Już teraz czytaj online!

Już jest najnowsze wydanie „Biznesu Ogrodniczego”. W wywiadzie numeru Marcin Liszyński, prezes zarządu AL-KO Kober opowiada o planach rozwoju marki w Polsce, nowościach i strategii na sezon 2018

Rozmawia: Michał Gradowski

Czy nowy prezes zarządu firmy AL-KO Kober zadomowił się już na stanowisku i ma teraz trochę więcej wolnego czasu niż na początku? Na jakim etapie są przygotowania do kolejnego sezonu?

Proces wprowadzania zmian ciągle trwa. Na polskim rynku pierwsze główne założenia zostały zrealizowane, ale na rynku czeskim i słowackim czeka mnie jeszcze jeden bardzo wymagający rok.

Do kolejnego sezonu jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Po szkoleniu dla naszych dealerów, które przeprowadziliśmy we wrześniu ub.r., od połowy października zbieraliśmy przedsezonowe zamówienia. Rok 2017 był dla nas wyśmienity, a aktywność naszych partnerów biznesowych przed początkiem wiosny zapowiada utrzymanie tej tendencji.

Z wolnym czasem bywa różnie. Dobra diagnoza koniecznych zmian, a późnej ich wdrożenie wymaga ogromnych nakładów czasu. W Polsce wypracowaliśmy już jednak optymalny system działania, mamy bardzo dobry zespół, a nasze wysiłki doceniła centrala firmy – zostaliśmy najlepszą spółką grupy AL-KO w 2017 r. Nagrodą jest wyjazd dla całego zespołu w wybrane miejsce w Europie. Na razie nie zarządzam w sposób typowy dla prezesa spółki, angażuję się w większość procesów w firmie. Wraz z upływem czasu nie będę już jednak włączał się w rozwiązywanie bieżących problemów, przechodząc z poziomu nanomanagementu do zarządzania makro. To naturalna droga rozwoju.

Zmiany w AL-KO widoczne są gołym okiem. Znacząca liczba nowości w różnych kategoriach produktowych, wdrażany z sukcesem koncept ‘shop-in-shop’ – to tylko niektóre przykłady. Jakie cele, które udało się osiągnąć uważa Pan za najważniejsze? Jakie będą priorytety w dalszych działaniach? 

Wbrew pozorom jesteśmy na początku zmian – mamy jeszcze wiele nowych pomysłów. Zarówno centrala firmy, jak i nasz polski oddział ma w zanadrzu kilka dużych projektów – przyspieszenie będzie więc bardzo widoczne. Szczegóły – pod koniec tego roku. Już teraz mogę jednak powiedzieć, że zmiany w ofercie będą istotne, uwzględniające także wprowadzenie zupełnie nowych gam produktów. Te najważniejsze, które już udało nam się wprowadzić, to mocne postawienie na ofertę specjalistyczną, opracowanie koncepcji optymalnej współpracy z naszymi dystrybutorami, dostosowanie oferty produktowej do wymagań rynku, a także modyfikacje organizacyjne wewnątrz firmy oraz nowa strategia marketingowa. Dzięki tym zmianom AL-KO w Polsce wraca na właściwe tory, odbudowując pozycję na rynku, którą firma zajmowała mniej więcej od lat 90. do 2010 r. W tym kontekście wymowny jest tytuł jednego z naszych firmowych spotkań – „Powrót do przyszłości”.

Wielokrotnie mówił Pan, że AL-KO wyróżnia na rynku przede wszystkim wyjątkowa jakość. Jak to możliwe, że firma, która produkuje swój asortyment w Austrii – w dobie przenoszenia produkcji na Daleki Wschód – jest w stanie być konkurencyjna cenowo? 

Sam byłem tym faktem pozytywnie zaskoczony. Łatwo to jednak zrozumieć obserwując działanie naszej linii produkcyjnej. W zakresie wykorzystania potencjału ludzkiego i maszynowego produkcja w AL-KO jest dopracowana do perfekcji. Nie tracimy żadnych zasobów w tym procesie. W ten sposób udaje się osiągnąć koszt produkcji porównywalny z tym na Dalekim Wschodzie, jeśli uwzględnimy także koszty transportu, przy o wiele wyższej jakości i przede wszystkim znacznie krótszym czasie dostawy. W tym samym miejscu, co produkty ogrodnicze AL-KO, produkowane są także podzespoły do luksusowych i sportowych samochodów najlepszych niemieckich marek.

Cały wywiad w lutowym wydaniu „Biznesu Ogrodniczego”

REKLAMA

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: