Nie lubimy zmian

– Z punktu widzenia producenta nadmierna liczba dostawców negatywnie wpływa na potencjał inwestycyjny, możliwości wsparcia marketingowego i inne działania aktywizujące sprzedaż.  Przykładem w kategorii nasiennej jest możliwość zwrotu towaru po sezonie, którą chwali się wiele firm. To marnowanie powierzchni handlowej, którą można byłoby przeznaczyć na lepiej rotujące produkty. To również podnoszenie kosztów działalności wszystkich operatorów w tej kategorii – tak w ekskluzywnym wywiadzie mówi Violetta Ratajczak, dyrektor sprzedaży na Europę Centralną i Wschodnią w firmie Vilmorin Garden

Rozmawia: Michał Gradowski

Czy pozytywne sygnały dotyczące polskiej gospodarki dają podstawy do ogłoszenia końca kryzysu?
Trudno zapomnieć o spowolnieniu gospodarczym z dnia na dzień. Skutki kryzysu były odczuwalne w różnym stopniu dla różnych branż. Najbardziej dotkliwe były dla branży budowlanej i motoryzacyjnej, natomiast
globalnie dla branży ogrodniczej był to okres umiarkowanego rozwoju. Sytuacja poprawia się i ogólne ożywienie w handlu detalicznym jest zauważalne. W danych GUS za ostatni kwartał zanotowano wzrost sprzedaży detalicznej o 1,5%. Z ogromną satysfakcją zauważam, że konsumenci poszukują produktów wysokiej jakości, bowiem nie stać ich na dokonywanie nieudanych zakupów. Firma Vilmorin Garden jest przygotowana na oczekiwania rynku i gotowa wesprzeć swoich partnerów w zaspakajaniu potrzeb konsumentów. Dowodem na to były liczne działania w latach poprzednich w zakresie innowacji produktowej, marketingowej i doradczej. W sytuacji spowolnienia gospodarczego takie działania są jedną z metod na obronę branży przed kryzysem.

Dogoniliśmy już kraje Europy Zachodniej?
W wielu aspektach gospodarczych tak, gorzej z mentalnością. Nie lubimy zmian, boimy się podejmowania ryzyka, a to bardzo przeszkadza w prowadzeniu działalności biznesowej. Wiele inwestycji w Polsce powstaje przy małym udziale, a niekiedy i bez finansowania zewnętrznego. To z jednej strony zaleta, bo świadczy o dużej dostępności gotówki, ale często rezygnacja z kredytów opóźnia zmiany w fi rmach. Bez nich trudno o rozwój. Poza tym człowieka sukcesu traktuje
się w Polsce – w przeciwieństwie do państw Europy Zachodniej – podejrzliwie, z rezerwą, zamiast docenić jego działalność.

Czego najbardziej brakuje branży ogrodniczej w Polsce?
Z punktu widzenia producenta nadmierna liczba dostawców negatywnie wpływa na potencjał inwestycyjny, możliwości wsparcia marketingowego i inne działania aktywizujące sprzedaż. Przykładem w kategorii nasiennej jest możliwość zwrotu towaru po sezonie, którą chwali się wiele firm. To marnowanie powierzchni handlowej, którą można byłoby przeznaczyć na lepiej rotujące produkty. To również podnoszenie kosztów działalności wszystkich operatorów w tej kategorii. Z ekonomicznego punktu widzenia lepiej byłoby więc ograniczyć ofertę i skupić się na współpracy z producentami, którzy dają wsparcie dobrze rozpoznawalnej marce. Brakuje też otwartości na rynek. Nie można z góry zakładać, że dla klientów liczy się tylko cena. Na produkty premium jest miejsce w każdym sklepie. W przypadku odmian wysokiej jakości, gwarantujących satysfakcję konsumenta, cena nie odgrywa większego znaczenia. Przykładem mogą być produkty z naszej oferty – „Marchew Bolero” i „Pomidor szklarniowy Pink King”, które sprzedają się bardzo dobrze pomimo stosunkowo wysokiej ceny. Kiedyś w Polsce hitem była róża Mercedes, w trudnych czasach kojarzyła się z luksusem. Dziś taką rolę mogą spełniać wysokiej jakości nasiona w nowoczesnych opakowaniach, np. „Fasola szparagowa Ferrari”.

Co Panią motywuje do pracy, do stawiania sobie kolejnych wyzwań?
W drodze do sukcesu towarzyszą mi współpracownicy o wysokich kwalifikacjach, ludzie z pasją i nieprzeciętnym zaangażowaniem. Od wielu lat moim szefem jest Prezes, pan Władysław Peter, który potrafi tak prowadzić zespół, aby znalazł on wewnętrzną motywację do wykonania zadań, jakie nam stawia.
Natomiast ja lubię samą pracę, zwłaszcza taką, w której człowiek dzięki swoim talentom, inteligencji i staraniom może stworzyć coś nowego. W poprzedniej firmie, w której pracowałam, przechodziłam znane na świecie badanie predyspozycji managerskich Insights Discovery®. Wykazało, że jestem typem inicjatora i motywatora. Spełnianie tych dwóch ról daje mi dużo satysfakcji. W pracy lubię tworzyć nową jakość, pokazywać produkt jako coś niesamowitego. Swoją pasją zaraziłam nawet dzieci, które zdecydowały się studiować towaroznawstwo. Mam w sobie dużo dziecięcej ciekawości, dotykanie różnych dziedzin życia sprawia mi przyjemność i jest źródłem zawodowych inspiracji. Pasjonuje mnie też architektura, a w biznesie mogę wykorzystać umiejętność spojrzenia na daną sprawę z wielu perspektyw, więc czuję się właściwą osobą na właściwym miejscu.

 

Ekskluzywny wywiad w nowej formule z Violettą Ratajczak w październikowym numerze  „Biznesu Ogrodniczego”. 

REKLAMA
Targi Zieleń to życie