Moim szefem jest klient

Chcę, aby współpraca z PNOS-em kojarzyła się przede wszystkim z dobrym interesem, a sama firma była postrzegana jako kreator trendów – mówi Robert Bender, nowy prezes zarządu Przedsiębiorstwa Nasiennictwa Ogrodniczego i Szkółkarstwa w Ożarowie Mazowieckim Sp. z o.o.

 

Rozmawia: Michał Gradowski 

 

 

 

Co jest dla Pana najważniejszą odskocznią od pracy? Jakie są Pana ulubione sposoby spędzania wolnego czasu? 

 

Czas wolny w moim życiu to luksus. Mam go bardzo niewiele i chyba nie jestem zbyt oryginalny w jego spędzaniu. Lubię dobrą książkę, szczególnie literaturę faktu, uwielbiam wartościowe kino. Ze względu na styl pracy w miarę możliwości staram się też aktywnie spędzać wolny czas. Od dobrych kilku lat moje letnie wakacje to wypady rowerowe, dotychczas udało mi się przejechać trasy na Węgrzech, w Rumunii, drogę wzdłuż Dunaju, Bornholm, Bretanię, objechać wokół Jezioro Bodeńskie, w tym roku może uda mi się pojechać z rowerem do Azji, do Wietnamu. Takie przeżycia jak zjazd rowerem Trasą Transfogarską, zbudowaną w Rumunii przez Ceauşescu w latach 70. na wypadek ataku wojsk ZSRR, biegnącej przez Karpaty na wysokości nawet 

2 tys. m n.p.m., pozostawiają niezapomniane wrażenia. 

Zimą staram się też wygospodarować czas na krótki, tygodniowy wypad na narty. Lubię też tańczyć – w każdym tygodniu próbuję znaleźć chwilę na przyjemność potańczenia rock’n’rolla, fokstrota, tanga, walca angielskiego czy wiedeńskiego – taniec to bowiem świetna forma aktywności fizycznej.  

 

 

 

Absolwent Akademii Rolniczej, manager, makler, bankier, doradca lub członek zarządu wielu spółek. Kim właściwie jest Robert Bender? 

 

Kiedy kończyłem studia na Wydziale Ogrodnictwa Akademii Rolniczej w Poznaniu w Polsce powstawał wolny rynek i tworzyła się Giełda Papierów Wartościowych. Stwarzało to olbrzymie możliwości dla ludzi z pasją. Rynek kapitałowy mnie zafascynował, tam wszystko dzieje się bardzo szybko. Uczy niesamowitej pokory oraz dyscypliny w działaniu, a zasada „pozwalaj zyskom rosnąć, a straty tnij jak najszybciej” sprawdza się w każdym miejscu. 

Oczywiście taki background daje mi dziś także wiedzę np. na temat finansów firm, prawa gospodarczego czy też znajomości sposobów pozyskania kapitału, a więc umiejętności niezbędne w każdej firmie. Przez cały ten czas śledziłem też rozwój branży ogrodniczej, od 2008 r. w Hortico SA byłem przewodniczącym rady nadzorczej. Obecnie skupiam się przede wszystkim na PNOS-ie. 

Kim jest Robert Bender? Chciałbym, żeby przemawiały za mnie przede wszystkim moje działania. Uważam się za osobę nastawioną na sukces, z umiejętnością analitycznego myślenia i świadomą własnych słabości. Potrafię kierować dużymi, złożonymi procesami i wykorzystywać umiejętności zespołu. Cenię w ludziach pracowitość i pasję – to ich potencjał jest najczęściej największą wartością firmy. Jestem bardzo lojalny wobec rodziny i przyjaciół. 

 

 

 

Jak wygląda branża ogrodnicza z perspektywy osoby, która zajmowała się fuzjami przedsiębiorstw i kierowała transakcjami wartymi miliardy złotych? 

 

Moje różnorodne doświadczenia z dziesiątków projektów z różnych branż to atut, który pozwala mi spojrzeć na branżę ogrodniczą z pewnego dystansu i innego punktu widzenia. Jeśli ktoś pracuje w jednym biznesie 20 albo i więcej lat, często blokują go przyzwyczajenia, niekiedy myśli, że coś, co powtarzało się od lat, będzie trwało dalej w niezmienionej formie. Ja jestem wolny od takich ograniczeń, bacznie obserwuję też trendy w innych branżach.  

Poza tym nie mam wewnętrznych oporów przed stawianiem sobie bardzo ambitnych zadań, a z doświadczenia wiem, że to w nas samych najczęściej tkwią ograniczenia. 

 

 

 

Czy z takiego punktu widzenia handel i dystrybucja w branży ogrodniczej wydają się Panu „zdrowe”?  

 

Z pewnością na rynku nasiennym i w całej branży są obszary, które nie działają modelowo, ale jest taka zasada rynkowa „z oceanem się nie walczy, po oceanie się pływa”. 

PNOS ma jasną politykę handlową opartą na kooperacji z hurtowniami, nie współpracujemy bezpośrednio ze sklepami, a w terenie pracuje 6 handlowców, których głównym zadaniem jest maksymalne wsparcie naszych dystrybutorów. Współpraca z PNOS-em powinna kojarzyć się przede wszystkim z dobrym interesem. Nasi przedstawiciele handlowi są po to, aby napędzać popyt kierowany do dystrybutorów.

 

 

 

Czy zarządzanie PNOS-em nie jest dla Pana jak podróż wehikułem czasu?

 

Z doświadczenia wiem, iż wiele firm państwowych ma wysokie koszty bieżącej działalności i w wielu obszarach jest zarządzanych mało efektywnie – PNOS nie był tutaj wyjątkiem. 

Po przejęciu przedsiębiorstwa przez polski kapitał 31 marca 2015 r. szybko udało nam się jednak wdrożyć nowe standardy i wyeliminować niekorzystne przyzwyczajenia. Z tego wehikułu czasu chcemy się przesiąść do bolidu. Przedsiębiorstwa nasienne mogą być bardzo nowatorskie w podejściu do konsumenta czy klienta, uważam, że na rynku jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, a za 5 lat będzie on wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. 

 

Nowe serie produktowe, opakowania, stojaki ekspozycyjne, strefa shop-in-shop – właściwie w ciągu roku PNOS wdrożył zmiany, które inne firmy nasienne wprowadzały stopniowo przez kilka lat. Jak się pracuje w takim zawrotnym tempie? 

Szybkie wdrożenie zmian było koniecznością. Profesjonalizm, Nowoczesność, Odpowiedzialność, Szybkość to są m.in. cechy, które powinny być utożsamiane z PNOS-em. 

 

 

 

Przeciągająca się procedura upadłościowa, nawet jeśli zakończy się sukcesem, poważnie nadszarpuje reputację każdego przedsiębiorstwa. Czy trudno odbudowuje się pozycję marki PNOS? 

 

Udało nam się uratować jedną z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych polskich firm nasiennych, posiadającą ponad 130 odmian warzyw. Dzięki ciężkiej pracy oraz konsekwentnemu wdrażaniu dobrych pomysłów firma PNOS jest dziś postrzegana jako solidny i wiarygodny partner. Większość firm nasiennych pracuje na zasadach outsourcingu, przekazując materiał do produkcji plantatorom. To m.in. wśród nich musieliśmy odbudować wiarygodność PNOS-u. Przez dwa lata z żadną płatnością dla plantatorów nie spóźniliśmy się nawet o jeden dzień – m.in. dlatego szybko udało się przywrócić zaufanie we wzajemnych relacjach. 

 

 

 

Duża konkurencja, niewielka cena jednostkowa produktu, sezon jeszcze krótszy niż w przypadku innych grup asortymentowych w branży ogrodniczej… Czy kierowanie PNOS-em to największe wyzwanie w Pana życiu zawodowym?  

 

Każdy projekt zakończony sukcesem daje olbrzymią satysfakcję. W przypadku PNOS-u dodatkowej motywacji dodaje fakt, iż jestem też współwłaścicielem firmy. Ograniczenia są w każdej branży, lody też sprzedają się najlepiej latem. Często słyszę słowo „sezon”, sam go zresztą też używam, ale firma żyje cały rok. Oczywiście nasiona najlepiej sprzedają się w okresie od listopada do maja, ale pozostałe miesiące trzeba wykorzystać tak, aby jak najlepiej przygotować się do tego czasu – wtedy również nie można zmarnować ani jednego dnia. 

 

 

 

Seria Bestsellery z Ożarowa przypomina 65-letnią historię firmy i jej najpopularniejsze produkty. Czy marka PNOS ciągle zajmuje mocną pozycję w świadomości konsumentów? 

 

Tak, PNOS jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek na rynku, a nasiona PNOS z Ożarowa są utożsamiane z najwyższą jakością. Po nowych seriach Bestsellery z Ożarowa i Ogrodowa Apteka w tym sezonie wprowadzamy do naszej oferty nowe programy kwiatów, w tym m.in. kwiaty miododajne, nasiona otoczkowane oraz mocno odświeżamy i uatrakcyjniamy nasz program Tradycja, ofertę ziół, nasion na taśmie oraz nasion na kiełki. 

 

 

 

Oferta PNOS-u to nie tylko nasiona warzyw i kwiatów, ale także nasiona traw, nawozy granulowane czy róże. Czy logo PNOS-u będzie można zobaczyć w przyszłości także na opakowaniach produktów z innych kategorii? 

 

Moim marzeniem jest stworzenie z PNOS-u przedsiębiorstwa, które wyznacza trendy rynkowe. Receptą na sukces jest zrozumienie potrzeb konsumenta lub ich wykreowanie. Moim szefem jest klient, a głównym zadaniem firmy jest zagwarantowanie mu satysfakcji z zakupu naszych produktów. 

Jestem przekonany o tym, że PNOS będzie rozszerzał swój asortyment. Nikt z nas nie wie, w jakim kierunku rozwinie się rynek – mamy tylko opinie i naszą wiarę. Moim zdaniem branża musi ewoluować i rozszerzać portfolio produktowe na bazie nasion bądź produkcji roślinnej. Kompaktowość, szybkość i wygoda stosowania, nacisk na zdrowe żywienie – to będą cechy produktów poszukiwanych przez klienta.

REKLAMA
Targi Zieleń to życie