Zdecydowana większość właścicieli centrów ogrodniczych jest zdania, że ubiegły rok można zaliczyć do bardzo udanych. Co sprawia, że branża ogrodnicza w Polsce rozwija się tak dynamicznie, a wyniki finansowe placówek wciąż bardzo miło zaskakują detalistów?
Tekst: Marcin Fajerski
Jak pokazują wyniki ankiety „Biznesu Ogrodniczego”, aż 72 proc. właścicieli centrów ogrodniczych uważa, że sezon 2010-2011 można uznać za lepszy od dwóch poprzednich i dobrze rokujący na przyszłe lata.
Polacy przeznaczają coraz większy budżet na wyposażenie domu i urządzenie ogrodu według własnych upodobań i najnowszych trendów, podczas gdy bogatsi konsumenci w krajach zachodnioeuropejskich liczą oszczędności. Z badań GfK Austria wynika, że to w naszym kraju grupa tzw. konsumentów bez trosk (tzn. sięgających po produkt bez zwracania uwagi na cenę) jest najliczniejsza i wynosi ok. 29 proc. ogółu kupujących (np. w Holandii – 27 proc.). Okazuje się, że skłonność do oszczędnych zakupów wcale nie musi iść w parze z poziomem zamożności społeczeństwa. Od 43 do 46 proc. Niemców, Austriaków, Włochów i Hiszpanów bez kompleksów przyznaje, że cena ma kluczowe znaczenie dla podejmowanych decyzji zakupowych. Tymczasem w Polsce zaledwie 25 proc. konsumentów jest podobnego zdania.
Optymizm narodowy?
Polacy również zdecydowanie lepiej oceniają obecną sytuację gospodarczą w kraju niż ich południowoeuropejscy sąsiedzi: Czesi, Słowacy oraz Węgrzy. Dane CBOŚ pokazują, że 20 proc. społeczeństwa uważa, że ogólna sytuacja gospodarcza w Polsce jest dobra. Dla porównania, tylko 10 proc. Czechów, 5 proc. Słowaków i 2 proc. Węgrów podobnie ocenia warunki gospodarcze w swoich krajach.
Konsumenci w Polsce dużo lepiej też niż Czesi, Słowacy oraz Węgrzy oceniają warunki materialne w swoich gospodarstwach domowych. Aż 39 proc. Polaków sądzi, że ich warunki bytowe są dobre. Zupełnie przeciwny pogląd reprezentuje 16 proc. społeczeństwa. Dla przykładu, dobre zdanie na ten temat ma 34 proc. Czechów, ale też 22 proc. spośród ankietowanych negatywnie ocenia warunki materialne gospodarstwa domowego.
Jest dom, jest ogród
Nie tylko dane dotyczące oceny warunków materialnych gospodarstw domowych pozwalają na optymistyczne prognozy odnośnie do koniunktury w branży ogrodniczej na nadchodzący rok i przyszłe lata.
Czynnikiem korzystnie stymulującym jej rozwój jest z pewnością trwający boom na budownictwo jednorodzinne w naszym kraju. Z badań Home Broker, firmy doradczej na rynku nieruchomości, oraz Eurostatu, wynika, że obecnie ponad 52 proc. Polaków mieszka już w domach jednorodzinnych. W dużych aglomeracjach miejskich na jeden dom przypadają prawie 4 mieszkania: to niemal trzykrotnie więcej niż w Unii, ale też dwukrotnie mniej niż np. na Słowacji.
Dobra sytuacja w sektorze budownictwa jednorodzinnego i towarzyszący jej rozwój rynku ogrodniczego stanowi najpewniej efekt spadku cen działek budowlanych. W ciągu ostatnich 3 lat obniżyły się one o 15-30 proc., jak podaje PAP, a w niektórych miejscowościach spadki sięgnęły nawet do 50 proc. Tak niskie ceny gruntów na pewno sprawiły, że konsumenci decydujący się na budowę domu w ciągu ostatnich lat postanowili założyć ogród na terenie posesji. Jeśli polityka kredytowa banków w najbliższym czasie nie zmieni się znacznie, można oczekiwać, że tendencja ta się utrzyma.
