Prosty mechanizm
Potencjał firmy Romanik S.A. tkwi w załodze, na czele której stoi sam właściciel. Wspólne działanie, konsekwentne dążenie do celu i jedność w zespole wyraźnie wpływają na skalę odniesionego sukcesu. Jak na dzisiejszy wizerunek firmy wpłynęło ponad 20-letnie doświadczenie? Z Janem Romanikiem, prezesem firmy Romanik S.A., rozmawia Ilona Rosiak
Początki firmy datują się na 1984 rok, kiedy to Zakład Ślusarski Jan Romanik rozpoczął produkcję drobnych artykułów gospodarstwa domowego. Jak zmienił się profil firmy na przestrzeni 27 lat?
W zależności od okresu, w którym firma funkcjonowała, towarzyszył temu odpowiedni status, a zależny był od czasu, potencjału, ekonomii, a także warunków politycznych. W latach osiemdziesiątych polskie rzemiosło było wyjątkiem w pozytywnym traktowaniu przez władze komunistyczne. Dlatego wśród zrzeszonych w cechu i spółdzielni rzemieślniczej Zakład Ślusarski Jan Romanik, po uruchomieniu działalności w 1984 roku, mógł za „przyzwoleniem” prowadzić również działalność produkcyjną. Była to jednak produkcja polegająca na kooperacji z zakładami państwowymi. Wkrótce zmiany polityczne w 1989 roku uruchomiły pozytywne zjawiska wolności gospodarczej, dzięki czemu firma Romanik S.A., wówczas pod nazwą Techmłot, rozpoczęła niezależną produkcję na szeroką skalę. Od tego czasu wiele się zmieniło, jednak pasja i zapał do pracy pozostały niezmienne.
Firma aż trzy razy zmieniała nazwę oraz logo. Najpierw nazywała się Zakład Ślusarski Jan Romanik, następnie PPU Obróbki Plastycznej Metali Techmłot, a dziś – Romanik S.A. Z czego wynikały te zmiany i jak wpłynęły na rozwój przedsiębiorstwa?
Podobnie jak w przypadku produktów, również w logo czy nazwie firmy szukaliśmy właściwego dla siebie miejsca. Znane są przypadki trafionych produktów, usług i nazw, które przyjęły się na rynku w błyskawicznym tempie. Częściej jednak firmy długo szukają swojej tożsamości, a więc również logo i nazwy. W efekcie konsument rozpoznaje tylko te marki, które z sukcesem zaistniały na rynku i raczej nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką drogę musiały pokonać.
Udział kategorii narzędzi w branży ogrodniczej stale się powiększa. Wpływa na to rozwój technologii oraz rosnąca świadomość konsumentów. Jak ocenia Pan podaż w tym sektorze?
Tak jak w wielu dziedzinach gospodarki w branży ogrodniczej również obserwujemy ciągły rozwój i postęp. Dotyczy to całej branży, a nie tylko kategorii narzędzi. Osobiście nie wierzę w stagnację branży, wręcz przeciwnie, rynek jest stabilny i takim pozostanie. Z racji stale rosnących oczekiwań konsumentów poprzeczka zarówno dla producentów, jak i dystrybutorów nieustannie się podnosi. Należy dodać, że branża ogrodnicza rozwija się wraz z postępem cywilizacji, który paradoksalnie skłania ludzi do ucieczki od zgiełku miast i rozwiniętego przemysłu. Ukojenia zaznają właśnie w ogrodzie, tworząc z jego pielęgnacji hobby i sposób na odzyskanie równowagi.
Praca z centrami ogrodniczymi wymaga od producenta jasnej polityki cenowej. Jak pod względem ceny i jakości pozycjonować narzędzia firmy Romanik S.A.?
Stworzyliśmy dwa programy produkcji, które uzupełniają się stosownie do oczekiwań rynku – Standard, w którym wyważono relacje między ceną a jakością oraz Garden Pro – narzędzia profesjonalne. Każda z nich ma swojego klienta i nie sposób wyłączyć żadnej z nich. Program Standard to narzędzia powszechnie używane w większości gospodarstw czy ogrodów. Garden Pro polecany jest zaś profesjonalistom z branży ogrodniczej, budowlanej czy hobbystom o większych wymaganiach. Od kilku lat właśnie ten program zdobywa coraz szersze grono odbiorców, a stosowane materiały oraz proces produkcji powodują, że nasze narzędzia zyskują bardzo dobrą opinię wśród użytkowników.
W portfolio firmy znajduje się kilkadziesiąt, a może kilkaset produktów zarówno ogrodniczych, jak i budowlanych. Czy tak duży wybór nie utrudnia klientom podjęcia decyzji?
