Czy tradycja przetrwa?

Rok 2019 będzie kolejnym sezonem ekspansji sieci DIY na polskim rynku. Tylko Grupa PSB, właściciel „Mrówek”, planuje otworzyć minimum 30 nowych sklepów w całej Polsce, a 15 nowych supermarketów typu „dom i ogród” ma powstać pod szyldem Bricomarché. Leroy Merlin dorzuci do tego co najmniej trzy nowe sklepy – w Jabłonnej pod Warszawą, Katowicach i Rzeszowie, a właściciele brytyjskiego koncernu Kingfisher, do którego należy m.in. Castorama, zapowiadają intensyfikację sprzedaży we Francji, Wielkiej Brytanii i Polsce.

Jednocześnie mnożą się informacje o centrach i sklepach ogrodniczych wystawionych na sprzedaż. W ubiegłym numerze pisaliśmy o Centrum Ogrodniczo-Paszowym w Zebrzydowicach i Centrum Ogrodniczym Sofi w Jeleniej Górze, a do kupienia jest także m.in. Centrum Ogrodnicze IGLAK w Żarach. Powody są zwykle podobne – właściciele, już w wieku emerytalnym, nie mają komu przekazać biznesu, bo potencjalni następcy wybrali inną drogę zawodową. Tzw. rynek tradycyjny będzie się więc nieuchronnie kurczył. Jaka jest skala tego zjawiska i jak wpłynie na całą branżę? Czy czołowi producenci i dystrybutorzy uwzględniają ten czynnik w swojej strategii? Czy na polskim rynku znajdzie się inwestor, który będzie miał wystarczająco dużo kapitału i determinacji, aby choć część tych ogrodniczych sklepów uratować? Na pewno warto zadać sobie te pytania, zanim będzie za późno.

Porównując nasz rynek z rynkami zachodnimi często dochodzimy do wniosku, że różnice – wynikające np. z zasobności portfela konsumentów czy tradycji ogrodniczych – są zbyt duże, aby miało to sens. Tak samo można by zinterpretować informację, którą niedawno podały branżowe media w Wielkiej Brytanii: grupa Dobbies Garden Centre właśnie sprzedała 2 ze swoich 39 centrów ogrodniczych rozsianych po Anglii, Szkocji i Irlandii Północnej

firmie Caulders Garden Centers, która skupia 5 niezależnych centrów  ogrodniczych działających w środkowej Szkocji. „Kilkadziesiąt lat doświadczenia, ogromny kapitał, takie rzeczy to nie u nas” – ktoś mógłby powiedzieć. Tymczasem początki rodzinnej firmy Caulders, założonej przez Colina i Mandy Barrie, sięgają raptem 1999 r., a w ich ogrodniczym „imperium” początkowo pracowało tylko 2 sezonowych pracowników. Może więc także polski rynek tradycyjny jeszcze rzuci wyzwanie sieciom DIY?

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: