Doskonalenie nigdy się nie kończy

Wśród czynników, które leżą u podstaw sukcesu Lameli, w pierwszej kolejności wymieniłbym nasz strach przed partactwem, bylejakością i kompromitacją w oczach klienta. Dzięki temu przekonanie o wysokiej jakości naszych produktów, które utrwaliło się wśród klientów na przełomie XX i XXI w., trwa do dziś – mówi Andrzej Bałdyga, prezes zarządu firmy Lamela

Rozmawia: Michał Gradowski

W ubiegłym roku wiele firm z branży obchodziło ćwierćwiecze działalności. Lamela jest o krok dalej i w tym roku świętuje 30-lecie. Jak w tym czasie zmienił się rynek? Co w największym stopniu przyczyniło się do sukcesu firmy?
Rynek zmienił się tak dalece, że trudno sobie wyobrazić, aby mógł się zmienić jeszcze bardziej. Trzeba przypomnieć i podkreślić, że zaczynaliśmy w 1986 r., a więc w czasach, kiedy komuna była u szczytu swojej niegospodarności, nieproduktywności i beznadziei. Popyt w tym czasie był ogromny, ale możliwości produkcji niewielkie. Pierwsze nasze wyroby, miski, sprzedawaliśmy bezpośrednio do sklepów GS – Gminnych Spółdzielni. Dowoziliśmy je osobiście naszą ciężarówką powszechnie przez Polaków nazywaną „maluchem”. Nieco później powstały hurtownie. Może to dzisiaj wydawać się dziwne, ale kiedy po raz pierwszy usłyszałem to słowo, nie wiedziałem, co to jest i komu to potrzebne. Mimo to należeliśmy do firm, które najwcześniej rozpoczęły współpracę z hurtowniami.

Pod koniec XX w. pojawiły się w Polsce zachodnie sieci. Od początku czuliśmy, że są one dużym zagrożeniem dla rodzimego handlu będącego w początkowej fazie rozwoju i dlatego bardzo ostrożnie wchodziliśmy w relacje z nimi. Wielu właścicieli hurtowni pamięta i ceni tę naszą postawę. Do dzisiaj też nasza polityka sprzedażowa nastawiona jest na wspieranie polskich firm.

Wśród czynników, które leżą u podstaw sukcesu Lameli, w pierwszej kolejności należałoby wymienić nasz strach przed partactwem, bylejakością i kompromitacją w oczach klienta. Uważamy, że tylko zadowolony dystrybutor, któremu sprzedaż naszych wyrobów nie przysparza problemów i daje godziwy zysk, będzie naszym wiernym i wieloletnim klientem.
Od dawna wiemy też, że musimy wprowadzać na rynek coraz lepsze produkty, zgodne z trendami panującymi na świecie. Dlatego od początku naszej działalności współpracujemy z profesjonalistami w zakresie wzornictwa przemysłowego. To naprawdę przynosi efekty.

Jakie są plany i najważniejsze kierunki rozwoju firmy na najbliższych kilka lat?
W dwóch słowach określiłbym to jako ciągłe doskonalenie, określane w zachodnich systemach zarządzania jako continuous improvement. Oznacza to, że zawsze znajdzie się sposób, aby daną pracę wykonać lepiej, tzn. szybciej, taniej i uzyskać lepszy efekt. Dlatego też nasi pracownicy co roku uczestniczą w różnorodnych szkoleniach, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

Nie zapominamy również o dostarczaniu naszym klientom nowych, atrakcyjnych wyrobów. Przyzwyczailiśmy ich do hitów i nie możemy ich zawieść.

Ostatnie dekady to czas intensywnego rozwoju procesów produkcyjnych. Jak w tym zakresie rozwijała się Lamela?
W historii Lameli można wyodrębnić trzy okresy. Pierwsza dekada to były czasy, których głównym wyróżnikiem była produkcja, a właściwie problemy z nią. Rynek był niezmiernie chłonny i można było sprzedać wszystko, co zostało wyprodukowane. Najbardziej dokuczał nam wtedy brak surowców, które były niedostępne dla zwykłego „prywaciarza”. Wszystko wchłaniały firmy państwowe. W pierwszych latach ratowaliśmy się m.in. odzyskiwaniem surowców ze zużytych folii, a więc już wtedy zajmowaliśmy się recyklingiem.

