Po(nie)dzielne opinie

Temat zakazu handlu w niedziele spędza sen z powiek wszystkim detalistom, również tym działającym na rynku ogrodniczym. Korzyści takiego rozwiązania wydają się niewielkie wobec możliwych zagrożeń. Jak radzą sobie z zakazem właściciele centrów ogrodniczych w Europie? Co zakaz będzie oznaczał dla polskich placówek?

Tekst: Marcin Fajerski

Jeszcze nie wiadomo czy projekt nowelizacji kodeksu pracy zakładający wprowadzenie zakazu handlu w sklepach w niedziele i święta wejdzie w życie. Jedno nie ulega natomiast wątpliwości – temat wzbudza wiele emocji, ponieważ zakaz ma zarówno szerokie grono swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Ustawa obowiązuje już od kilku lat w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Nie oznacza to jednak, że właściciele tamtejszych centrów ogrodniczych dzięki niej zyskują.

Głosy za ustawą

Projekt ograniczenia handlu w niedziele w Polsce popiera przede wszystkim Polska Izba Handlu. W jej skład wchodzą zarówno placówki niezależne, jak i sieci handlowe Intermarché, Piotr i Paweł, Lewiatan, Jedynka, Stokrotka, a także sklepy Społem. Według PIH – organizacji zrzeszającej w sumie 30 tys. właścicieli różnych punktów – praca w niedziele jest mało opłacalna, a obroty nie zmniejszą się, ponieważ w pozostałe dni tygodnia konsumenci będą kupowali więcej.

Nowa jakość

Orędownicy ustawy podkreślają, że dzięki niej stworzona zostanie nowa jakość życia dla rodzin, zwłaszcza dla tych zatrudnionych w handlu. W związku z tym zmianie ulegnie cała kultura obchodzenia dnia wolnego od pracy. Zamknięcie placówek handlowych w niedziele daje nową szansę nie tylko centrom miast, parkom, deptakom i skwerom, ale także może korzystnie wpłynąć na wzrost zainteresowania ogrodnictwem.

Zdecydowany sprzeciw
Jeżeli ustawa wejdzie w życie, możemy stracić grupę aktywnych zawodowo klientów – mówi Małgorzata Dziewicka, właścicielka Centrum Ogrodniczego Daglezja w Zawierciu Śląskim. – Niedziela staje się dla nich jedynym dniem w tygodniu umożliwiającym zakupy. Wartość koszyka tych osób również jest większa, ponieważ lepiej zarabiają – dodaje. Podobne stanowisko w sprawie niedzielnego zakazu zajmuje też Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, do której należą największe sieci handlowe działające w Polsce, m.in. Tesco, Żabka, Auchan, Carrefour, Lidl, Kaufland i Jeronimo Martins, właściciel Biedronki. Z wyliczeń organizacji wynika, że zakaz handlu w niedziele może m.in. zagrozić bankructwem tysiącom firm kupieckich. POHiD alarmuje też, że ustawa może wpłynąć na spadek produkcji, wzrost bezrobocia i w konsekwencji zmniejszyć PKB, który w 60% pozostaje zależny od popytu na rynku wewnętrznym. 

Brak konkretów

Zakaz handlu budzi również wątpliwości Fundacji Polskiego Handlu, zrzeszającej małe oraz średniej wielkości placówki. Przepis bowiem jest nieprecyzyjny, ponieważ zabrania pracy w punktach handlowych, a nie w handlu. Proponowany projekt ustawy zakazuje pracy tylko w placówkach, co trudno zinterpretować, jeżeli np. oferuje się materiał roślinny na placu sprzedaży roślin. – Myślę, że należałoby ten akt na pewno dopracować – przyznaje Marcin Kraszewski, dyrektor FPH.– Poza tym, jeżeli mówimy o zakazie pracy, to znaczy, że wszelkie osoby zatrudnione w punktach handlowych nie mogą w nich pracować w niedziele, również pracownicy ochrony i firm sprzątających – wyjaśnia.
Nie wiadomo również, czy handel będzie zabroniony wszystkim placówkom. Jeżeli będzie tak, jak w Niemczech, mniejsze placówki w niedziele zyskają, a większe stracą. – W zaproponowanej ustawie brakuje nie tylko konkretów, ale też konsekwencji – stwierdza Ryszard Cisek, właściciel Centrum Ogrodniczego Dom Ogród Cisek w Głogowie. – Jeżeli zakaz będzie wprowadzony, powinien on dotyczyć wszystkich punktów, nie tylko placówek wielkopowierzchniowych.

Za zachodnią granicą
W Niemczech i Austrii zakaz handlu w niedziele, tzn. Sonntagsruhe, jest częścią większej grupy przepisów nazywanych Ladenschlussgesetz, czyli prawa zamykania sklepów. Warto przy tym nadmienić, że w tych krajach od niedzielnego zakazu stosowane są liczne wyjątki. Umożliwiają one sprzedaż tzw. artykułów pierwszej potrzeby, czyli np. benzyny, nabiału oraz pieczywa w konkretnych miejscach, np. podczas imprez masowych, w piekarniach i na stacjach benzynowych. Do produktów tych zalicza się też niektóre rośliny zewnętrzne, kwiaty doniczkowe i cięte. Trzeba jednak dodać, że powierzchnia sprzedaży nie może przekraczać 800 m², a punkt jest otwierany w niedziele tylko na trzy godziny. 

 

Cału artykuł można przeczytać w najnowszym lipcowym „Biznesie Ogrodniczym”.

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: