Rynek podłoży w Polsce jest wciąż w fazie wzrostu, a branża ogrodnicza w naszym kraju ma przed sobą wiele lat intensywnego rozwoju i ewolucji – mówi Marcin Harnisz. Z prezesem firmy Hollas, obecnie Greenyard Horticulture Poland, rozmawiamy o kondycji branży torfowej i planach rozwoju firmy na 2017 r.
Rozmawia: Michał Gradowski
W 2015 r. Hollas, Peltracom i Univeg połączył się z Greenyard Foods. W wyniku kolejnych zmian, w czerwcu ubiegłego roku, Hollas stał się częścią Greenyard Horticulture. Jak dokładnie przebiegał ten proces?
Przyznam, że bardzo mi imponuje postawienie firmy Hollas w jednym szeregu z Peltracomem, Univegiem i Greenyar Foods, ale to nie do końca tak… W czerwcu 2015 r. akcjonariusze Greenyard Foods zatwierdzili połączenie z Univeg oraz Peatinvest. To bez wątpienia historyczne wydarzenie spowodowało wykreowanie światowego lidera na rynku warzyw i owoców. Z perspektywy kapitału zakładowego nowej spółki na dotychczasowych akcjonariuszy Greenyard Foods przypadło 42,5% udziałów, 49,6% dla akcjonariuszy Univeg, a tylko 7,9% dla akcjonariuszy Peatinvestu. A właśnie do Peatinvestu należały znane naszym klientom spółki Peltracom i Hollas. Hollas w tej ogromnej strukturze stanowi tylko ok. 0,3%.
Greenyard to dzisiaj firma, która działa w 25 krajach na całym świecie, zatrudnia ponad 8 tys. pracowników, oferując produkty i usługi warte rocznie ok. 4 miliardów euro. Składa się z trzech dywizji. Fresh zajmuje się handlem świeżymi warzywami, owocami, grzybami i roślinami ozdobnymi oraz ich logistyką. Prepared produkuje mrożonki i dania gotowe. Trzecią dywizją jest Greenyard Horticulture (poprzednio grupa Peltracom), będący jednym z europejskich liderów wydobycia torfu i produkcji podłoży ogrodniczych dla odbiorców profesjonalnych i hobbystycznych.
Gdzie w tym wszystkim jest Hollas? W listopadzie 2016 r. spółka zmieniła nazwę na Greenyard Horticulture Poland – to jedyna zmiana formalna dotycząca naszej spółki. Działamy tak, jak do tej pory, w tym samym miejscu i w tym samym zespole.
Czy nazwa Hollas zniknie z opakowań podłoży i zastąpi ją Greenyard Horticulture Poland? Co ta zmiana oznacza dla klientów w Polsce?
Nazwa firmy uległa zmianie, ale nie mamy w planach dużych zmian szaty graficznej opakowań. Hollas pozostanie w najbliższym czasie jako wspólna nazwa marki czy też grupy produktów. Dlatego też znak słowno-graficzny i logo Hollas pozostaną obecne na rynku. Będą nadal widoczne na naszych opakowaniach. Nie niesie to ze sobą żadnych poważnych zmian dla klientów. Jedyną czynnością, której muszą dokonać, to zmiana nazwy dostawcy w swoim systemie. Zresztą Greenyard Horticulture Poland nie jest ani jedyną, ani pierwszą firmą produkującą podłoża ogrodnicze, która wprowadza na rynek produkty pod inną nazwą handlową niż nazwa firmy.
Greenyard to ogromna firma. Jaką pozycję w hierarchii tak dużej organizacji zajmuje sprzedaż podłoży? Jak ważny jest dla firmy polski rynek?
Rynek ogrodniczy jest dla nas bardzo ważny. Dywizja Horticulture zakończyła rok 2016 obrotem w wysokości 72 mln euro, wygenerowanym głównie na rynku europejskim. Stanowiło to niecałe 2% obrotu całego Greenyard. To niewiele. Jednocześnie sprzedaż podłoży ogrodniczych wygenerowała niemal 7% zysku operacyjnego grupy. To pokazuje, dlaczego zarząd Greenyard wiąże ogromne nadzieje z dalszym rozwojem dywizji Horticulture.
Warto też podkreślić, że obecnie największym udziałowcem Greenyard jest rodzina Deprez. Hein Deprez, wnuk belgijskich rolników, rozpoczął swoją zawodową karierę jako hodowca pieczarek w 1983 r. W 1987 r. założył firmę Univeg, którą później rozwijał, zakładał i kupował inne firmy, aż stopniowo stworzył grupę Greenyard. Jako były „pieczarkarz” Deprez doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne w produkcji ogrodniczej jest podłoże, świetnie zna specyfikę rynku, a tematyka torfowa jest mu bardzo bliska.
Jakie są Pana najważniejsze cele w zarządzaniu firmą w 2017 r. i w perspektywie najbliższych kilku lat?
Od 2012 r., kiedy przypadł mi w udziale zaszczyt kierowania firmą, nasze obroty wzrosły o 65%. Najważniejszym celem jest utrzymanie tendencji z ostatnich lat w oparciu o dotychczasowe kierunki rozwoju.