Ogrodowa rewolucja
Nie da się ukryć, że upodobania, nawyki i grubszy portfel osób zakładających ogrody wpłynęły na sposób ich użytkowania. Co prawda, przydomowy ogród relaksu, rekreacji i spotkań towarzyskich nadal jest marzeniem wielu właścicieli posesji, ale część z nich skłania się ku zakupowi dużej działki poza miastem i chce przeznaczyć nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na dobrze zaprojektowany i ładnie urządzony ogród. – Coraz więcej osób zmęczonych tłoczną, wielkomiejską atmosferą i poszukujących ukojenia od codziennych stresów planuje kupno działki w spokojnej okolicy, gdzieś poza obrębem miasta – potwierdza Krzysztof Stasiewicz, właściciel firmy usługowej i Centrum Ogrodniczego Hortland w Ciecierzynie. – Tam też zakładają swój wymarzony ogród o powierzchni od 0,5 do 1 ha. Jeszcze kilka lat temu tendencja ta nie była tak widoczna. Zlecenia otrzymywaliśmy głównie od młodych, aktywnych zawodowo ludzi, którym zależało na zagospodarowaniu ogródka przydomowego o średniej powierzchni ok. 300 m2. Obecnie zdecydowaną większość naszych klientów stanowią konsumenci przeważnie powyżej 40. roku życia, którzy nie boją się zainwestować w ciekawie zaprojektowany ogród – pointuje.
Należy zaznaczyć, że z jednej strony mniej (niż jeszcze 2-3 lata temu) osób planuje założenie na terenie swojej posesji designerskiego ogrodu luksusu, świadczącego przede wszystkim o statusie materialnym i pełniącego funkcję reprezentatywnego miejsca spotkań.
Z drugiej strony spora część posiadaczy niewielkich ogródków przeznacza większy niż dotychczas budżet na upiększenie i doposażenie przydomowej przestrzeni wypoczynku. – Troska o wygląd ogrodu staje się priorytetem – mówi Grażyna Makowska, właścicielka Centrum Ogrodniczego Makowscy w Helenowie. – Szczególnie młodsi wiekowo kupujący poszukują designerskich mebli ogrodowych i stylowych dekoracji, które upiększą ich ogród. Klienci ci pytają też o grille i akcesoria BBQ oraz o produkty, które pozwolą im zaoszczędzić czas związany z utrzymaniem ogrodu – nadmienia.
Nagły zwrot akcji
Konkludując, obecnie nawet najmniejsze i niepozorne ogrody upodabniają się wyglądem do holenderskich, dobrze zaprojektowanych i odzwierciedlających gusta ich właścicieli. Nawet w ogrodach działkowych pojawiają się meble ogrodowe oraz elementy małej architektury ogrodowej, co świadczy o zmianie ich przeznaczenia i sposobu użytkowania. Dotyczy to również ogrodów wiejskich, których właściciele na ogół mają coraz mniej czasu na uprawę warzyw i drzewek owocowych.
Zmieniające się trendy i coraz powszechniejsza dostępność do fachowej literatury ogrodniczej oraz rosnąca popularność programów telewizyjnych o tej tematyce również wpływają na sposób zagospodarowywania powierzchni ogrodów i, co za tym idzie, na sprzedaż roślin oraz innych produktów w centrach ogrodniczych.
Co prawda zapotrzebowanie na rośliny iglaste nadal utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie, ale konsumenci stają się bardziej wybredni i często poszukują aktualnie lansowanych nowości i mniej popularnych roślin. Izabella Rygielska, właścicielka Centrum Ogrodniczego Gera-Ogrody w Szczytnie, mówi: – Klienci chętniej kupują rośliny liściaste, mimo iż drzewka i krzewy iglaste nadal stanowią ważną część sprzedaży materiału szkółkarskiego. Ponadto coraz większa grupa osób wykazuje zainteresowanie roślinami kwitnącymi, np. w ubiegłym roku prawdziwym hitem sprzedaży okazały się hortensje.
Co do ogrodu?
