Lider na polskim rynku mieszanek nasion traw już w przyszłym sezonie poszerzy ofertę nawozów i wprowadzi do asortymentu podłoże do trawników. O zmianach własnościowych w spółce, nowych inwestycjach i prognozach dotyczących rozwoju rynku rozmawiamy z Pawłem Zakrzewskim, wiceprezesem firmy Rolimpex Nasiona
Rozmawia: Michał Gradowski
Od 30 października ubiegłego roku właścicielem większości akcji spółki Rolimpex Nasiona jest Grupa Top Farms. Jak ta zmiana wpłynęła na funkcjonowanie firmy?
Mówiąc obrazowo – firma Rolimpex Nasiona była wcześniej dobrze działającym powstańczym wojskiem, teraz jesteśmy doskonale zorganizowaną armią, dalej budującą swoje struktury i wdrażającą nowe standardy na większości sfer działania. Mamy większą siłę odziaływania na rynek, duże zaplecze, stałe i pewne dostawy zaopatrzenia w surowce. Grupa Top Farms jest właścicielem wielkoobszarowych gospodarstw rolnych o łącznej powierzchni prawie 30 tys. ha w Polsce i ponad 72 tys. ha w Europie. W jej skład wchodzą także dwie spółki handlowe oraz spółki zajmujące się przetwórstwem spożywczym. To o wiele większa struktura, inny model zarządzania, wypracowane przez lata sprawdzone procedury dotyczące choćby dbałości o jakość produktów.
Będąc częścią tak dużej grupy, możemy z wyprzedzeniem zaplanować produkcję na 5, a nawet 7 lat. Gwarantujemy jeszcze większą pewność produkcji i stabilność składu mieszanek. Jesteśmy odporniejsi na wahania na rynku walutowym. Możemy też na większą skalę rozwijać własną hodowlę. Robiliśmy to już wcześniej, ale dostęp do nowego areału znacznie zwiększa nasze możliwości.
Czy zaplanowane inwestycje nabiorą teraz większego tempa?
Zdecydowanie tak. Nie będziemy musieli realizować ich etapami, ale od razu.
W Iławie już powstała nowa hala produkcyjno-logistyczna, jeszcze w tym roku zrealizujemy dwie kolejne inwestycje za łączną sumę 5 mln złotych. Dzięki temu cały proces związany z produkcją i logistyką zostanie dostosowany do możliwości naszej nowoczesnej linii mieszającej, której potencjału nie mogliśmy do tej pory w pełni wykorzystać.
Czy zmiany nastąpią także w ofercie i wyglądzie opakowań?
Nasza oferta mieszanek nasion traw jest kompletna, więc zmiany pójdą raczej w kierunku weryfikacji asortymentu. Konsekwentnie będziemy jednak poszerzać ofertę w segmencie ogrodniczym. Obecnie w fazie testów są dwa nowe produkty – nawóz oraz podłoże do trawników, które wprowadzimy na rynek w przyszłym sezonie. W ten sposób powstanie kompleksowa linia pozwalająca założyć i pielęgnować trawnik z wykorzystaniem asortymentu firmy Rolimpex Nasiona.
W przyszłym sezonie zmieni się także wygląd opakowań, nie tylko ze względu na logotyp Grupy Top Farms, który pojawi się na wszystkich naszych produktach. W przygotowanych zmianach uwzględnimy wyniki zleconego przez naszą firmę profesjonalnego badania preferencji klientów, które otrzymamy jeszcze w tym miesiącu. Część z nich udostępnimy czytelnikom „Biznesu Ogrodniczego”. Najmniej zmienią się opakowania marki Graminex, które były stosunkowo niedawno odświeżane i są wysoko oceniane przez konsumentów.
Jaki był ubiegły rok dla firmy Rolimpex Nasiona? Jakich wyników spodziewa się Pan w tym sezonie?
