Moja woda, twój zysk?

Choć moda na oczka wodne na pewno nie przeminęła, to sprzedaż produktów z kategorii POND do niedawna utrzymywała się co najwyżej na stabilnym poziomie. Zmienić może to jednak program „Moja woda” i dotacje do założenia m.in. oczek wodnych w wysokości do 5 tys. zł. Druga odsłona tego projektu ruszyła w marcu

Tekst: Michał Gradowski

Wiele placówek, z braku miejsca lub pracowników przygotowanych do sprzedaży produktów POND, decyduje się na oferowanie tylko podstawowego asortymentu z tej kategorii – pokarmów dla ryb i preparatów do zwalczania glonów. To rozwiązanie może nieznacznie zwiększyć wartość koszyka zakupowego, ale długofalowo raczej nie zdaje egzaminu, bo uwaga konsumentów kieruje się w stronę sklepów specjalistycznych, z szeroką ofertą i fachowym doradztwem. Dlatego zdecydowanie lepiej w kategorii POND radzą sobie centra, którą oferują także usługę kompleksowego założenia oczka wodnego czy stawu lub współpracują w tym zakresie z architektami krajobrazu. W tej kategorii raczej trudno osiągnąć handlowy sukces stawiając na półśrodki. – Sprzedaż ryb do oczek wodnych, pokarmów i akcesoriów systematycznie rośnie od kilku sezonów, nie słabnie także moda na karpie koi. Niezbędna jest jednak odpowiednia ekspozycja, pokazanie klientom, jak może wyglądać takie modelowe oczko wodne – mówi Piotr Halupczok, właściciel Centrum Ogrodniczego Pracuś.
Oferta, obok wartościowych pokarmów oraz preparatów do uzdatniania i przygotowywania wody, rozkładających zgromadzone w oczku wodnym związki organiczne, powinna zawierać także energooszczędne pompy, wysokiej jakości filtry, zestawy do tworzenia efektownych wodospadów oraz specjalne odmiany roślin. Aby zwiększyć sprzedaż produktów od oczek wodnych centra i sklepy ogrodnicze powinny także zaplanować specjalne akcje promocyjne oraz zadbać o przeszkolenie pracowników – choć w tej kategorii nie ma raczej asortymentowych rewolucji, to każda kolejna generacja pomp czy filtrów ma już dodatkowe atuty, które warto klarownie przedstawić klientom.
Sporą nadzieją dla producentów produktów do oczek wodnych oraz oferujących je centrów i sklepów ogrodniczych jest program „Moja woda”. Dostępność zasobów wody w Polsce jest stosunkowo niska – na jednego mieszkańca przypada ok. 1600 m sześc. wody rocznie, czyli nawet trzykrotnie mniej niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Dlatego w ubiegłym roku ruszył rządowy projekt, który ma na celu „zwiększenie poziomu retencji na terenie posesji przy jednorodzinnych budynkach mieszkalnych i wykorzystywanie zgromadzonych wód opadowych oraz roztopowych, m.in. przez rozwój przydomowej zieleni i zbiorników wodnych”. – Wartość złożonych wniosków – na ok. 25 tysięcy przydomowych mikroinstalacji – przekroczyła dostępny budżet 100 milionów zł. W ten sposób przyczyniamy się do zatrzymania nawet miliona dwustu tysięcy metrów sześciennych wody opadowej rocznie. To tyle, ile mieści 320-400 basenów olimpijskich. Dlatego w tym roku będziemy kontynuowali ten program – zapowiedział Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska.
Dofinansowanie w formie dotacji, na nie więcej niż 80% kosztów kwalifikowanych instalacji, wynosi do 5000 zł na jedno przedsięwzięcie. Minimalna kwalifikowana kwota inwestycji to 2 tysiące zł, a minimalną, sumaryczną pojemność zbiornika określono na dwa metry sześcienne. Nabór do drugiej odsłony programu „Moja woda” ruszył 22 marca, w Światowy Dzień Wody. Wnioski należy składać w Wojewódzkich Funduszach Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

REKLAMA
Targi Zieleń to życie