Drobne kradzieże będą bezkarne?

Prokurator generalny Andrzej Seremet przedstawił ministrowi sprawiedliwości projekt zmian w prawie, zakładający, że w przypadku kradzieży towaru wartego mniej niż 10 zł, jedyną formą kary dla złodzieja będzie upomnienie lub ostrzeżenie

Propozycja prokuratora generalnego jest pokłosiem głośnej historii z Koszalina. W 2011 roku chory na schizofrenię i ubezwłasnowolniony Arkadiusz K. ukradł batonik wart 99 gr. Został złapany i ukarany przez sąd grzywną w wysokości 100 zł, której nie zapłacił. Sprawą zajął się komornik. Nie mógł ściągnąć długu, więc sąd zamienił karę finansową na 5 dni aresztu. Skazany trafił do więzienia w Koszalinie, którego dyrektor, płk Krzysztof Olkowicz, zlitował się nad chorym psychicznie i z własnych pieniędzy wpłacił 40 zł kaucji, by móc wypuścić skazanego (z czego później m.in. musiał tłumaczyć się przed sądem).

Zmiany niezgodne z Konstytucją?
Projekt Andrzeja Seremeta ma zapobiec w przyszłości takim absurdalnym sytuacjom, a przy okazji odciążyć sądy, które miałyby więcej czasu na poważniejsze sprawy. Handlowcy pytają jednak, dlaczego ma się to odbyć ich kosztem? – Wyjątkowe, incydentalne zdarzenia – np. z udziałem osób chorych psychicznie, kradnących batonika za złotówkę – powinny być rozpatrywane indywidualnie, jako szczególny przypadek. Ale nie można czynić z tego normy, czym byłoby dodanie proponowanego zapisu do kodeksu wykroczeń. Skąd zresztą wzięła się kwota 10 zł, dlaczego nie 50? – ironizuje Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH). Propozycja budzi zrozumiałe oburzenie środowiska handlowego, które wciąż odczuwa bolesne skutki niedawnej (listopad ub.r.) zmiany w kodeksie wykroczeń.

Podniesienie z 250 do 420 zł progu, do którego kradzież kwalifikowana jest jedynie jako wykroczenie, spowodowało kilkunastoprocentowy wzrost liczby kradzieży. Złodzieje stali się też bardziej zuchwali, nieraz wręcz bezczelni. W sierpniu br. PIH złożyła do Rzecznika Praw Obywatelskich wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją wspomnianej nowelizacji, twierdząc, że obecne przepisy nie gwarantują konstytucyjnej ochrony własności.

Bez ulg dla recydywistów
Sklepikarze obawiają się, że gdyby proponowana przez prokuratora generalnego zmiana weszła w życie, byłaby kolejnym ukłonem w kierunku złodziei „utrzymujących się” ze sklepowych kradzieży. Seremet założył więc, że poszkodowany mógłby nie zgodzić się na łagodniejsze potraktowanie złapanego złodzieja. Sprawa trafiałaby wtedy do sądu. Łagodniejsze traktowanie nie obejmowałoby złodziei alkoholu i papierosów, recydywistów oraz zuchwałych kradzieży, np. na oczach obsługi. – W zamyśle prokuratury projekt ma nie dotyczyć notorycznych złodziei, ale jak to zweryfikować, skoro nie ma efektywnego systemu rejestrowania wykroczeń? PIH, wraz z innymi organizacjami, od wielu miesięcy zabiega o stworzenie takiego rejestru. To jest najpilniejsze zadanie – mówi Nowakowski.

Sędzia we własnej sprawie
Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, posłowie z sejmowej komisji sprawiedliwości są otwarci na propozycje prokuratora generalnego, ponieważ taka inicjatywa pomogłaby odciążyć sądy. Na razie jednak ani minister sprawiedliwości, ani żadna sejmowa komisja oficjalnie sprawą się nie zajęły, co oznacza, że ewentualne wejście w życie proponowanych zmian to kwestia wielu miesięcy. Z pewnością posłowie będą musieli dokładniej przyjrzeć się propozycji prokuratora Seremeta, bo budzi ona kontrowersje z wielu powodów. – Wprowadzenie rozwiązania, w którym decyzję o postępowaniu w stosunku do osoby popełniającej czyn zabroniony przenosi się na sklepikarza, jest bardzo niebezpiecznym precedensem. Funkcjonariusze i pracownicy organów ścigania przeszli szkolenia i wiedzą, jak postępować w tych sytuacjach. Czy kierownicy sklepów będą przygotowani do podjęcia tak trudnych decyzji? – pyta Grzegorz Krzemiński z portalu Bezpieczny Handel.pl. Podobne wątpliwości ma Andrzej Faliński, szef Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD): – Ściganie na wniosek, czyli wprowadzanie elementu arbitralności do kodeksu wykroczeń, to błąd. Czy prokurator generalny liczy na dobre serce poszkodowanych? Przecież oni z samej definicji nie są obiektywni. Ostatecznie będą albo zbyt surowi, albo zbyt pobłażliwi dla złodziei. Zdaniem naszego rozmówcy projekt jest niepotrzebnym robieniem wyłomu w systemie prawa.

 

Źródło: Wiadomości Handlowe

REKLAMA