Aż 600 mln zł dla detalistów na terminale płatnicze i prowizje
Właściciel punktu handlowo-usługowego przez rok nie zapłaci prowizji za akceptowanie kart i za dzierżawę terminalu – Powstaje fundacja, która będzie wspierać rozwój płatności bezgotówkowych
Jeszcze kilka lat temu właściciele sklepów nie kwapili się do przyjmowania płatności kartą. Powód? Jedne z najwyższych w Europie opłaty za akceptowanie kart. tzw. prowizja interchange sięgała 1,6 proc. wartości transakcji. A to tylko jedna składowa wszystkich opłat. Interchange trafia bezpośrednio do banku. Swoją część (marżę) zgarnia agent rozliczeniowy, z którym właściciel punktu handlowo-usługowego podpisuje umowę. Część idzie też na konto organizacji płatniczej (Visa, MasterCard), której logo znajduje się na karcie.
W efekcie mniejsze sklepy płaciły nawet 2-3 proc. od każdej transakcji.
Jeśli klient wydał np. 100 zł, to sklep musiał odpalić 2-3 zł prowizji. Musiał też doliczyć 70-80 zł miesięcznie za dzierżawę terminalu płatniczego.
Od lat sieci handlowe protestowały przeciw wygórowanym opłatom. W końcu w ich obronie stanęli politycy. W 2014 r. Sejm ustawowo ograniczył wysokość interchange do 0,5 proc., a kilka miesięcy później do 0,2-0,3 proc. Mniej więcej o połowę spadły też opłaty za dzierżawę urządzeń. Dziś sklep musi na to wydać 30-50 zł miesięcznie.
Kop dla płatności bezgotówkowych
Efekty tych działań widać jak na dłoni. Pod koniec 2014 r. liczba punktów handlowo-usługowych wynosiła 306 tys. W ciągu dwóch lat wzrosła do 419 tys. Terminali POS (urządzenia do akceptowania kart) pracuje dziś ponad 530 tys. (w jednym punkcie może być ich kilka), o 133 tys. więcej niż przed dwoma laty. A wkrótce może być ich jeszcze więcej.
– Każdy z nas ma prawo do tego, żeby w sklepie czy urzędzie zapłacić kartą lub telefonem. Chcemy w Polsce znacząco zwiększyć obrót bezgotówkowy, a do tego niezbędne jest rozszerzenie systemu akceptacji kart płatniczych i innych instrumentów płatniczych – powiedział wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński podczas uroczystego powołania fundacji Polska Bezgotówkowa. Jej sygnatariuszami są resort rozwoju, Związek Banków Polskich oraz organizacje Visa i MasterCard.
Fundacja ma zachęcać przedsiębiorców do przyjmowania opłat bezgotówkowo.
600 mln zł w trzy lata
Ale to nie rząd, a prywatne firmy zrzucą się na finansowe zachęty dla firm. W ciągu trzech lat zarządzany przez fundację fundusz zasilony zostanie kwotą ok. 600 mln zł. Mniej więcej połowę tej kwoty wyłożą organizacje płatnicze: Visa i MasterCard, blisko 30 proc. zapewnią banki, a 20 proc. agenci rozliczeniowi.
Do programu będą mogli przystąpić przedsiębiorcy, którzy przez co najmniej rok przed startem programu nie mieli podpisanej umowy z agentem rozliczeniowym na akceptację kart.
Co zyskają? Przez 12 miesięcy za darmo będą korzystać z terminalu płatniczego oraz nie poniosą kosztów z tytułu opłat kartowych. Jeśli zdecydują się na mobilny terminal, po roku stanie się on ich własnością, co oznacza, że dalej nie będą płacić za jego dzierżawę. Wtedy zaczną tylko płacić prowizje kartowe w wysokości ustalonej w momencie podpisania umowy. To atrakcyjne rozwiązanie dla mniejszych detalistów, bo w tym wariancie będą mogli skorzystać tylko z jednego terminalu.
Jeśli właściciel sklepu wybierze standardowy terminal (np. podpięty pod kasę fiskalną), po roku bez opłat zacznie płacić zarówno prowizje, jak i opłaty za dzierżawę urządzenia. Jednak w tej opcji będzie miał do dyspozycji aż trzy terminale.
Źródło: Wyborcza.biz