O minionym sezonie, drastycznym wzroście kosztów i projekcie Komisji Europejskiej, który – jeśli wejdzie w życie – doprowadzi do zniknięcia z półek wszystkich rodentycydów opowiedział nam Piotr Skotnicki,
współwłaściciel firmy Asplant
Rozmawia: Michał Gradowski
2020 był rekordowy dla firmy Asplant. Czy wyniki handlowe w 2021 roku były równie dobre? Jakie produkty cieszyły się największym zainteresowaniem klientów?
Rok 2021 był dla nas równie udany jak 2020. Jak co roku spodziewaliśmy się wzrostów, ale pogoda wyjątkowo nam nie sprzyjała – wiosna przyszła z 1,5-miesięcznym opóźnieniem, komarów było niewiele. Wyniki na poziomie doskonałego roku 2020 należy więc uznać za sukces.
Jak zwykle rozkład sprzedaży naszego asortymentu był mniej więcej podobny do wcześniejszych lat. Naszym flagowym produktem jest Aspermet, który co roku sprzedaje się najlepiej i to też się nie zmieniło.
Przy lepszej pogodzie w tym roku możemy się więc spodziewać wzrostów?
Bardzo chciałbym, żeby tak było, ale nie jestem aż takim optymistą. Drożyzna, inflacja, Nowy Ład – wszystko to, co w znaczący sposób wpływa na zasobność naszych portfeli przekłada się na popyt na produkty ogrodnicze. Konsument coraz częściej będzie musiał wybierać, z których produktów zrezygnować, a nasz asortyment nie należy do produktów pierwszej potrzeby. Bardzo trudno cokolwiek prognozować.
Krótki komentarz do Nowego Ładu?
Kulturalni ludzie, w kulturalnym języku, nie są w stanie rozmawiać o Nowym Ładzie.
Jakie zmiany na rynku mają największy wpływ na kategorię produktów biobójczych?
Najważniejsza zmiana, która jeszcze się nie dokonała, ale której wprowadzenie w życie poniosłoby za sobą przerażające skutki, to plan Komisji Europejskiej
zakazania stosowania antykoagulantów w produkcji rodentycydów. To element Europejskiego Zielonego Ładu, polityki zeroemisyjności i ograniczania stosowania substancji szkodliwych dla środowiska. Cel jest szczytny i trudno z nim dyskutować, ale kierunki niektórych planowanych zmian są zupełnie nieprzemyślane. Produkty oparte na antykoagulantach, a głównie na trzech substancjach o nazwie difenakum, bromadiolon i brodifakum, stanowią obecnie niemal 100% rynku rodentycydów – a przynajmniej ja nie znam żadnego skutecznego produktu zwalczającego gryzonie powstałego na bazie innej substancji czynnej.
Gdyby te nowe przepisy weszły w życie, z dnia na dzień stracilibyśmy możliwość zwalczania gryzoni. Co istotne, zmiany te mają dotyczyć nie tylko rynku hobby, ale także rynku profesjonalnego.
Przypomnę tylko, że już w 2018 r. UE zmniejszyła na rynku hobby maksymalne dozwolone stężenie substancji czynnej w rodentycydach z 0,005 do 0,003%. Tamta zmiana miała koszmarne skutki – po jej wprowadzeniu śmiertelność szczura po kontakcie z trutką zmalała do 60%, co oznacza, że przy pozostałych 40% trutka zadziałała jak szczepionka – ale całkowity zakaz stosowania koagulantów to już katastrofa.
Właśnie kończą się konsultacje społeczne w tej sprawie, ale wśród przedstawicieli rynku nie widzę mobilizacji, pospolitego ruszenia, które mogłoby zatrzymać te zmiany. My próbujemy wywierać wpływ na unijnych urzędników w ramach założonej przez nas organizacji European Association for Active Substances, do współpracy z którą wszystkich zapraszamy. Taki lobbbing jest naprawdę skutecznym narzędziem, dzięki naszej pracy udało się m.in. wprowadzić kilkanaście poprawek do raportu komisji PEST Europarlamentu.
