Napędzamy do działania

Moim największym sukcesem jest fakt, że robię to, co zawsze chciałem – pracuję w samym sercu międzynarodowego biznesu, w firmie o ponad 100-letniej tradycji, która cały czas się rozwija. Już od 2018 r. sprzęt naszych klientów będzie napędzany silnikiem elektrycznym – zapowiada Wojciech Jasiński, dyrektor ds. rozwoju biznesu w firmie Briggs & Stratton

 

Rozmawia: Michał Gradowski

 

Jakie są Twoje ulubione sposoby na spędzanie wolnego czasu?

Uwielbiam wolny czas! Wychodzę z założenia, że pracujemy, żeby żyć, a nie odwrotnie. Mam dużo szczęścia – szefowie amerykańskich firm, z którymi związana jest moja kariera zawodowa, mieli zawsze podobne zdanie.

Jestem urodzonym sportowcem, tylko aktywna forma spędzania wolnego czasu wchodzi w grę. Uwielbiam piłkę nożną, ale nie jestem tylko telewizyjnym kibicem – od kilkunastu lat trenujemy wraz z moją drużyną dwa razy w tygodniu. Dodatkowo uwielbiam sporty wodne – żeglarstwo i motorowodniactwo – ale koniecznie na morzu. Przez całe życie jestem związany z Ustką i powiem wprost: nie ma nic lepszego niż jazda – a właściwie walka o życie – na skuterze wodnym podczas jesiennych sztormów na Bałtyku.

Z przyjaciółmi czasem umawiamy sie na żeglowanie po Zatoce Gdańskiej. Ruszamy w rejs przez całą Zatokę z Górek Zachodnich na Hel na… schabowego, bo ryb nie jadam. Moim rekordem jest rejs 17-metrowym żaglowcem z Ustki przez Morze Bałtyckie i Kanał Kiloński do Morza Północnego i do Holandii. Pamiętam jak nocą wpływaliśmy do portu w Amsterdamie, gdzie zaskoczył nas pokaz sztucznych ogni. Okazało się, że wpływaliśmy do portu w dniu urodzin holenderskiej królowej Beatrix…

Po takich wyczynach nie ma to jak chwila relaksu w saunie – koniecznie z turlaniem się po śniegu. Ostatnio kolega namówił mnie na grę w golfa. Spodobało mi się, więc chyba czekają mnie długie spacery po trawie na polu golfowym pod Słupskiem.

 

Czy jesteś osobą, która regularnie sprawdza maile i odbiera telefon niezależnie od pory dnia, czy raczej oddzielasz pracę od życia prywatnego?

Zdecydowanie oddzielam. Pamiętam, jak dużo czasu zajęło moim kolegom przekonanie mnie, żebym w smartfonie zainstalował służbową skrzynkę mailową. Zgodziłem się dopiero wtedy, kiedy wytłumaczyli mi, że mogę zmienić ustawienia w telefonie i nie słyszeć sygnału przychodzących maili.

Z telefonem jest łatwiej, bo mamy swoje wewnętrzne, niepisane zasady, że nie dzwonimy do siebie po godzinie 18. Chyba, że mamy telekonferencję o godz. 14 czasu amerykańskiego – wtedy łączymy się z centralą o godzinie 20, ale takie są uroki pracy dla międzynarodowej korporacji.

 

Co uważasz za swój największy sukces w pracy zawodowej?

Moim największym sukcesem jest fakt, że robię to, co zawsze chciałem – czyli pracuję w międzynarodowym otoczeniu. Wyobraźmy sobie takie marzenia w czasach komuny. Jedyną szansą na ich spełnienie były studia na bardzo elitarnym wtedy kierunku – handel zagraniczny. Dostanie się tam było prawdziwą sztuką. Oprócz zdania egzaminów wstępnych trzeba było jeszcze mieć koneksje rodzinne i najlepiej tzw. punkty za pochodzenie. Ja nie mogłem na to liczyć, a alternatywą dla studiów było pójście w kamasze, więc zbilansowałem swoje szanse i poszedłem na AWF w Gdańsku. Później były

podyplomowe studia – handel zagraniczny i marketing. W czasie zmiany ustrojowej zaliczyłem przedmiot ekonomia polityczna socjalizmu – semestr przed upadkiem komuny i semestr po, w trakcie rodzącego się w Polsce kapitalizmu. Z tym samym profesorem. Było wesoło…

A dzisiaj jestem w samym sercu międzynarodowego biznesu – bajka.

 

B&S w ciągu kilku ostatnich lat wprowadził rozwiązania, które nie są drobnym unowocześnieniem, ale wielką zmianą: System InStart® – pożegnanie z linką rozrusznika, silniki serii EXi niewymagające wymiany oleju czy silniki Mow’n’Stow, które można przechowywać w pozycji pionowej. Jakie są kolejne plany?

Nasze plany są już zdefiniowane, zmieniamy sie wewnętrznie: od Producenta Silników Spalinowych do Dostawcy Mocy, Dostawcy Energii. To znacząca różnica – dzisiaj zasilamy naszych klientów silnikiem spalinowym Briggs & Stratton, produkowanym przez nas od ponad 100 lat, a swoją przyszłość wiążemy z dostarczaniem energii, która nie będzie wynikiem pracy silnika spalinowego. Już od 2018 r. sprzęt naszych klientów będzie napędzany silnikiem elektrycznym.

 

Czy trudno pracuje się w firmie, która sprzedaje kluczową, ale jednak tylko jedną z części końcowego produktu?