W ubiegłym roku sprzedaż gotowych mieszanek traw osiągnęła poziom z 2012 roku, co przy niesprzyjającej pogodzie należy uznać za duży sukces. Największy wzrost zanotowaliśmy natomiast w eksporcie komponentów. W tym sezonie prognozy są bardzo optymistyczne, ale nie wyciągałbym pochopnych wniosków na podstawie kilku pierwszych miesięcy. Pod koniec roku przekonamy się, czy sezon się wydłużył, czy tylko przesunął. Myślę jednak, że w sprzedaży mieszanek nasion traw można się spodziewać wzrostów na poziomie 15-20%. Pierwsze nawożenie trawników zaczęło się w tym roku miesiąc wcześniej, więc także w segmencie nawozów można się spodziewać dobrych wyników.
Warto zauważyć, że w Polsce w przeciwieństwie do innych krajów europejskich właściwie nie regeneruje się trawników poprzez wiosenną czy jesienną dosiewkę mieszankami renowacyjnymi. Nie wykształcił się u nas zwyczaj systematycznego dosiewania, który pozwala na utrzymanie trawnika w dobrej kondycji przez kilkanaście lat. Sprzedaż dedykowana jest więc głównie konsumentom zakładającym nowe trawniki.
Trudno jednak prognozować, jak zmieni się sytuacja za kilka lat. Polski rynek nasion traw rozwija się obecnie w odwrotnym kierunku niż niemiecki, z którym często jesteśmy porównywani. W Niemczech w składzie ok. 70% mieszanek traw gazonowych dostępnych na rynku znajdziemy nawet połowę nasion traw pastewnych. W Anglii, a coraz częściej także w Polsce, poza produktami w tzw. pierwszej cenie, to nie do pomyślenia.
Jak polski rynek wygląda na tle innych krajów z punktu widzenia produkcji?
Rynek nasienny w Polsce nie jest duży, a do tego rozdrobniony, dlatego krajowe firmy powinny ze sobą współpracować. Zachodnie przedsiębiorstwa prowadzą spójną politykę handlową, różnice cen oscylują wokół 1-2 eurocentów. Z perspektywy klienta im większy wybór, tym lepiej, jednak rynek nasienny na świecie jest coraz bardziej skonsolidowany. Dla mocnego zachodniego gracza cały rodzimy rynek mógłby stanowić jakieś 10% obrotów, w państwach skandynawskich, Belgii, Portugalii czy Hiszpanii w ogóle nie ma liczących się krajowych firm nasiennych. Rodzinne biznesy mają niewielkie szanse w rywalizacji z firmami kapitałowymi, dlatego myślę, że w dłuższej perspektywie polski rynek też się skonsoliduje.
Jak są najważniejsze cele firmy na najbliższe kilka lat?
Będziemy konsekwentnie umacniać swoją pozycję w sprzedaży mieszanek nasion traw, tak jak do tej pory odrębnie traktując handel tradycyjny i sieciowy. Co roku będziemy testować na rynku nowe produkty, systematycznie rozwijamy też eksport. Jeszcze 3 lata temu zupełnie nie liczyliśmy się na rynku komponentów do mieszanek traw. Dziś ok. 50% koniczyny czerwonej sprzedawanej z Polski do Unii Europejskiej to nasze nasiona.
Jak zmieniła się Pana rola w firmie gdy Rolimpex Nasiona został częścią Grupy Top Farms?
Moje główne zadania się nie zmieniły, choć większej skali działalności towarzyszy większa odpowiedzialność, ale też większe bezpieczeństwo wynikające ze wsparcia całej organizacji. Cieszę się, że nasza firma została przejęta przez Grupę Top Farms, która swoją pozycję na rynku buduje na jakości. Mamy podobną wizję rozwoju, partnerskie relacje i choć cała Grupa zatrudnia ponad tysiąc pracowników, to nie jest korporacją, w której z pewnością bym się nie odnalazł.