Rodzinny biznes – recepta na sukces?

Rodziny zarządzają wieloma firmami działającymi na rynku ogrodniczym . Zaufanie, często wielopokoleniowe doświadczenia, łączenie różnych punktów widzenia i wiarygodność w kontaktach z klientami – to ich największe atuty. Jednak tylko 30% rodzinnych biznesów udaje się przetrwać pierwszą zmianę pokoleniową

Tekst: Michał Gradowski

Biznesy rodzinne stanowią znaczącą część polskiej gospodarki i zdecydowaną większość firm w ramach sektora mikro- małych i średnich przedsiębiorstw.
Jak podaje „Newsweek”, wytwarzają one w Polsce 10% krajowego PKB, dając przy tym pracę 1,3 mln osób. W Polsce największy procent rodzinnych biznesów działa w rolnictwie, ale nie brakuje ich także na rynku ogrodniczym, o których rozwoju decyduje kilka pokoleń.
Rodzinny biznes to nie tylko zabieg marketingowy ocieplający wizerunek i wzbudzający zaufanie. To także kilkupokoleniowa historia wielu firm z branży ogrodniczej.

Jeden rządzi, reszta podpowiada

Grzegorz Majda jest ogrodnikiem w trzecim pokoleniu. Swoją firmę „Natur: Zielone Pogotowie”, która działa w Bydgoszczy od 2007 roku, prowadzi z ojcem, bratem i córką. Historia rodzinnego biznesu zaczęła się od Longina i Urszuli Majdów, którzy zajmowali się sadownictwem i warzywnictwem. Ich dzieci poszły w ślady rodziców – Daniel został ogrodnikiem, Błażej wyspecjalizował się w sadownictwie, uprawie krzewów ozdobnych i małej architekturze ogrodowej, a Grzegorz prowadził szkółkę drzew i krzewów ozdobnych. Sześć lat temu powstała firma „Natur: Zielone Pogotowie”, zajmująca się szeroko pojętymi usługami ogrodniczymi, w której pracuje Longin, Błażej i Grzegorz oraz jego córka Michalina. – W naszej firmie panuje zasada „jeden rządzi, reszta podpowiada”, mamy też ściśle określone kompetencje – ojciec i brat nadzorują pracę w terenie, córka odpowiada za finanse, ja podejmuję decyzje strategiczne. Dzięki temu zarządzanie firmą przebiega bardzo sprawnie – mówi Grzegorz Majda. – Uzupełniamy się, mamy do siebie zaufanie, co pomaga w prowadzeniu firmy. Kiedy któryś z pracowników spoza rodziny popełni błąd, najczęściej okazuje się, że winny jest ten, którego akurat nie ma pracy. W rodzinie nikt nie uchyla się od odpowiedzialności – dodaje.   

Osiemdziesiąt lat tradycji

Kolejną wielopokoleniową firmą w branży ogrodniczej jest Ogrodnictwo Władysławy i Adama Makarewiczów działające w Stargardzie Szczecińskim. Trzy pokolenia, 80 lat tradycji i firma od ponad 60 lat nieprzerwanie działająca w tym samym miejscu – tak można w skrócie scharakteryzować ten rodzinny biznes. Wszystko zaczęło się na kresach, gdzie przodkowie Adama Makarewicza zdobywali doświadczenie w uprawie warzyw i kwiatów. W latach 50. Jan i Stefania, dziadkowie obecnych właścicieli, po kilku latach wędrówki osiedlili się w Stargardzie. Uprawiali wtedy warzywa gruntowe i rozsady. W latach 60. gospodarstwo przejął ich syn Czesław z żoną Henryką. Kontynuowali uprawę warzyw, ale już pod tunelami foliowymi, a także rozpoczęli uprawę roślin ozdobnych na większą skalę. Pan Adam z żoną Władysławą przejęli biznes w latach 80. Od pięciu lat w pełnym wymiarze pomaga im także córka Lena. – Rodzinna firma to niemal same plusy. Korzystamy z wieloletnich, praktycznych doświadczeń rodziców i dziadków – mówi Lena Makarewicz. – Można oczywiście do wielu zadań zatrudnić zewnętrznego doradcę lub wykonawcę, ale taka osoba nie podzieli się z nami wiedzą, którą posiada, bo to dla niej źródło dochodów – dodaje. 
 