Z biznesowego punktu widzenia producent komponentu – w tym wypadku Briggs & Stratton – ma przed sobą podwójne wyzwanie. Ja nazywam to ciągłą walką na dwóch frontach. Z jednej strony mamy klasyczny przykład modelu B2B: musimy przekonywać producentów do zakupu naszych silników. Z drugiej strony – i w tym samym czasie – walczymy o konsumentów, żeby kupowali i szukali sprzętu napędzanego silnikami Briggs & Stratton. Ciągła walka na dwóch frontach jest wyczerpująca, ale – w przypadku sukcesu – przynosi też dużo satysfakcji.

 

Praca w firmie o ponad 100-letniej tradycji i globalnym zasięgu daje możliwość porównania kondycji biznesu ogrodniczego na całym świecie. Jak na tym tle wygląda polski rynek?

Podobnie do innych krajów rozwiniętych. Co ciekawe – jeśli chodzi o rynek sprzętu zmechanizowanego do pielęgnacji ogrodów – według mnie bliżej nam do rynku amerykańskiego niż do krajów Europy Zachodniej. Kiedy porównuję ofertę naszych sklepów i tych w USA nie widzę wielkiej różnicy, może z wyjątkiem tego, że w Stanach jest niestety dużo taniej. Natomiast u naszych zachodnich sąsiadów można zauważyć, że portfele konsumentów są bardziej zasobne, a przez to zauważalnie większa jest sprzedaż drogich produktów, takich jak automatyczne kosiarki czy sprzęt napędzany akumulatorowymi silnikami elektrycznymi.

 

Jak w przyszłości może się zmienić rynek sprzętu zmechanizowanego do pielęgnacji ogrodów? Jak ekologia wpływa na producentów silników spalinowych?

Podobnie jak w branży samochodowej – coraz większe znaczenie będą miały systemy hybrydowe i elektryczne.

Ekologia wydaje sie bardzo ważna, ale w praktyce jest kosztowna. Normy czystości są coraz ostrzejsze i wymagają stosowania coraz nowocześniejszych i droższych technologii, dlatego silniki są niestety coraz droższe. Jednak Briggs & Stratton już kilka lat temu podjął decyzję, iż wszystkie produkowane przez nas silniki zawsze będą o 25% lepsze od aktualnie obowiazujacych norm. To działa i jesteśmy z tego dumni.

 

Firma B&S jest bardzo aktywna marketingowo. Jakie są priorytety w podejmowanych działaniach?

Naszym priorytetem jest edukacja konsumentów oraz budowanie świadomości marki Briggs & Stratton wśród naszych użytkowników. Robimy dużo, aby nauczyć konsumentów, jak prawidłowo wybrać odpowiednie urządzenia oraz jak o nie dbać. Uruchomiliśmy ostatnio bezpłatną aplikację mobilną ZIELONY TRAWNIK Z BRIGGS & STRATTON. Dzięki niej każdy może w prosty sposób poznać zasady prawidłowej obsługi silników Briggs & Stratton. Aplikacja jest sprzężona z Google Maps, więc ułatwia znalezienie najbliższego serwisu Briggs & Stratton. Możemy również zobaczyć, jak Marcin Gortat dba o silnik w swojej kosiarce. Bardzo ważne jest dla nas przesłanie marki Briggs & Stratton skierowane do konsumenta: „Z nami zawsze skończysz swoje prace ogrodowe bez problemu. YOU.POWERED.”   

 

Grono ludzi napędzanych przez Briggs & Stratton jest co roku coraz szersze. To już nie tylko Marcin Gortat i Mamed Khalidov, ale też wielu innych sportowców. Jak ich wybieracie? 

Zawsze jest to pozytywna osoba, która odniosła sukces i wzmacnia wizerunek firmy. Mamed to wspaniały facet „po przejściach”. Po wyjeździe z Czeczenii znalazł swój dom w Polsce. Jest człowiekiem sukcesu, przedstawicielem najdynamiczniej rozwijającej sie obecnie dyscypliny sportu – MMA. Kto ją uprawia? SILNI faceci, napędzani SILNI-KAMI Briggs & Stratton! Mamy bardzo dużo fanów śledzących losy polskich wojowników, a w tle zawsze pojawiają się SILNI-KI Briggs & Stratton. Wspieranie MMA i federacji KSW jest w pewnym sensie przedsięwzięciem komercyjnym, bo zapewnia marce Briggs & Stratton obecność w mediach. Nasze działania mają jednak także inny, mniej komercyjny wymiar. Skoro nam udało sie odnieść sukces – to warto się nim z kimś podzielić – także finansowo. W skrzydła Marcina wpadliśmy z dwóch powodów – to wielki człowiek sukcesu, który poprzez swoją fundację MG13 pomaga innym młodym ludziom w realizacji własnych marzeń sportowych. Chcieliśmy być częścią tego projektu.

Ostatnio do grona sportowców wspieranych przez Briggs & Stratton dołączyła Klaudia Maruszewska, mistrzyni świata do lat 20 w rzucie oszczepem. To tylko mała nagroda dla Briggs & Stratton – za nasze wieloletnie wsparcie finansowe Lekkoatletycznego Klubu Sportowego Jantar Ustka, a wielka nagroda dla Klaudii – za jej ciężkie treningi. Pomagamy Jantarowi, bo to klub, który prezentuje bardzo wysoki poziom szkoleniowy, ale wcześniej borykał się z tym, z czym zmaga się cały polski sport młodzieżowy – z brakiem pieniędzy. Poza tym Jantar Ustka wychował też mnie – siatkarza w latach 70. i 80. XX w.    

REKLAMA
Targi Zieleń to życie