Ślimakom STOP!

W ciągu ostatnich lat zapotrzebowanie na moluskocydy oraz inne produkty pomagające pozbyć się z ogrodu mięczaków rosło nie w ślimaczym, lecz zawrotnym tempie. Jakie czynniki warunkują popyt na ten asortyment?
 

Tekst: Natalia Dur

Wzrostowi sprzedaży moluskocydów oraz pułapek na te szkodniki sprzyjała pochmurna, deszczowa pogoda po zakończeniu zimy, a także długo utrzymująca się wilgoć w ciągu ostatnich kilku lat, która umożliwiła wzrost populacji ślimaków. – Od ok. 2-3 lat zapotrzebowanie na produkty do zwalczania ślimaków dynamicznie rośnie – potwierdza Andrzej Sysiak, właściciel Centrum Ogrodniczo-Przemysłowego J. Sysiak w Wojcieszynie. – Obecnie stają się one niezbędnym uzupełnieniem oferty środków ochrony roślin. Co nie mniej istotne, klienci sięgają po środki ślimakobójcze nie tylko w okresie wiosennym, ale również latem i na początku jesieni – zaznacza.

Szeroki wybór
Okazuje się, że nie tylko deszczowa wiosna korzystnie stymuluje popyt na moluskocydy, ale również wzrost dbałości konsumentów o przydomową zieleń i nowe nasadzenia w ogrodach. – Klienci są zainteresowani produktami pomagającymi pozbyć się ślimaków i co ciekawe, pytają o nie bardzo wcześnie. Nim wiosna na dobre się rozpoczęła, mieliśmy już mnóstwo zapytań o te środki – mówi Hanna Kowalczyk, zastępca kierownika Centrum Ogrodniczego Eldorado w Koszalinie. – Ślimaki żerują wszędzie tam, gdzie pojawiają się młode rośliny. Konsumenci są z roku na rok coraz bardziej świadomi potrzeby sięgnięcia po skuteczne preparaty – dodaje.

Szeroki wybór produktów w tym segmencie handlu pozwala na pełne zaspokojenie potrzeb klientów. Na rynku znaleźć można środki chemiczne z substancjami czynnymi, preparaty biologiczne, zawierające pasożytnicze nicienie, naturalne oraz pułapki.
 


Bezpieczeństwo i skuteczność na pierwszym miejscu

Klienci szukają produktów przede wszystkim skutecznych, a więc łatwych w użytku oraz pozwalających zoptymalizować wysiłki w ogrodach o większej powierzchni. Zależy im także, by produkty były bezpieczne dla dzieci i zwierząt. – Zapotrzebowanie na preparaty ślimakobójcze jest obecnie dość duże i można oczekiwać, że się nie zmniejszy. Sprzedaży tego asortymentu sprzyja przede wszystkim nasz klimat, obfitujący w częste opady deszczu. Powoduje on, że coraz więcej konsumentów nie może samodzielnie uporać się z powszechnie występującymi ślimakami, które żerują rano lub wieczorem. Z drugiej strony, czynnikiem stymulującym popyt na moluskocydy jest większa dbałość właścicieli ogrodów o rośliny kwitnące oraz warzywa – mówi Łukasz Molski, Trade Marketing Manager w firmie Agrecol.

 

– Można zatem prognozować, że ten segment handlu nadal będzie się rozwijał. Osoby kierujące się wygodą i te, którym zależy na skuteczności, będą inwestowały w sprawdzone preparaty chemiczne, odporne na wilgoć i deszcz, a więc niewymagające ponowienia zabiegu po przelotnych opadach. Klienci, którym zależy na bezpieczeństwie, z pewnością natomiast zdecydują się na bardziej ekologiczne rozwiązanie i sięgną po coraz popularniejsze pułapki – dodaje.

Reasumując, co do sprzedaży preparatów ślimakobójczych można wysunąć dość optymistyczne prognozy. Dbałość konsumentów o rośliny, a jednocześnie dążenie do wygody w dalszym ciągu będą pozytywnie wpływać na popyt w tym segmencie handlu.

 


 

REKLAMA
Targi Zieleń to życie