska 'Persian Spire’ PBR zdobyła złoty medal w Konkursie Roślin Nowości). Kiedyś wystawa była jedyną możliwością pokazania się i pozyskania klientów z całej Polski i zagranicy. Dziś ZTŻ to przede wszystkim wymiana informacji. Wsłuchanie się w te wszystkie głosy na żywo, podczas spontanicznych rozmów. Oczywiście nadal „odkrywają” nas firmy urządzające zieleń czy centra ogrodnicze, ale na pewno nie na taką skalę, jak miało to miejsce jeszcze 15-20 lat temu.

Stoisko zaraz przy wejściu na halę wystawową, konsekwentnie z niezmienną lokalizacją od wielu lat, a zatem do zobaczenia na wystawie.

REKLAMA