W Greenyard mamy zwyczaj podsumowywania roku w styczniu. Wtedy też określamy priorytety na kolejny rok. W tym roku, wśród kilku postanowień noworocznych dotyczących wewnętrznej organizacji firmy, znalazły się dwa bardzo ważne punkty. W naszym dziale badań w Belgii trwają już od kilku lat prace nad nowymi podłożami o zmniejszonej zawartości torfu. Niektóre rozwiązania zostały nawet opatentowane. W 2016 r. zakres badań został poszerzony i objął także Polskę. W najbliższym czasie chcemy zwiększyć tempo prac, a być może pewne ich elementy skomercjalizować.
Ponadto jesienią 2016 r. w grupie Greenyard Horticulture pojawił się nowy członek. Grupa przejęła jednego z rosyjskich producentów podłoży torfowych. Dużym wyzwaniem będzie znalezienie synergii pomiędzy naszymi jednostkami, aby móc w pełni wykorzystać możliwości rosyjskiej firmy na polskim rynku.
Jak ocenia Pan kondycję branży torfowej jako prezes jednej z największych firm na rynku podłożowym w Polsce, ale też wiceprezes zarządu Związku Pracodawców „Polski Torf”?
To bardzo trudne pytanie. Z jednej strony wydaje mi się, że branża ma się nieźle. W mojej ocenie rynek podłoży ogrodniczych w naszym kraju wciąż się rozwija. Dominacja podłoży produkowanych w oparciu o torf jest ciągle ogromna, więc krajowi producenci, a także importerzy torfu mogą na razie spać spokojnie. Nie sądzę również, aby w Polsce można było szybko zacząć na szeroką skalę używać podłoży beztorfowych. W naszym kraju, odwrotnie niż w Europie Zachodniej, torf jest tańszym materiałem do produkcji podłoży niż komposty. Różnica jest jeszcze bardziej jaskrawa w przypadku torfu kokosowego czy coraz popularniejszego włókna drzewnego.
Z drugiej strony można zauważyć czynniki, które powodują, że nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o kondycję branży. Polska leży w bezpośrednim sąsiedztwie państw nadbałtyckich – głównego dostawcy torfu w Europie. Jednocześnie zarobki Polaków wciąż odbiegają od zarobków innych Europejczyków. Mamy więc do czynienia z sytuacją, kiedy można stosunkowo tanio importować torf do Polski, aby tanio go sprzedać. To oczywiście objaw zdrowej konkurencji. Jednak w latach, w których zbiory są dobre, taka sytuacja powoduje niekontrolowany i niepohamowany import. Każda firma transportowa może przywieźć torf z krajów nadbałtyckich w cenie pokrywającej jedynie koszt transportu. Takie praktyki rozregulowują rynek. Nie są też dobre dla klientów. Trudno szukać winnego problemów uprawowych, kiedy ma się torf niewiadomego pochodzenia kupiony od przypadkowego sprzedawcy.
Innym aspektem tej sytuacji jest fakt, że polscy producenci coraz silniej wchodzą na rynki zachodnie, ostatnio głównie niemiecki, po tym jak spadł eksport do Włoch.
Ponadto nasza branża generuje niezbyt duże obroty w skali kraju, zatrudnia niewielu pracowników, jest rozdrobniona i składa się małych firm. Kiedy dołożymy do tego silną konkurencję między firmami, widzimy branżę słabą i mało skonsolidowaną. To z kolei powoduje, że ma bardzo ograniczony wpływ na kształtowanie regulacji prawnych w Polsce.
Jakie są najważniejsze trendy handlowe w tej kategorii produktowej? Jakie jest zainteresowanie nowymi podłożami ekologicznymi i czy ta oferta będzie poszerzana?
Już od kilku sezonów na rynku jest coraz więcej podłoży z obniżoną zawartością torfu. Uważam, że w tym kierunku będą się rozwijały potrzeby części klientów. To trend, który przyszedł do nas z Zachodu, szczególnie z Wielkiej Brytanii. W podobnym duchu – dbałości o środowisko i produkcji zdrowej żywności –utrzymana jest uprawa w podłożach EKO, produkowanych z użyciem wyłącznie naturalnych materiałów, w tym nawozów pochodzenia naturalnego.
Zainteresowanie tymi podłożami jest na razie niewielkie, ale wiążemy z nimi duże nadzieje i rzeczywiście planujemy zwiększyć ofertę linii EKO.
Wracając jednak do trendów, jestem przekonany, że zarówno podłoża beztorfowe, jak i podłoża EKO to nowinki, które jeszcze bardzo długo nie będą wyznaczały głównego nurtu. Jedne i drugie są stosunkowo drogie jak na kieszeń polskiego ogrodnika-hobbysty. W przypadku podłoży EKO chęć spożywania wysokiej jakości żywności często przegrywa z niższą ceną podłoży produkowanych z dodatkiem nawozów sztucznych. Natomiast efekty uprawowe na podłożach zawierających torf wysoki są na ogół podobne lub lepsze niż na podłożach bez torfu. Dlatego – pomimo wprowadzania nowości, dzięki którym oferta staje się atrakcyjna i dobrze dostosowana do potrzeb najbardziej wymagających klientów – trendy w najbliższym czasie będą jednak wyznaczane przez dobrze znany wszystkim torf.
Jakie są Pana ulubione formy spędzania wolnego czasu i sprawdzone sposoby na znalezienie dystansu i motywacji do pracy?
Pewnie Pana rozczaruję, ale jestem domatorem. Odpoczywam z rodziną i w wąskim gronie przyjaciół. Nie mam ekscytujących zainteresowań, hobby związanego z ryzykiem. Wystarczająco dużo emocji dostarcza mi praca (śmiech).