Polskie czasopisma ogrodnicze? Dziękuję, postoję.

Zaciekawił nas tekst opublikowany w listopadzie na blogu BEZ-OGRÓDEK. Czy rzeczywiście polskie konsumenckie media ogrodnicze są do poprawy? Ciekawi jesteśmy jakie zdanie mają Państwo na ten temat!

 

Nie ma na polskim rynku żadnego dobrego, CIEKAWEGO czasopisma ogrodniczego. Za każdym razem kiedy wchodzę do kiosku z zażenowaniem przerzucam strony gazet ogrodniczych wydłubanych z działu pism kobiecych (co u licha ?!). Wszędzie TO SAMO. Te same zdjęcia, nudne aranżacje, przemielone setny raz opisy roślin. Nic nowego, interesującego, nic wartego wydania złotówki. A na dodatek…

wszystkie, które znam – a znam wszystkie, mają dla swoich czytelników z grubsza tylko trzy propozycje: informacje, ładne zdjęcia i garść pomysłów. Oczywiście nie wszystkie magazyny oferują wszystkie trzy treści naraz; to już byłoby szaleństwo.

Na przykład Działkowiec oferuje tylko informacje. W dobie internetu już samo wyjście do kiosku żeby kupić gołą informację się nie opłaca. Gdybym miał kota, pewnie kupowałby Whiskas, a gdyby mój dziadek żył pewnie kupowałby Działkowca, bo chyba już tylko grupa wiekowa 100+ nie potrafi odnaleźć potrzebnych informacji w sieci i szuka ich w magazynach. A i to się szybko zmienia.

Za to Magnolia ma ładne zdjęcia. Przyjemnie sobie na nie popatrzeć. W końcu każdy wielbiciel ogrodów woli pooglądać piękne zdjęcia, zamiast odwiedzić jakikolwiek ogród w naturze, no nie? I niejednemu czytelnikowi pocieknie ślinka na widok fotografii czegoś, czego nigdy nie będzie mieć. Smacznego.

Znowu Mój Piękny Ogród ma trochę zdjęć i trochę pomysłów. Zdarzy mu się. Zresztą w każdym z magazynów ogrodniczych pojawiają się jakieś projekty ogródków. I znów fajnie pooglądać i pozazdrościć, że ktoś może taki mieć. My na pewno nie, bo nas nie stać. Gdyby nas było stać, to taki projekt przygotowałby dla nas profesjonalny architekt krajobrazu, a nie gazeta.

Są jeszcze Przepis Na Ogród  i Twój Ogrodnik, wydawane w formacie A5 i przypominające skrzyżowanie Faktu z folderem reklamowym. Żaden młody człowiek po nie nie sięgnie!

A sięgnąłby. Ja sięgam, z tym że ja się interesuję. Ale jestem przekonany, że sięgnąłbym nawet wtedy, gdybym się nie interesował. Już kilkoro moich znajomych, chociaż obdarzonych ogrodniczym ilorazem minus pincet, wcześniej zrobiło to samo, przeglądając z ciekawością stertę czasopism ogrodniczych leżących obok toalety i krzycząc „ej, ale fajne!” Niektórzy się nawet wciągnęli, zwłaszcza w Sielskie życie. Ten magazyn ma potencjał, ale primo to nie jest pismo ogrodnicze, secundo nie ma nawet swojej strony internetowej a profil facebookowy kuleje, tertio wychodzi raz na dwa miesiące. Za to jest piękny i elegancki. I każdy chciałby wieść życie jak z kolorowych obrazków, a jeśli chwilowo nie może to przynajmniej ma to powyobrażane na papierze.

No to co ja mam czytać? Czy jest coś co Wy czytacie regularnie bez wrażenia żenady?
Jest jeszcze coś wartego uwagi?

Do tego czasu poczytam sobie Przekrój.

Źródło: Blog Bez- Ogródek
 

REKLAMA
Targi Zieleń to życie