– Rynek ogrodniczy w Polsce ma swoją specyfikę. W kategorii podłoży tkwi olbrzymi potencjał, zwłaszcza wśród produktów dobrej jakości. Z kolei rynek nawozów wydaje się nasycony, choć wciąż jest na nim miejsce na zmianę w podejściu do konsumenta, dla którego dostępna oferta jest zbyt skomplikowana – w ekskluzywnym wywiadzie numeru mówi Ewald Sauerczopf, dyrektor zarządzający firmy Westland sp. z o.o.
Rozmawia: Michał Gradowski
Ma Pan dużą wiedzę o branży ogrodniczej na rozwiniętym rynku brytyjskim, a będąc szefem firmy Scotts na Europę Środkową miał Pan także okazję poznać specyfikę regionu. Czy branża ogrodnicza w Polsce ma jakieś cechy charakterystyczne?
Polscy i brytyjscy ogrodnicy mają ze sobą znacznie więcej wspólnego niż nam się wydaje. Bardzo dużo serca wkładają w swoją pasję, mają duże oczekiwania i z tego względu są też bardzo krytyczni w ocenie oferowanych im produktów. Szukają ciekawych rozwiązań oraz poparcia dla argumentów przedstawianych im przez producentów i sprzedawców. Jednocześnie są otwarci na innowacje, niekoniecznie najtańsze, ale przynoszące oczekiwane efekty.
Rynek ogrodniczy w Polsce ma swoją specyfikę. W kategorii podłoży tkwi olbrzymi potencjał, zwłaszcza wśród produktów dobrej jakości. Z kolei rynek nawozów wydaje się nasycony, choć wciąż jest na nim miejsce na zmianę w podejściu do konsumenta, dla którego dostępna oferta jest zbyt skomplikowana.
Duży potencjał kryje się także w kategorii środków ochrony roślin, ale brakuje silnego lobby, które stoczyłoby walkę z restrykcyjnymi regulacjami prawnymi – proszę spojrzeć chociażby na „półki pod kluczem” czy ostatnie zmiany przepisów prawnych.
Dlaczego polski rynek jest atrakcyjny dla zagranicznych producentów?
My wybraliśmy Polskę z kilku powodów. Rynek ogrodniczy rozwija się tu dynamicznie od 10 lat, liczba nowo wybudowanych domów rośnie. Coraz większa jest także świadomość konsumentów, ich wiedza dotycząca marek handlowych i wartości, które za sobą niosą. Na rynku ogrodniczym w Polsce jest wielu dużych graczy, ale brakuje wyraźnego lidera. Ważną pozycję na rynku zajmuje także grupa małych dostawców o lokalnym zasięgu, często oferujących produkty raczej niskiej jakości.
Jak Pan ocenia pierwszy rok obecności produktów firmy Westland w Polsce? Czy cele biznesowe zostały zrealizowane?
Dla nas najważniejsza jest opinia konsumentów. Mamy niesamowicie pozytywny odzew ze strony klientów, którzy kupili i wypróbowali nasze produkty. Pierwszy rok naszej obecności w Polsce zachęcił nas do rozbudowywania bazy naszych partnerów, z którymi będziemy rozwijać wspólny biznes.
Wciąż mamy jeszcze wiele do zrobienia w poszerzaniu dystrybucji, ale uważam, że – w porównaniu do innych firm z naszej branży – efekty naszej pracy po pierwszym roku działalności są bardzo dobre.
Cały wywiad w najnowszym grudniowym numerze.