Z akumulatorem w przyszłość

Konkurencja na rynku sprzętu zmechanizowanego jest duża i wciąż rośnie. Nowo powstające punkty dealerskie są jednak potwierdzeniem wielkiego rozwoju i potencjału tego asortymentu na polskim rynku. – Czujemy, że możemy wiele zdziałać. Zapotrzebowanie na sprzęt wzrasta i nic nie wskazuje na to, by nagle miało być inaczej. Wszystko, co robimy, robimy z myślą o przyszłości i zadowoleniu naszych klientów – mówi Renata Mielcarz, współwłaścicielka punktu dealerskiego MIEL-EX w Wieleniu

 

Rozmawia: Natalia Dur

 

W ofercie punktu dealerskiego MIEL-EX znajdują się urządzenia do prac ogrodniczych firm Krysiak, Hortmasz i Stihl. Czy to jedyne firmy, z którymi Państwo współpracują?

Współpracujemy nie tylko z firmami Krysiak, Hortmasz i Stihl, ale i z Victus-Emak oraz Echo. Najlepiej do tej pory sprzedają się pilarki oraz kosy. Nic dziwnego. Klienci są dziś dużo bardziej świadomi własnych potrzeb i chcą mieć eleganckie, zadbane ogrody. By to osiągnąć, potrzebują odpowiedniego sprzętu. Cena oczywiście odgrywa jeszcze rolę przy wyborze produktu, ale już nie tak istotną jak jeszcze klika lat temu. Sprzęt musi być przede wszystkim dobry jakościowo. Zaobserwowaliśmy także, że klienci pytają o sprzęt akumulatorowy, który już niedługo podbije z pewnością rynek.

 

Jak długo punkt funkcjonuje na rynku?

Odpowiedź na to pytanie nie jest jedna, ponieważ wraz z mężem prowadzimy dwa punkty dealerskie. W branży działamy już dobrych 16 lat. Od ok. 5 lat jesteśmy właścicielami punktu z ogrodniczym sprzętem zechanizowanym w Czarnkowie. Zdecydowaliśmy się całkiem niedawno, że otworzymy kolejną działalność i od 15 lutego w Wieleniu funkcjonuje nasz drugi punkt – MIEL-EX. Dokładnie przeanalizowaliśmy rynek i czujemy, że możemy wiele zdziałać. Zapotrzebowanie na sprzęt zmechanizowany wzrasta i nic nie wskazuje na to, by nagle miło być inaczej. Wszystko, co robimy, robimy z myślą o przyszłości i zadowoleniu naszych klientów.

 

Jakie działania Pani zdaniem są najważniejsze w prowadzeniu punktu dealerskiego i jak ocenia Pani rynek sprzętu zmechanizowanego Wielenia i okolic? 

Jak w każdej kategorii produktowej, także i w tej, w której działamy, handel jest wymagający, a konkurencja spora. Kluczem do sukcesu jest fachowe, a jednocześnie przyjacielskie

podejście do klienta. Owszem, należy go odpowiednio obsłużyć, ale pamiętajmy, że to przede wszystkim człowiek, który potrzebuje uwagi i rozmowy. Ponadto nie zapominamy o ekspozycji naszego towaru. Sztuką jest, by sprzęt był nie tylko estetycznie poukładany, ale by przykuł uwagę klienta.  Wieleń jest niedużym miastem, ale jednocześnie doskonale pokazuje, że małe nie znaczy gorsze, wręcz odwrotnie. Gdybyśmy z mężem nie czuli, że możemy tutaj wiele zdziałać, nie zdecydowalibyśmy się na otwarcie kolejnego punktu delearskiego. Klienci kupują tutaj sprzęt i sądzę, że to się nie zmieni, zwłaszcza że rośnie liczba domów jednorodzinnych, a co za tym idzie i ogrodów.

 

REKLAMA
Targi Zieleń to życie