Oferta firmy Romanik S.A. skierowana jest do klienta w Polsce oraz do nabywców w większości krajów europejskich i nie tylko. Ponieważ co kraj, to obyczaj, stąd tak szeroki wybór. Przez lata to właśnie klienci motywowali nas do podjęcia produkcji artykułów z takiej czy innej kategorii. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że rozwój asortymentu był głównym motorem napędowym rozwoju firmy. Bez stworzenia tak bogatej oferty nie mielibyśmy dziś tak szerokiego grona odbiorców. Mimo iż ponieśliśmy ogromne koszty na uruchomienie produkcji, dziś jesteśmy w stanie dostarczyć towar, którego poszukuje nawet najbardziej wymagający klient. A ma on naprawdę z czego wybierać.
Firma Romanik S.A. znana jest nie tylko w kraju, ale i poza jego granicami. Jaką rolę w strategii rozwoju firmy odgrywa eksport?
Eksport w firmie Romanik S.A. to być albo nie być. Branża ogrodnicza w Polsce ma ogromny potencjał, ale pamiętajmy, że to branża sezonowa. Poza wiosną większość pozostałych miesięcy oznacza bardziej stonowane wyniki sprzedaży. Wyjątkiem były dwie ostatnie zimy, które zaskoczyły nas wszystkich ogromnym zapotrzebowaniem na narzędzia do odśnieżania. Poza naszymi granicami handel nieco inaczej funkcjonuje. Zatowarowanie centrów ogrodniczych odbywa się tam z dużo większym wyprzedzeniem, co wypełnia nam okresy stagnacji.
Podobna sytuacja dotyczy imprez targowych. Do tej pory częściej spotkać można było stoisko firmy podczas targów zagranicznych. Tymczasem miesiąc temu Romanik S.A. zaskoczył wszystkich swoją obecnością podczas Gardenii 2011. Co skłoniło Pana do podjęcia tej decyzji?
Przez wiele lat Polagra w Poznaniu była odwiedzana przez klientów i producentów nie tylko z Polski, ale również z całej Europy. Do 2005 roku były to bardzo skuteczne targi, w których regularnie braliśmy udział. Równolegle prezentowaliśmy ofertę na Spoga + Gafa w Kolonii. Wraz z otwarciem granic w 2004 roku ranga Polagry zaczęła słabnąć, a wystawcy chętniej inwestowali w stoiska na targach międzynarodowych. Obecnie przy rosnącej dynamice branży ogrodniczej jest szansa na nawiązanie dobrych kontaktów między polskim dostawcą czy hurtownią a producentem właśnie w Poznaniu.
Udział w imprezach wystawienniczych poza kontaktami biznesowymi umożliwia bezpośrednie dotarcie do grona konsumentów. Jak silny wpływ na profil działalności firmy mają jej odbiorcy?
Oczywistym jest, że na Gardenię nie przychodzą przypadkowi ludzie. To są właśnie nasi potencjalni klienci, którzy po targach kierują swe kroki do centrów ogrodniczych i poszukują prezentowanych produktów.
Zrównoważony rozwój firmy wymaga przede wszystkim rozwiniętej sieci dystrybucji, którą w przypadku Romanik S.A. stanowią zarówno tradycyjne sklepy, jak i handel nowoczesny. Jak ocenia Pan potencjał drzemiący w obu kanałach sprzedaży?
Z pewnością rynkowi tradycyjnemu konkurencja ze strony sieci marketów remontowo-budowlanych spędza sen z powiek. Szczególnie firmom, które rozpoczynały swą działalność w czasach, gdy handel nowoczesny w Polsce jeszcze nie istniał. Zdecydowanie lepiej radzą sobie przedsiębiorstwa, które zaakceptowały tę konkurencję i znalazły dla siebie miejsce. Warto jednak zauważyć, że jesteśmy bardzo aktywnym narodem i nawet intensywny rozwój sieci nie tłumi rozwoju niezależnych centrów ogrodniczych. Wręcz przeciwnie, to klient ostatecznie wybiera miejsce zakupów, a firma Romanik S.A. dzięki rozbudowanej sieci dystrybucji zapewnia dostępność produktów szerokiemu gronu konsumentów.
Branża ogrodnicza ma dziś swoje pięć minut. Przewiduje się, że najbliższe pięć lat będzie okresem jej ogromnego rozkwitu. Jak według Pana będzie się kształtować branża w najbliższej przyszłości?
Nie sądzę, że jest to pięć minut. Według mojej oceny to proces ciągły i wynika z faktu, że w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie popyt jest stabilny, nie występuje stagnacja. Problem tkwi w tym, że są to społeczeństwa bogate. Analogiczna sytuacja ma szansę wystąpić również w Polsce, ponieważ stopa życiowa się podnosi. Siła pieniądza powoduje, że wzrasta lub maleje zapotrzebowanie w branży. To bardzo prosty mechanizm.