Później nastąpiła transformacja ustrojowa i wiele się zmieniło. Już nie było problemów z surowcami, bo w krótkim czasie upadło wiele państwowych firm, które je zużywały i kupować mógł każdy, kto płacił. Jednak kilka posiadanych przez nas, niezłych jak na polskie warunki maszyn, nie pozwalało nam na zaspokojenie potrzeb rynku. Tym bardziej, że w 1993 r. wprowadziliśmy na rynek hit – chlebak zaprojektowany przez Wojciecha Wybieralskiego i Cezarego Nawrota, profesorów z ASP w Warszawie. Popyt na ten produkt był tak ogromny, że aby go „zdobyć”, hurtownie zapisywały się na liście sześć tygodni wcześniej. Jesteśmy dumni, że nasz chlebak znalazł się w gronie stu najbardziej rozpoznawalnych przedmiotów polskiego przemysłu w XX w.

Drugą dekadę naszej działalności określiłbym „czasem produktu”. Poszerzaliśmy w tym czasie ofertę, a wiele produktów zyskało ponadprzeciętne uznanie klientów. Jednocześnie ze wszystkich sił dążyliśmy do tego, aby nasze produkty spełniały oczekiwania kupujących. To właśnie na przełomie XX i XXI w. utrwaliło się wśród klientów przekonanie o wysokiej jakości naszych produktów, które trwa do dziś.

Ostatnia dekada naszej działalności była natomiast „czasem doskonalenia”. Rozpoczęliśmy wdrażanie filozofii Lean Manufacturing jako doskonałego sposobu zarządzania, którego niedoścignionym wzorem jest Toyota. Pozwala nam to skutecznie walczyć z różnymi rodzajami marnotrawstwa, co dla naszych klientów oznacza niższe ceny, lepsze produkty i ich większą dostępność. Po wielu latach wprowadzania w życie tej filozofii możemy z satysfakcją stwierdzić, że udany początek mamy za sobą. Chcę przez to powiedzieć, że ciągłe doskonalenie nie ma końca i zawsze będziemy uważać, że jesteśmy na początku drogi i przed nami jest wiele do poprawienia.

W ubiegłym roku opracowaliśmy też własny System Operacyjny Lameli (SOL). Z systemu tego wynika, jakie są nasze cele, jakimi metodami chcemy je osiągnąć i jakie postawy naszych pracowników są do tego konieczne. Zdradzę tu, że przede wszystkim oczekujemy, aby nasi pracownicy byli zaangażowani, konsekwentni w działaniu i skuteczni w komunikowaniu się między sobą.

Co jest dla Pana największą motywacją do pracy? Jakie cechy pracowników najbardziej Pan sobie ceni?
Do pracy motywuje mnie świadomość, że jestem ważną częścią mechanizmu, który zapewnia pracę i możliwość samorealizacji dużego zespołu ludzi. Czuję i wierzę, że jako drobny tryb mechanizmu zwanego gospodarką przyczyniam się do rozwoju Polski. Tak wyobrażam sobie patriotyzm, w czasach kiedy nie musimy sięgać po broń, aby służyć Polsce.
W mojej opinii najcenniejszym pracownikiem jest ten, kto utożsamia się z firmą. Ważne, aby czuł się potrzebny firmie, doceniony i odczuwał satysfakcję z pracy. Ostatnia z wymienionych cech znalazła swoje miejsce wśród głównych celów Lameli. Istotne jest także, aby pracownik był gotowy dla firmy doskonalić się, rozwijać swoje talenty i poszerzać wiedzę niezbędną na zajmowanym stanowisku.

Lamela jest firmą rodzinną. Czy to przeszkadza, czy pomaga w prowadzeniu biznesu?

Zdecydowanie pomaga. Jeszcze pięć lat temu większość spraw firmy była na mojej głowie. Dużą pomocą w zakresie księgowości i spraw pracowniczych służyła mi żona. Mój syn Arkadiusz początkowo był sceptyczny co do pracy w Lameli – ze względu na dużą skalę działalności i fakt, że czasem sprawy rodzinne trzeba poświęcić firmie. Jednak pięć lat temu, po zdobyciu doświadczenia poza Lamelą, zdecydował się zaangażować – pomaga w zarządzaniu ze świetnymi efektami. Korzystamy też ze wsparcia córki Agnieszki, absolwentki ASP, która pomaga w przygotowywaniu materiałów promocyjnych. Nasze relacje rodzinne są bardzo dobre i taka też atmosfera panuje w Lameli.

 

REKLAMA