Co istotne, w ostatnim roku wzrósł popyt nie tylko na rośliny liściaste i kwitnące, ale również na cebule kwiatowe (szczególnie jesienne) i nasiona (tu: mieszanki nasion traw, nasiona ziół i na kiełki). Nie oznacza to jednak, że znacząco rośnie liczba ogrodów z przewagą upraw użytkowych i warzywnych. Owszem, klienci chętniej sięgają po cebule, bulwy, kłącza i nasiona, ale są one sadzone w doniczkach i na kiełkownicach w kuchni, na tarasie i balkonie.
Duże zapotrzebowanie odnotowywano na systemy automatycznego nawadniania, na co wpłynęła nie tylko słoneczna pogoda w okresie od kwietnia do czerwca, ale również fakt, że na ich zakup i instalację pozwolić sobie może coraz większa grupa właścicieli domów jednorodzinnych. Dodatkowo rozwiązanie to pozwala aktywnym zawodowo osobom zoptymalizować wysiłki związane z nawadnianiem.
Istotny wzrost sprzedaży nastąpił również w kategoriach nawozów i podłoży. Konsumenci bowiem coraz częściej sięgają po czasopisma ogrodnicze i oglądają programy telewizyjne poświęcone tej tematyce, a te bardzo skutecznie promują marki produktów do pielęgnacji i uprawy roślin oraz edukują klientów odwiedzających centra ogrodnicze. Dzięki kampaniom medialnym wzrasta zapotrzebowanie na wysokiej klasy sprzęt zmechanizowany.
Co do asortymentu BBQ, akcesoriów do grillowania oraz repelentów, sprzedaż utrzymała się tu na stałym, lecz satysfakcjonującym poziomie. Początek sezonu okazał się wyjątkowo obiecujący, lecz zimne i deszczowe lato nieznacznie osłabiło popyt na te produkty. Ostatecznie jednak sukcesywne rozszerzanie oferty przez centra ogrodnicze pomogło tym placówkom osiągać satysfakcjonujące wyniki finansowe przez cały ubiegły rok. – Każdy sezon w branży jest trochę inny i każdy detalista musi się z tym liczyć – mówi Grażyna Makowska. – Jednak szeroka i kompleksowa oferta zawsze pozytywnie wpływa na wyniki finansowe placówki i pozwala na zamortyzowanie ewentualnych strat – reasumuje.
Krok do przodu
Jak się okazuje, nie tylko szeroka i zróżnicowana oferta wpłynęła na poprawę prosperity w centrach ogrodniczych w sezonie 2010-2011. Ponad 39 proc. właścicieli centrów ogrodniczych przyznało, że poprawa wizerunku placówki i promowanie biznesu pomogły wyraźnie zwiększyć sprzedaż w ubiegłym roku. Obecnie coraz więcej detalistów zdaje sobie sprawę, że czas i praca poświęcone na skuteczniejszą ekspozycję produktów oraz zapewnienie klientom serwisu sprzętu zmechanizowanego i szerokiego wachlarza usług staje się bardzo szybko zwracającą się inwestycją. – Wizerunek placówki przyjaznej klientowi i rozumiejącej jego wymagania ma coraz większe przełożenie na wyniki finansowe – mówi Anna Krzeszowska, właścicielka Centrum Ogrodniczego Zielony Klomb w Rzeszowie. – Dlatego kupujący właśnie nam powierzają swoje ogrody i zyskują w ten sposób gwarancję satysfakcji.
Przed krajowymi centrami ogrodniczymi kolejny rok nowych wyzwań. Z pewnością będzie do nich należało konkurowanie z rosnącą liczbą marketów remontowo-budowlanych (obecnie jest ich 370) i dyskontów, które mają w ofercie asortyment ogrodniczy i artykuły wyposażenia wnętrz.
Póki co, tradycyjne placówki skutecznie zachęcają klientów zarówno atrakcyjnymi cenami, profesjonalną obsługą, jak i szerokim wyborem produktów wysokiej jakości. Jednak aby zatrzymać kupujących w przyszłych latach, centra ogrodnicze powinny też zaadaptować rozwiązania powszechne w dużych sieciach, m.in. programy lojalnościowe.