Zaufanie, wsparcie, wiarygodnoś
ć
Jakie są największe zalety firm rodzinnych? – Pełne zaufanie, wsparcie, połączenie różnych punktów widzenia. Dla klientów znających dane przedsiębiorstwo jego rodzinny charakter oraz fakt, że działalność firmowana jest nazwiskiem właścicieli to gwarancja wiarygodności – mówi Iwona Sutkowska, właścicielka Centrum Ogrodniczego Dom i Ogród oraz Szkółki Drzew i Krzewów Ozdobnych, którymi zarządzają państwo Sutkowcy wraz z synami. Wady biznesów rodzinnych? – Na pewno zupełnie inaczej egzekwuje się wykonanie poleceń w przypadku zależności rodzice-dzieci niż w przypadku relacji pracodawca-pracownik. Nie jest to jednak wada, bo decyzję poprzedza dyskusja i akceptacja, a więc polecenia wykonywane są z pełnym przekonaniem co do ich słuszności – dodaje.

Praca „na swoje”
Same zalety prowadzenia biznesu wraz z rodziną dostrzega także Marek Matusiewicz, właściciel Centrum Ogrodniczego AGRO w Jeleniej Górze. Jego firma działa od 1991 roku, początkowo była to hurtownia nasion, która stopniowa poszerzała gamę dostępnych produktów. Od 1997 roku uruchomił także sprzedaż detaliczną. – Firmę prowadzę z żoną, synem i synową. Rodzinny biznes to gwarancja solidności i zaangażowania w pracę, bo każdy pracuje „na swoje”. Ważne jest też zaufanie, a dobre relacje rodzinne przekładają się na atmosferę w pracy – mówi Marek Matusiewicz. – Młode pokolenie inaczej patrzy na wiele spraw, ma inne podejście do klientów i więcej odwagi we wprowadzaniu zmian. Ciągłe szukanie nowych możliwości pomaga rozwijać firmę – dodaje.

Sukcesja z sukcesem
Od wielu lat rodzinne firmy działają z powodzeniem na rynku ogrodniczym. Sukcesja, czyli przekazanie władzy następnemu pokoleniu, nie zawsze kończy się jednak sukcesem. Według szacunków amerykańskiego Family Business Institute, jedynie 30% rodzinnych biznesów udaje się przetrwać pierwszą zmianę pokoleniową. Wnuki założycieli z sukcesem prowadzą 12% firm rodzinnych, a jedynie 3% z nich pozostaje w rękach rodziny do czwartego i kolejnych pokoleń. Do prawidłowego przeprowadzenia zmiany pokoleniowej w firmie konieczne jest połączenie wiedzy z wielu dziedzin, m.in. prawa, ekonomii i psychologii. Jak pokazały wyniki „Badania firm rodzinnych”, zrealizowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, 58% właścicieli rodzinnych firm chce przekazać firmę potomkowi. W większości przypadków jest to jednak tylko ogólna deklaracja, niepoparta konkretnym planem. Właściciele firm rodzinnych przekazując władzę następcom, opierają się najczęściej na własnym doświadczeniu lub intuicji.
Także w branży ogrodniczej sukcesja najczęściej odbywa się naturalnie, a dzieci, które podpatrują rodziców w pracy, stopniowo przejmują ich obowiązki. Warto jednak pamiętać, że nie każda sukcesja kończy się sukcesem – do niego konieczny jest nie tylko dobrze przygotowany następca, ale też trafienie w optymalny moment do przekazania sterów.
 

REKLAMA