W ramach ciekawostki wspomnę tylko, że – jeszcze zanim rozpoczęła się dyskusja nad zakazem stosowania antykoagulantów – spotkaliśmy się w Brukseli z urzędnikiem Komisji Europejskiej wysokiej rangi. W spotkaniu uczestniczył także asystent tego urzędnika, pewien młody Francuz, który tłumaczył nam, że są przecież inne, niechemiczne sposoby zwalczania szczurów, np. żywołapki. To pokazuje sposób myślenia podzielany przez wielu urzędników.
Tymczasem żywołapki rzeczywiście można kupić w sklepach. Tak, są one dobre dla mnie czy dla Pana, jeśli chcemy złapać jednego szczura i później wypuścić go do lasu. Tylko co zrobić np. z 20-milionową populacją szczurów w Paryżu? Jak je wszystkie złapać i gdzie wypuścić? Na to pytanie urzędnicy nie mają już dobrej odpowiedzi. Oczywiście w skali jednej piwnicy lepiej szczura odłowić niż otruć, ale w skali miasta czy świata to zupełnie utopijne założenie.
Żeby było jasne: rozumiem i wspieram wszystkie działania zmierzające do ochrony zwierząt, ale – jeśli mam wybierać, my albo szczury – to stawiam na ludzi.
Czy, jeśli ten przepis wejdzie w życie, nie będzie żadnej alternatywy – środków chemicznych opartych na substancjach czynnych innych niż koagulanty?
Na liście substancji czynnych, które można wykorzystywać do produkcji rodentycydów, znajduje się obecnie kilkanaście substancji aktywnych. Na trzech z nich, o których wspomniałem wcześniej, oparta jest zdecydowana większość rodentycydów. Wśród pozostałych substancji znajdziemy np. dwutlenek węgla czy sproszkowaną kolbę kukurydzy. Niestety nie znam żadnego preparatu na bazie tych substancji, który zwalczałby gryzonie. Nie będzie alternatywy.
Przy podsumowaniu 2020 r. mówił Pan, że zmniejszenie eksportu w kierunkach wschodnich udało się zrekompensować na rynku krajowym. Jak było w 2021 r.?
W minionym roku było dokładnie odwrotnie – mniejsze obroty na rynku krajowym, spowodowane głównie niesprzyjającą pogodą, zrekompensował nam eksport, dzięki czemu zakończyliśmy rok na podobnym poziomie.
Na jakim poziomie kształtowały się wzrosty cen w przypadku asortymentu Asplant przed nowym sezonem? Ceny jakich komponentów mają największy wpływ na te podwyżki?
Nasz cennik przetrwał w niezmienionym kształcie od 2016 aż do końca 2021 roku. Niestety w tym roku nie udało się już obronić tych cen, bo wszystkie koszty – surowców, opakowań, papieru, energii czy transportu – radykalnie poszły w górę. Nasze ceny wzrosły średnio o ok. 8-10%. Naszym zdaniem to maksymalna podwyżka jaką „przyjmie” rynek, a minimum tego, na co możemy sobie pozwolić. Gdybyśmy zdecydowali się zwiększyć ceny proporcjonalnie do rosnących kosztów, podwyżka musiałaby być znacznie większa.
Jakich zmian w działaniach firmy możemy się spodziewać w tym roku?
Pracujemy nad zupełnie nowym pomysłem – gamą produktów skierowaną do sieciowych sklepów spożywczych. To osobna marka o nazwie „Coś na…”, przy promocji której po raz pierwszy na taką skalę zastosowaliśmy marketing internetowy. Powstała osobna strona internetowa www.cosna.pl, uruchomiliśmy też szereg działań w mediach społecznościowych. W 2021 r. przetestowaliśmy sprzedaż tej marki w kilkudziesięciu sklepach sieci Stokrotka, a w tym roku zamierzamy poszerzyć skalę tych działań.